Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pawłowski zaczyna całować tygrysa

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sportowego Gazety Wrocławskiej
Wojciech Koerber, szef działu sportowego Gazety Wrocławskiej brak
Miał sporo racji selekcjoner Wojciech Łazarek, gdy barwnie zauważył, iż zawód trenera przypomina niekiedy całowanie tygrysa w d... - mianowicie przyjemność żadna, a ryzyko ogromne. No, nie przesadzajmy, tej przyjemności trochę się jednak pojawia, choć istotnie każdego czekają w końcu gwizdy i wyzwiska. Jak każdego bramkarza kompromitująca szmata.

No więc hejterzy zwalniają już Tadeusza Pawłowskiego - anonimowo i zaocznie sądzi się łatwo. Wspominał o tym niedawno red. Zarzeczny, a i ja znam mechanizm. Wielokrotnie odbierałem telefony od czytelników zbulwersowanych błędami któregoś z kolegów - domagali się oni przeprosin, zwolnienia z pracy czy wywalenia na zbity pysk. I co? I nic. Gdy zapewniałem, że kolejny telefon przechyla szalę i że kara będzie sroga, że kolega stracić może pracę, a rodzina środki do życia, głos w telefonie pokorniał. Zaczynały nim targać wyrzuty sumienia, że w ogóle zdecydował się wykręcić numer. I donosić. Zręcznie zaczynał przechodzić głos do komplementów, że on w sumie tak tylko dzwoni, żeby pozdrowić i życzyć dalszych sukcesów, bo bardzo nas lubi. A błędy? Któż ich nie popełnia. A więc nawet ci krewcy i złośliwi chowają w sobie nieco empatii, trzeba ją tylko umieć wydobyć. Anonimowym krzykaczom sugeruję zatem, by zajęli się własną pracą i planem na samego siebie. Tego właśnie nauczał pewien złotousty przedsiębiorca Jim Rohn, w sposób następujący: Jeśli nie przygotujesz własnego planu na życie, jest duża szansa, że będziesz wykonywał plan kogoś innego. I zgadnij, co ten ktoś mógł Ci zaplanować? Nic wielkiego.

Ja, Panie Tadeuszu, jestem z panem i doceniam wykonywaną robotę. Jeśli coś mogę zasugerować, to jedynie trzaśnięcie pięścią w stół. Nigdy nie przypuszczałem, że to napiszę, znając umiejętności ławki rezerwowych, ale.., tak, to jednak może być rozwiązanie. Flavio poza jedenastkę, niech walczy od nowa o miano gwiazdy I ligi! Świadomie nie piszę "ekstraklasa", czas bowiem wrócić do starego, dobrego nazewnictwa; ile można tłumaczyć laikom, że pierwsza liga to de facto druga, druga to trzecia itd. Był to zapewne efekt rozmyślań współczesnych marketingowców, którzy uznali, że pierwsza liga sprzeda się lepiej niż druga. A idźcie do diabła.

The World Games. Jesteśmy na tę imprezę skazani (jakie referendum, bądźmy poważni), trzeba ją zatem przygotować skromnie, ale godnie. Znajomy został właśnie rzecznikiem wydarzenia, co nie znaczy, że od dzisiaj chwalę. Nic się nie zmieniło: to impreza polityczna dla znajomych królika, przedstawiana jako niezwykła promocja wśród wrocławian zdrowego stylu życia. Dlaczego więc zajęcia fitness prowadzone u nas przez ambasadorkę (!) imprezy, Annę Lewandowską, były odpłatne? Czyja to promocja? No ale hasło na wrocławskiej stronie World Games ładne: "Miasto nie może służyć Igrzyskom. Igrzyska powinny służyć miastu, ponieważ Igrzyska są tymczasowe, a Miasto jest stałe" (Jose Miquel Abada, szef komitetu organizacyjnego igrzysk olimpijskich Barcelona 1992).

Polityków słuchać nie jestem już w stanie, zwłaszcza że trwa kampania. A to znacie? Tusk po śmierci dostał prawo wyboru - niebo czy piekło. Spojrzał, jak na górze spędzają czas święci: grają na harfach, śpiewają pobożne pieśni, modlą się. "Nuda" - pomyślał. Zajrzał do piekła, a tam melanż, używki, panienki. Nie wahał się. Gdy już go jednak diabeł umieścił w piekle, wszystko wyglądało inaczej, a premier trafi do kotła ze smołą. "Diable, pokazywałeś co innego!" - poskarżył się Tusk, na co Lucyfer: "Oj, Donek, sam dobrze wiesz, że kampania ma swoje prawa".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska