Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pawelec daje nadzieję na utrzymanie. Tylko piłka mogła wymyślić taki scenariusz

Jakub Guder
Mariusz Pawelec strzelił swojego drugiego gola w Lotto Ekstraklasie
Mariusz Pawelec strzelił swojego drugiego gola w Lotto Ekstraklasie fot. Paweł Relikowski
Nikt nie mógł napisać takiego scenariusza piątkowego meczu Śląska z Arką, jak tylko... futbol. Bo właśnie za cuda pokroju bramki na 1:1 Mariusza Pawelca kochamy piłkę nożną.

Zmieniają się piłkarze, trenerzy, prezesi, dyrektorzy sportowi, a Pawelec w Śląsku jest cały czas. Raz gra mniej, raz więcej, lecz zdobył z klubem już trzy medale mistrzostw Polski (w tym ten najcenniejszy - złoty) oraz Puchar Ekstraklasy. W sumie do minionego weekendu miał na liczniku 195 meczów w barwach WKS-u, lecz tylko jedną bramkę. No i w piątek trafił do siatki po raz drugi w meczu Ekstraklasy. Był to gol, który poderwał jego kolegów i odwrócił losy spotkania. Obrońca WKS-u na tę bramkę czekał 11586 minut (za ekstrastats.pl) co czyniło go najdłużej czekającym na gola piłkarzem naszej ligi.

Co ciekawe pierwsze swoje trafienie w Ekstraklasie Pawelec zanotował... także w meczu z Arką, 15 maja 2010 roku, a więc ponad siedem lat temu. - Pokazaliśmy charakter, że jesteśmy mocną drużyną. Ta moja bramka pewnie pomogła w jakimś stopniu w tym, byśmy uwierzyli, że ten mecz nie jest stracony - mówił po meczu Pawelec.

Trzeba też oddać, że świetne spotkanie rozegrał Ryota Morioki. Jego asysty przy bramkach Roberta Picha i Mario Engelsa to majstersztyk. Jeśli odejdzie latem - a wiele na to wskazuje - trudno będzie znaleźć następcę na tym poziomie.

- Pierwszy gol był dla nas zimnym prysznicem. Odpowiedzieliśmy dobrze, w krótkim czasie udało się strzelić dwie bramki i kontrolowaliśmy spotkanie. Na początku drugiej połowy Arka miała okazję, żeby znów wejść w mecz, ale jej nie wykorzystała - skomentował spotkanie Jan Urban.

Wściekły był Leszek Ojrzyński i trudno mu się dziwić, bo jego zawodnicy popełniali czasami banalne błędy.

- Mogę podsumować to spotkanie jednym słowem - wstyd - nie krył rozczarowania opiekun gości. - Prowadzimy 1:0, presja jest na drużynie gospodarzy, a my sobie gramy w poprzek zamiast zdobywać teren. Zamiast wybić piłkę, chcemy ją przyjmować i nakręcaliśmy gospodarzy. Rozdawaliśmy prezenty w tym meczu - skomentował Ojrzyński.

Dzięki wygranej z Arką Gdynia Śląsk Wrocław jest już bardzo bliski utrzymania, ale musi jeszcze powalczyć. Najlepiej o trzy punkty w spotkaniu z Cracovią (sobota, godz. 18, Stadion Wrocław). Jakie inne scenariusze dadzą mu pozostanie w lidze? Punkt z „Pasami” przy remisie Arki z Ruchem, porażka drużyny z Gdyni, a także remis z Cracovią przy porażce Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław 4 (3)
Arka Gdynia 1 (1)
Bramki:
0:1 Dawid Sołdecki 15’ (po wrzutce z autu Zbozienia)
1:1 Mariusz Pawelec 34’ (asysta: Morioka)
2:1 Robert Pich 35’ (asysta: Morioka)
3:1 Kamil Biliński 41’ (bez asysty, odebrał piłkę Sobierajowi)
4:1 Mario Engels 60’ (asysta: Morioka)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska