Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kukiz: Ukręcić bat na polityków i dać go obywatelom. Koalicja Europejska to wielki skok na kasę

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Michał Dyjuk / Polska Press
- Ja nie przyszedłem do Sejmu, by się ustawić, tylko by ustawić państwo pod obywatela. Gdybym teraz poszedł do Brukseli, to byłbym moralnie podobny do tej całej Koalicji Europejskiej, która jest po prostu wielkim skokiem na kasę - mówi Paweł Kukiz, przewodniczący Kukiz'15 w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.

Tydzień temu ogłosił Pan sojusz Kukiz'15 i włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd. Jaki jest cel tego sojuszu?
Chodzi nam o upodmiotowienie obywateli. Mamy bardzo bliskie relacje partnerskie, przyjacielskie wręcz z całym Ruchem i z wicepremierem Włoch Luigim di Maio na czele. Ruch Pięciu Gwiazd powstał przede wszystkim po to, by - podobnie jak w Polsce Kukiz'15 - upodmiotowić obywatela. Oni zaszli dalej niż my. To jest ugrupowanie, które było tworzone oddolnie, którego podstawowymi postulatami było zwiększenie udziału demokracji bezpośredniej w życiu publicznym, zahamowanie korupcji, nepotyzmu, czyli dokładnie hasła Kukiz'15. Mieli tyle szczęścia, że obywatele im zaufali w takim stopniu, że są ugrupowaniem współrządzącym, razem z Ligą Północną. Bardzo ważne jest, że współrządzą nie na zasadzie koalicji, tylko na zasadzie umowy na rząd. W tej umowie obustronnie postawili sobie warunki spełnienia postulatów Ligi i Ruchu. Efektem wprowadzenia w życie postulatu Ruchu Pięciu Gwiazd jest np. utworzenie we Włoszech Ministerstwa ds. Demokracji Bezpośredniej. W sposób coraz szerszy stosowane są internetowe konsultacje z obywatelami - docelowo myślą o e-votingu.

Kukiz'15 czerpie w jakiś sposób z Ruchu Pięciu Gwiazd?
Przed wejściem do naszego biura, jak pan widział, stoi tablica z naszym projektem ustawy antykorupcyjnej. Ten projekt jest wzorowany w dużej mierze na włoskiej ustawie antykorupcyjnej. U nich ta ustawa jest bardzo dużym projektem. Ale zasadnicze punkty, np. dożywotni zakaz pracy w instytucjach publicznych dla osób skazanych za przestępstwa korupcyjne czy pełna jawność wpłat na partie polityczne i wydatków parii, inspirowały nasz projekt.

Od kiedy prowadziliście rozmowy z Włochami?
Spotykaliśmy się z Ruchem Pięciu Gwiazd od kilku miesięcy, to wszystko było oczywiście prowadzone w trybie poufnym.

Jeździliście do nich, czy oni przyjeżdżali do Polski?
My na ich zaproszenie jeździliśmy do Brukseli i spotykaliśmy się w Rzymie. Oni mają przyjechać do Polski wkrótce. Ostatnio na konferencji w Rzymie oprócz nas w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele partii z Finlandii, Chorwacji, Grecji. To są partie z programem bardzo zbliżonym do Kukiz'15. W sumie było pięć podmiotów.

Co sprawiło, że Ruch Pięciu Gwiazd współrządzi dziś we Włoszech, a Kukiz'15 w Polsce nie?
Przede wszystkim większa świadomość obywatelskości we Włoszech. I fakt, że nie przebywały tam wojska sowieckie, że od 1945 roku był to kraj niezależny, wcześniej, przed reżimem faszystów również. Mają po prostu znacznie większą genetyczną obywatelskość. My z kolei mieliśmy ponad 100 lat zaborów, następnie ledwie dwadzieścia lat niepodległości, potem II Wojna Światowa, a następnie komunizm, system autorytarny, który trzymał wszystko i wszystkich za mordę do 1989 roku. Więc we Włoszech mieli już podstawy, byli świadomi wartości referendum, tylko było tego za mało. I obywatele zaczęli domagać się swojej większej władzy, więcej możliwości wpływu na polityków. Tam jest np. ordynacja mieszana, częściowo partyjna, a częściowo jednomandatowa. Pierwsze referendum odbyło się chyba w latach 90-tych, kiedy Camorra rozrosła się do takich rozmiarów, że struktury przestępcze zaczęły przenikać do świata politycznego. Wtedy jedynie zmiana ordynacji wyborczej była w stanie rozwalić ten układ personalny. Niestety takie analogie mamy w Polsce, na mniejszą skalę, ale mamy. To jest właśnie jeden z powodów, dlaczego tak mocno walczę o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Choćby po to, żeby przewietrzyć ten cały układ personalny, bo trudno to nazwać systemem politycznym.

Wspomniał Pan, że rząd włoski opiera się nie na koalicji, a na umowie.
Koalicja w Polsce oznacza w praktyce wspólny rzut na spółki skarbu państwa. Nic poza tym. Ma pan ostatni przykład zdeformowania etyki politycznej, co objawia się poprzez Koalicję Europejską. Tam jest SLD, Platforma Obywatelska, czyli absolutnie różne programy. Obok Scheuring-Wielgus i Gasiuk-Pihowicz występuje Miller... Przecież PO urosła w sprzeciwie do polityki SLD, a Nowoczesna powstała w kontrze do PO! Ewidentnie widać, że to jest po prostu skok na kasę. A jeśli ktokolwiek wierzy w argumenty, że to jest jakiś sprzeciw przeciwko PiS-owskiej władzy, to znaczy, że nie wie, na jakim świecie żyje.

Kukiz'15 i Ruch idą do Brukseli w jakim celu?
Media wmawiają, że Ruch czy Kukiz'15 to ugrupowania eurosceptyczne. Bzdura. Jestem wielkim zwolennikiem Unii Europejskiej, ale Unii jako wspólnoty równorzędnych podmiotów, wspólnoty ojczyzn, która pozbędzie się dyktatu dwóch mocarstw - Francji i Niemiec. Jestem zwolennikiem wspólnoty, która da równe prawa rolnikom włoskim, polskim, niemieckim, francuskim, greckim, która da równe prawa mikroprzedsiębiorcom z całej Europy, która będzie walczyła z korporacjonizmem i z banksterką. Włosi np. ostatnio zrobili ustawę o zakazie eksmisji na bruk ludzi, którzy nie są w stanie spłacać kredytów bankowych. Z różnych powodów. Wychodzą z założenia, że skoro bank kredytu udzielił, to nie może zachowywać się jak lichwiarz i musi w tym momencie albo prowadzić negocjacje z kredytobiorcą, albo zapewnić mu lokal. U nas z kolei mamy problem frankowiczów, gdzie mieliśmy do czynienia ewidentnie z oszustwem i to podwójnym. Ludzie, którzy brali kredyt we frankach byli przekonani, bo im to wmówiono, że jest to najkorzystniejsza dla nich oferta. Że na tym zyskają. A banki zachęcając tych ludzi do kredytu, posiadały świadomość, że ci ludzie będą po prostu wyrolowani, prędzej czy później. Więc pewne podobieństwa tutaj są.

Co Kukiz'15 chce osiągnąć dzięki sojuszowi z Ruchem Pięciu Gwiazd?
Ruch Pięciu Gwiazd prowadzi w tej chwili rozmowy z Żółtymi Kamizelkami. Gdyby nasz sojusz liczył siedem podmiotów z różnych krajów, które wprowadziłyby europarlamentarzystów, to wówczas możnaby stworzyć frakcję. Do tego potrzeba 25 posłów. Ta frakcja miałaby na celu zreformowanie Europy, dążenie do wspólnoty równouprawnionych ojczyzn. Ewidentnie trzeba to rozróżnić od eurosceptyków. My nie jesteśmy eurosceptykami. Podchodzimy natomiast sceptycznie do obecnego kształtu Unii, w której liczy się tylko brukselska arystokracja. A brukselską arystokracją są ci, którzy zgadzają się na dyktat dwóch mocarstw, za co dostają odpowiednie apanaże.

Pan będzie startował do Europarlamentu?
Nie. Jeśli poszedłbym do PE teraz, to moralnie byłbym bliski Koalicji Europejskiej. Ja do Sejmu przyszedłem po zmiany ustrojowe i muszę zostać na miejscu.

Na listach Kukiz'15 pojawią się jakieś „bombowe” kandydatury?
Do końca tygodnia chcemy zamknąć temat list, więc nie będę udzielał w tej chwili takich informacji. Ale jakieś nowe nazwiska na pewno się pojawią. Bądźmy też jednak realistami – to nasze pierwsze wybory do Parlamentu Europejskiego, dobrowolnie zrzekliśmy się pieniędzy z subwencji budżetowej, więc wprowadzenie kilku europosłów będzie dla nas sukcesem. Mnie przede wszystkim chodzi o to, żeby móc stworzyć frakcję, zmierzającą do zreformowania UE.

Tydzień temu jeden z portali opublikował tekst, w którym opisuje Pana potajemne spotkania ze Zbigniewem Ziobrą, Jarosławem Kaczyńskim, Andrzejem Dudą...
Portal, o którym pan wspomina, to jest specyficzny portal, który nie pała dużą sympatią do mojej osoby. Więc trudno po nich spodziewać się, by dostrzegali w moich działaniach patriotyzm i żeby dostrzegli, że moim celem jest tylko i wyłącznie służba ojczyźnie, a nie jakieś kalkulacje. To jest też dowód na to, co to jest za durny, bandycki ustrój, że spotkania szefa trzeciej siły parlamentarnej z szefem partii rządzącej, czy z ministrem sprawiedliwości i prezydentem są traktowane jak jakiś spisek. Ja z Budką też rozmawiam. Ze Schetyną na korytarzu też, tyle że nie mają władzy. A jeżeli ja chcę wprowadzić np. instytucję sędziów pokoju, to przecież muszę przekonać tych, którzy mają władzę do słuszności moich idei. I dlatego z nimi rozmawiam. A sędziowie pokoju to nie jest instytucja, którą można załatwić na zasadzie: "Cześć Zbyszek, tutaj masz projekt ustawy o sędziach pokoju. Popracujcie nad tym. To na razie!".

Nawiasem mówiąc, jest Pan na "ty" z ministrem Ziobrą?
Nie jestem.

Przy okazji rozmów o sędziach pokoju poruszacie na pewno również inne tematy.
Oczywiście. Ale dokładnie na takiej samej zasadzie rozmawiam z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem o PO, o PiS-ie, o Polsce. Podobnie rozmawiam z innymi. PiS akurat ma władzę, więc jeśli chcę wprowadzić jakieś zmiany, to przecież oczywiste jest, że muszę z nimi rozmawiać. Porażające jest, że ja się muszę z tego tłumaczyć, że byłem u ministra sprawiedliwości, czy u Kaczyńskiego, czy u prezydenta. I porażające jest to, że skoro ja tam byłem, to na pewno znaczy, że idę w koalicję. Ja, który jestem wrogiem koalicji. Jestem zwolennikiem umowy, więc jeśli już, to poszedłbym po umowę. Mało tego - jestem gotów z jakimiś negocjacjami pójść i do drugiej, czy jakiejś trzeciej strony.

Zarzuty, że "Kukiz liczy na spółki" Pana bawią, czy denerwują?
No na logikę... Gdybym chciał "załapać się na spółki", czy wejść w koalicję, to byłbym w niej od samego początku. To jest jasne. Wprowadziłem tutaj 42 posłów, w tym część takich, którzy jak się potem okazało mieli bardzo propisowskie poglądy, przecież odchodzili do PiS-u. Gdybym ja myślał o koalicji, to wszedłbym w nią na początku, wykorzystując tę liczbę posłów, którą miałem. Miałem przecież już na samym początku kadencji takie propozycje, zresztą mówiłem o tym kiedyś w rozmowie z panem. I wtedy mógłbym się ustawić. Ale ja nie po to tutaj przyszedłem. Ja przyszedłem tutaj, żeby ustawić państwo pod obywatela. W ogóle pewna część dziennikarzy minęła się ze swoim powołaniem. Zamiast obiektywnie relacjonować rzeczywistość, ustawili się w roli zaciężnych wojsk polityków przeciw różnym partiom. Niech pan zauważy jedną rzecz, a propos partii Biedronia. Gdzie jeszcze nie było żadnej organizacji, a była brana pod uwagę w sondażach. A sondaże są opiniotwórcze. To są rzeczy, które uważam za skandaliczne.

Z prezydentem Andrzejem Dudą spotykał się Pan wielokrotnie w ostatnich miesiącach. Ile prawdy było w plotkach o budowanym przez was stronnictwie prezydenckim?
Gdyby prezydent chciał takie stronnictwo budować, to już dawno by zbudował. Ale musiałby to robić od początku prezydentury. Było na to dużo czasu. Gdyby prezydent potrzebował wsparcia dla takiego stronnictwa, to wtedy być może bylibyśmy otwarci na propozycje pana prezydenta, bo prezydent to osoba wybierana przez naród w takim jednym JOW-ie. Prezydent powinien reprezentować przede wszystkim interes obywatelski. Takiego zainteresowania szczególnego nie było, ale jednocześnie dobrze nam się współpracuje z prezydentem w pewnych kwestiach...

Np. w jakich?
Staraliśmy się wspierać pana prezydenta przy inicjatywie referendalnej. Ale niestety ustrój jest tak nastawiony, że prezydent nie ma tu decydującego głosu i partia władzy w jakiś sposób doprowadziła do tego, że referendum rozpisane nie zostało. W tym referendum miały zostać zadane pytania o kluczowe sprawy ustrojowe z okazji 100-lecia RP. Ta niemożność osiągnięcia celu wynika przede wszystkim z takiej konstrukcji ustrojowej, gdzie partia władzy otrzymuje niemalże te same instrumenty sprawowania władzy, co kiedyś posiadała PZPR. A już z całą pewnością mogę powiedzieć, że konstytucja jest napisana w ten sposób, że partia władzy na cztery lata zawłaszcza całe państwo. Zawłaszcza władzę ustawodawczą, prawodawczą i sądowniczą. A uprawnienia prezydenta są w tej konstytucji niestety tak mierne, że partia władzy jest w stanie narzucić swoją wolę również prezydentowi. Tak było w przypadku prezydenta Komorowskiego i tak jest w tej chwili.

Dokąd odpłynęli wyborcy Kukiz'15 sprzed czterech lat?
Ja nie widzę szczególnego odpływu. W sondażach parlamentarnych mamy cały czas podobne wyniki. Jeżeli chodzi o sondaże do Parlamentu Europejskiego, to jest to zupełnie inna specyfika. Ja szczególnie nie przykładam wagi do sondaży. Proszę pamiętać, że ja też miałem jeden procent w sondażu prezydenckim. Oczywiście dwudziestu procent w wyborach parlamentarnych się nie spodziewam, chociaż w zależności od tego jak dalej poprowadzi się politykę w intencji np. rozmów z różnymi innymi podmiotami, istniejącymi na scenie politycznej w Polsce...

Co to znaczy?
Na razie nic nie znaczy. Przed wyborami parlamentarnymi coś może będzie znaczyć (uśmiech)

Ale w głowie ma już Pan na pewno jakiś pomysł.
Proszę pana, w jedności siła. Jest w Polsce kilka takich opcji, które sprzeciwiają się obecnemu ustrojowi, które żądają wprowadzenia JOW-ów, referendów obligatoryjnych dla władz. Takie opcje w Polsce można znaleźć.

W Sejmie?
Nie ma takich opcji w Sejmie.

Dopuszcza pan np. współpracę z lewicową formacją, która byłaby za takimi postulatami?
Załóżmy, że jest pan fanatycznym kibicem Legii Warszawa. Ale takim kompletnie zakręconym na punkcie tego klubu. Idzie pan ulicą, a obok pana idzie gość z tatuażem Polonii na czole. Czyli zdecydowanie nie jest wam ze sobą po drodze. I nagle naprzeciw was wyskakuje trzech bandytów, którzy chcą zrobić wam krzywdę. To pan się będzie zastanawiał, czy ten gość obok jest taki, czy inny? Ja idę po cel, którym jest zmiana relacji władza-obywatel. Jest mi to obojętne, czy będę szedł z lewicowcem, czy prawicowcem. Zresztą w dzisiejszej polityce już nie ma tego podziału. Jest człowiek zły i człowiek dobry, fachowiec i abnegat, człowiek prawy i złodziej. To jest na takiej zasadzie. Ludzie prawi zawsze się dogadają, niezależnie czy popierają prawicę, czy lewicę, czy są wierzący, czy niewierzący. Zresztą sprawy Boga nie można mieszać do polityki. To jest kwestia tak osobista, jak miłość.

Kukiz'15 nie pobiera subwencji. Skąd więc weźmiecie pieniądze na na pewno kosztowną kampanię wyborczą do PE?
Prywatne pieniądze. Darczyńców, ale przede wszystkim nasze, składki itd. Na ile to wystarczy, na tyle wystarczy. Nie bierzemy subwencji... Niech pan zauważy - Kukiz'15 przez 3 lata nie pobrał ani grosza z tytułu subwencji partyjnych. Przysługiwałoby nam 30 mln zł. Korwin pobrał kilkanaście milionów. I proszę mi powiedzieć, co dały te pieniądze partii KORWiN. Czy ona urosła w siłę? Czy ma lepsze wyniki, niż miała w momencie, gdy przekroczył próg 3 procent? Te pieniądze zostały przejedzone, rozpłynęły się na zasadzie wypłat itd. Wzięli kasę podatników, zjedli ją, a wyniki sondażowe mają gorsze, niż kiedyś. Gdyby było inaczej, nie potrzebowaliby żadnego Ruchu Narodowego, czy Liroya. Ja trzyma się tego, co powiedziałem na początku, bez względu na to, czy będę w Sejmie, czy w nim nie będę. W momencie kiedy będę odchodził, chcę po prostu wiedzieć jedno - byłem człowiekiem uczciwym. I to jest cała filozofia. Ja wiem, że to jest trudne do pojęcia w obecnym klimacie - w co gra Kukiz? W nic nie gram. W uczciwość, honor, godność - w tego typu sprawy gram, bo to są wartości nieprzemijające i nigdy nie można się poddać pokusie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Paweł Kukiz: Ukręcić bat na polityków i dać go obywatelom. Koalicja Europejska to wielki skok na kasę - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska