Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pavel Hapal: Z taką grą utrzymanie jest możliwe

Paweł Witkowski
Darvydas Sernas raz pokonał bramkarza Wisły, Siergieja Pereiko, ale sędzia tej bramki nie uznał
Darvydas Sernas raz pokonał bramkarza Wisły, Siergieja Pereiko, ale sędzia tej bramki nie uznał fot. piotr krzyżanowski
Zagłębie uwierzyło w to, że uniknie spadku. Wisła remis tłumaczy zmęczeniem.

Po remisie Zagłębia z Wisłą żaden z trenerów nie był ucieszony z wyniku. W nieco lepszym humorze był szkoleniowiec Miedziowych. - Mogliśmy wygrać to spotkanie. Ale jeśli będziemy walczyć do ostatniej minuty, tak jak tego dnia, to utrzymanie jest możliwe - powiedział po meczu Pavel Hapal.

- Mieliśmy dużo szczęścia. Krakowianie grali dobrze i mieli swoje sytuacje, ale gdyby sędzia uznał pierwszą bramkę, która według mnie była prawidłowa, później strzeliliśmy kolejną, to prowadzilibyśmy 2:0. Ciężko byłoby Wiśle odrobić takie straty - stwierdził opiekun Miedziowych.

Rozczarowania nie krył Kazimierz Moskal. - Nie jestem zadowolony, bo przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Nie jestem też usatysfakcjonowany ze stylu gry, po drugiej bramce przestaliśmy grać. Straciliśmy cenne dla nas dwa punkty - powiedział trener Białej Gwiazdy.

Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się do nieobecności w Lubinie Patryka Małeckiego. - Patryk miał czas, żeby spokojnie się zastanowić nad tym, jak powinien postąpić. Jednak dalej był zdegustowany tym, że został zmieniony i przed drużyną powiedział, żeby go nie brać pod uwagę przy ustalaniu składu na Zagłębie, że nie chce grać i trenować w tej drużynie. W tej sytuacji nie potrzebuję takiego zawodnika w szatni, a tym bardziej na murawie - uciął Moskal.
Swoją słabszą postawę w Lubinie wiślacy tłumaczą zmęczeniem. - Nasza gra nie do końca powinna tak wyglądać. Aby zwyciężyć, należało zagrać zdecydowanie bardziej agresywnie. Myślę, że momentami było widać, że ten czwartkowy mecz pucharowy kosztował nas dużo zdrowia - powiedział Łukasz Garguła.

Zadowolony po meczu był środkowy obrońca gospodarzy Adam Banaś. - Zawsze podkreślam, że Wisła Kraków to markowy rywal i z nią trzeba grać na 300 procent swoich możliwości. Wydaje mi się, że dzisiaj pokazaliśmy charakter. Nie jest łatwo przy stanie 1:2 z takim zespołem doprowadzić do wyrównania - tłumaczył nowy kapitan Zagłębia. - Każda formacja dała z siebie wszystko. Było to widać w samej końcówce meczu, kiedy każdy dodawał sobie otuchy. Cieszymy się z tego remisu i nasze morale na pewno pójdzie do góry. W naszej sytuacji nie ma mowy o podłamywaniu się. Musieliśmy konsekwentnie dążyć do wyrównania. Za tydzień może być zwycięstwo. Takie myślenie trener wpoił nam przez cały okres przygotowawczy. Wierzę, że będzie to procentowało w przyszłości - dodał.

W meczu nie zabrakło spornych decyzji sędziowskich Roberta Małka. Najwięcej kontrowersji wzbudziło nieuznanie bramki Darvydasa Sernasa. - Nie wiem, czy była tam ręka. Myślę, że trafił mnie gdzieś w ciało. Na pewno było bardzo blisko i kopnął silnie. Nie słyszałem gwizdka sędziego i biegłem w stronę kibiców, ciesząc się z gola. Później okazało się, że coś jest nie tak - tłumaczył litewski napastnik.

- To jest zawsze taka kontrowersyjna sytuacja. Był rykoszet i arbiter mógł zagwizdać, ale wcale nie musiał tego robić. Nie mamy do niego pretensji. Mamy grać swoje, a nie patrzeć na warunki poboczne - uciął Adam Banaś.

Więcej na oficjalnej stronie Zagłębia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska