Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Wild: Prezydent Rafał Dutkiewicz może do nas wrócić

Marcin Torz
Janusz Wójtowicz
Rozmowa z Patrykiem Wildem, radnym sejmiku wojewódzkiego, który pożegnał się z obozem Rafała Dutkiewicza.

Dlaczego odszedł Pan z obozu Rafała Dutkiewicza?
Ja na pewno nigdzie nie odszedłem. Jestem członkiem klubu radnych ODŚ w sejmiku i nie mam zamiaru tu nic zmieniać. Rafał Dutkiewicz postanowił w wyborach do sejmiku wesprzeć Platformę Obywatelską. A ja po prostu w wyborach na radnego sejmiku w nowej kadencji nie mam zamiaru startować z list PO czy innej partii politycznej. Wystartuję więc - tak jak poprzednio - z bezpartyjnego, tworzonego przez samorządowców komitetu. Ja wierzę, że bezpartyjność w samorządzie to ważna sprawa - moja sprawa, której poświęciłem wiele swojego czasu i zaangażowania. W życiu są tylko dwa scenariusze działań: walczysz o swoje albo patrzysz, jak przestaje być twoje. I z grupą podobnie myślących samorządowców wybieramy pierwszy scenariusz.

Część członków ODŚ została jednak przy szefie...
I szanuję te decyzje, ale ja do wyborów samorządowych z listy partyjnej nie mam zamiaru startować. Mnie w ogóle podobają się rozwiązania stosowane na przykład w Kanadzie, gdzie partiom politycznym funkcjonującym na poziomie krajowym nie wolno wystawiać komitetów do samorządów poszczególnych prowincji. W Polsce partie polityczne mają ambicje parlamentarne i tym centralnym ambicjom zawsze podporządkowują interes regionu czy lokalny. Partie polityczne na poziomie samorządu mają po prostu co najmniej dwie lojalności i - na ogół - szkodliwy charakter.

Paweł Wróblewski, Andrzej Łoś - do PO im daleko, ale wystartuję z listy tej partii.
I nawet mnie to cieszy, że Platforma w wyniku powstania bezpartyjnego ruchu w zasadzie zmuszona została do otworzenia się na osoby, które nie są jej członkami i co do których ma jasność, że nie będą posłusznymi wykonawcami poleceń partyjnego aparatu. Na tym samorząd może tylko zyskać. I tak naprawdę bezpartyjni samorządowcy w sejmiku będą rozdawać karty bez względu na to, z której listy wejdą.

Aż tak Panu nie w smak start z listy PO?
Nie - bo moja ocena tej formacji jest krytyczna, zwłaszcza po aferze podsłuchowej i całkowitym braku personalnej reakcji szefa partii i rządu na ten niebywały skandal.

W styczniu Dutkiewicz zapowiadał, że do wyborów pójdziecie sami i wygracie je. Dlaczego zmienił zdanie? Czujecie się oszukani?

Nie do mnie pytanie, choć tak radykalna zmiana w czasie kilku miesięcy jest oczywiście zaskakująca. Ja nie zmieniłem zdania i do wyborów idę z bezpartyjnego komitetu. Uważam decyzję Rafała Dutkiewicza o starcie z list PO za wielki błąd. Ale kto ma rację osądzi historia.

Czy Rafał Dutkiewicz ma jeszcze szansę na porzucenie PO i powrót do was?
Oczywiście.

Czy będzie Pan kandydował na prezydenta Wałbrzycha?
Nie podjąłem takiej decyzji. Mam obawę, że w następnej kadencji Wałbrzychem rządzić będzie komisarz, a nie prezydent. W połowie tego roku panu Szełemejowi zabrakło w miejskiej kasie blisko 74 milionów przy wpływach budżetowych na poziomie 238 milionów. To nie zadyszka finansowa, lecz pełna katastrofa. Aby pokryć ten półroczny deficyt prezydent zamierza sprzedać nawet budynek urzędu. W mojej opinii pan Szełemej ma ambicje centralne, a realizuje je w sposób będący dokładną kopią postępowania byłego posła Chlebowskiego, który jako burmistrz Żarowa - mówiąc kolokwialnie - „utopił” to miasto rozpoczynając szeroki front inwestycji bez pokrycia, a potem, zanim przyszło zapłacić rachunki, odszedł na posła niesiony entuzjazmem spowodowanym tymi inwestycjami. Co było potem z Żarowem wiemy…

Na ile mandatów w sejmiku liczycie?

Na tyle, ile powierzą nam wyborcy. Ale mamy oczywiście nadzieję na pozycję, w której trudno będzie zbudować jakąkolwiek rządzącą koalicję bez naszego udziału.

Będzie koalicja z PiS?

Takie pytania można zadawać po wyborach. Ale oczywiście – jeśli zdobędziemy mandaty w sejmiku - będziemy otwarci na wszelkie scenariusze.

We Wrocławiu powinien być wasz kandydat na prezydenta?

Nie uważam aby nasz komitet powinien wystawiać kandydatów na włodarzy miast. Powinniśmy skupić się na Sejmiku. Jeśli jednak ktoś kandydujący na wójta burmistrza czy prezydenta chciałby od nas startować do sejmiku to możemy rozmawiać.

Podobno ktoś z otoczenia Dutkiewicza mówił, że jeśli Pan opuści prezydenta, to straci Pan stanowisko w MPK...
Takie sygnały docierały do mnie raczej od ludzi z PO. Mówiono mi, że mam dobrą pracę i dużą rodzinę, więc po co mi kłopoty? Nie dziwię się temu absolutnie - bo to są częste standardy partyjnego myślenia. Słyszałem też z kilku źródeł, że jeden ze współpracowników prezydenta wypowiadał się w dosyć podobnym tonie. Ale to właśnie kiedy powtórzono mi te opinie nabrałem przeświadczenia, że powinienem wystartować, aby nikomu nie przyszło do głowy snuć przypuszczeń że może kierować mną strach. I żeby samemu w stosunku do siebie nie mieć w tej sprawie żadnych wątpliwości. Jestem jednak przekonany, że tych opinii całkowicie nie podziela Rafał Dutkiewicz. I że fakt, iż planuję nadal angażować się w sprawy publiczne regionu, do którego się przeprowadziłem i który po prostu kocham, i w tym celu mam zamiar startować w swoim okręgu z bezpartyjnego komitetu do Sejmiku, nie jest dla niego żadnym problemem. Już po ogłoszeniu swojej decyzji rozmawiałem z nim z resztą o tym i zapewnił mnie, że tak jest. Standardy usuwania ludzi za zaangażowanie w sprawy publiczne to raczej nie ten klimat. Przecież nawet gdy PO atakowała brutalnie prezydenta w miejskiej administracji pracowali jej członkowie i nikt im z powodu przynależności krzywdy nie robił. Przekonania to jedno, a praca – o ile ma tu konfliktu interesów, to druga sprawa.

Sprytna zagrywka. Teraz to już na pewno Pan nie zostanie zwolniony.

Żadna zagrywka. Właśnie mój start w wyborach pozwala ostatecznie zweryfikować te kwestię. Politycznie nie pasuję do planowanej przez Rafała Dutkiewicza układanki z PO i nie ma co ukrywać, że jest inaczej. Ale w MPK od pięciu lat zajmuje się projektami rozwojowymi informatyzacją i pozyskiwaniem funduszy UE. Przez ten czas wraz ze zespołem współpracowników zarobiliśmy dla naszej firmy i Wrocławia dziesiątki milionów złotych, zarówno w uzyskanych środkach unijnych, zwiększonych wpływach biletowych czy optymalizowanych kosztach funkcjonowania spółki - głównie zawiązanych z wdrażanymi systemami informatycznymi. Jestem pewny, że kilkudziesięciokrotnie zwróciłem koszty mojego zatrudnienia. A poglądy polityczne – które się u mnie nie zmieniają - nie stoją w sprzeczności z profesjonalizmem w pracy. I zapewniam, że tak jest w każdym normalnym demokratycznym kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska