Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Malitowski: Szkołę zawsze mogę skończyć

Wojciech Koerber
Tata Malitowski wskazuje synowi Patrykowi drogę do sukcesu
Tata Malitowski wskazuje synowi Patrykowi drogę do sukcesu Polskapresse
Z Patrykiem Malitowskim, młodzieżowcem Betardu Sparty, rozmawia Wojciech Koerber

Piękny i brutalny zarazem jest ten sport. Gdyby nie kontuzja Patryka Kociemby, do dziś jeździłbyś pewnie dwa razy wolniej i zastanawiał, czy pasujesz w ogóle do tego ekstraligowego towarzystwa.
No dokładnie, ta kontuzja umożliwiła mi jazdę. Ale myślę, że prędzej czy później by to przyszło. Ja po prostu dążyłem do tego, by być lepszym od niego. Spokoju tylko było potrzeba, startów i stabilizacji. By nie myśleć jedynie o utrzymaniu się w składzie, ale i o zwyciężaniu.

Potrafisz wskazać moment, w którym poczułeś - kurczę, ja faktycznie zrobiłem postęp?
Myślę, że był to mecz z Włókniarzem Częstochowa we Wrocławiu. Dostałem tego wiatru, zacząłem jeździć powtarzalnie.

Zapewne chciałeś pokazać Piotrowi Baronowi, że i Ty masz psychikę zwycięzcy. Bo wiosną postawił na Patryka Kociembę.
Oczywiście, tak było. Zamierzałem udowodnić trenerowi, że ja też jestem dobry, że mnie również stać na zwycięstwa. I chyba pokazałem.

Na rozkładzie masz już Sebastiana Ułamka czy Martina Vaculika. Kogoś jeszcze pominąłem?
Petera Karlssona i Rafała Szombierskiego. Ich na pewno. Wiadomo, że oni jeżdżą już długo, a ja dopiero wchodzę w dorosły speedway. Z juniorami wręcz trzeba wygrywać, ze starszymi można.

A w program zaglądasz przed każdym wyścigiem, by zobaczyć, z kim masz do czynienia?
Tak, zawszę patrzę, kogo mam po prawej i lewej stronie. Starałem się tego nie robić, ale... nie wychodziło. Może jeszcze za dużo jest tego stresu przed zawodami.

Pamiętam początki Maćka Janowskiego, w którego karierę tata inwestował początkowo dziesiątki tysięcy złotych. Tata Malitowski czyni chyba podobnie?
Zgadza się. Tata jest menedżerem, mechanikiem, szefem teamu i to on wykłada bardzo duże pieniądze. Również piekarnia Hert. I jakoś powoli idzie do przodu.

Tata ma drukarnię pieniędzy?
Nie, nie. Handluje częściami samochodowymi, taka prywatna firma.

A junior Malitowski, który 30 października będzie już dorosły, wciąż się uczy?
W Technikum Samochodowym przy ul. Borowskiej, tam gdzie Patryk Kociemba. Szkoła jest czteroletnia, we wrześniu mam iść do trzeciej klasy. Na pewno jednak chciałbym, by w moim kalendarzu pojawiły się też jakieś starty w ligach zagranicznych. Wtedy mógłbym naukę zawiesić. Więcej jazdy to ważna sprawa, a szkołę zawsze można skończyć.

Pewnie rozpuściłeś już wici i próbujesz się zaczepić na początek w Allsvenskan League, czyli II lidze szwedzkiej?
Pewnie. Rozmawiałem z kilkoma osobami, z mechanikiem Dennisa Anderssona m.in. Mają pewne kontakty, może coś się z tego urodzi. Pojadę też na jakiś turniej do Czech, by się pokazać.

A dziewczynę masz?
Nie, nie mam czasu. Żużel mnie pochłania.

Najlepszy kumpel w drużynie?
Nie chciałbym tak wymieniać, ale na pewno z Maćkiem Janowskim często się widujemy i rozmawiamy.

Mieszkasz w...
Jelczu-Laskowicach, 20 km od Wrocławia.

Egzamin na licencję zdawałeś wspólnie z Michałem Rowińskim, który paskudnie załatwił sobie bark na długie miesiące. Co z tym chłopakiem?
Zakończył już chyba definitywnie jazdę. Trochę ta kontuzja go zastopowała i przejadł mu się żużel.

Ty jeszcze, odpukać, nic sobie na torze nie złamałeś.
Chyba mam twarde kości. Trzeba podnosić umiejętności i jechać dalej.

Marzenie?
W przyszłym roku chciałbym się dostać do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. A jeszcze w tym sezonie dobrze wypaść w finałach Brązowego Kasku (do lat 19), Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski oraz z drużyną w fazie play-off.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska