Niegdyś pojedynki na linii Wrocław - Warszawa określano mianem klasyków. Jednak Panthers z ostatnich ośmiu spotkań przegrali tylko jedno, tuż po fuzji Giants i Devils, w efekcie której powstał obecny mistrz Polski.
Warsaw Eagles to już nie ten sam klub, który swoją fizyczną grą potrafił zastraszyć rywali. Jeszcze parę lat temu tworzyli TOP 4 PLFA, ale teraz bardziej równają do dołu tabeli. Nic zatem dziwnego, że zawodnicy Panthers bardzo cieszyli się na myśl, że zagrają z futbolistami ze stolicy niż z kimś z pary Lowlanders Białystok - Seahawks Gdynia.
Faworytami sobotniej konfrontacji bez dwóch zdań byli gospodarze i błyskawicznie zabrali się do roboty. Stadion Olimpijski to ich twierdza, a zdobywając 21 punktów w pierwszej kwarcie potwierdzili swoją dominację.
Już w czwartej akcji ofensywnej TimothyMorovick, rozgrywający Panthers, znalazł podaniem Patryka Matkowskiego i skrzydłowy Panter otworzył wynik spotkania. Chwilę później ten duet znów połączył siły i dołożył kolejne sześć punktów do wyniku.
Goście nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę Panthers i chociaż zakładali, że będą długo przetrzymywać piłkę w celu ograniczenia posiadania jej przez gospodarzy, to ich plan na to spotkanie runął w gruzach.
Jeszcze przed drugą kwartą w pole punktowe wbiegł Adam Skakowski, a chwilę później Morovick znalazł podaniem Adama Góralskiego dokładając kolejne przyłożenie. Amerykanin sam kreował grę, ale i pozazdrościł kolegom punktowania i sam postanowił akcją biegową zjawić się w polu punktowym.
Jeszcze przed przerwą, przy wyniku 35:0, ku uldze Warsaw Eagles uaktywniono „regułę litości”. Przynajmniej zasady im pomogły, bo Panthers nie mieli żadnych skrupułów i punktowali przeciwnika.
W drugiej połowie czas dzięki „mercy rule” płynął już szybciej, przez co Panthers zdobyli tylko dwa przyłożenia. Podzielili się nimi Matkowski i Skakowski, dwie najlepsze opcje ofensywne w talii trenera Nicka Johansena.
Pantery w sobotę pokazały, co potrafią zrobić jeśli wrzucą kolejny bieg. Eagles nie mieli żadnych szans i bezdyskusyjnie przegrali. Mistrzowie Polski zameldowali się w Superfinale czwarty raz z rzędu i będą chcieli obronić tytuł. Ich przeciwnikiem 25 czerwca w Łodzi będą Seahawks Gdynia, którzy pokonali Lowlanders 49:26.
- Przed nami SuperFinał w Łodzi, zrobimy tam swoje. Najważniejsza jest dominacja od samego początku i przywieziemy kolejny pierścień mistrzowski do domu. W SuperFinale zrobimy to samo, co w półfinale - zapowiada Bartosz Dziedzic, rozgrywający Panthers. Trzymamy za słowo.
Panthers Wrocław - Warsaw Eagles (21:0, 14:0, 7:0, 7:0). Przyłożenia: Matkowski 3, Skakowski 2, Góralski, Morovick.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?