Panie z Woli Radziszowskiej w strojach ludowych na rowerach na zakręconą majówkę pojechały do Tyńca

Ludzie spotykający rowerzystki przesyłali im wyraz sympatii i pytali czy to jakaś rocznica.

- To nasza zakręcona majówka. My nie tylko pieczemy i gotujemy. Zawsze mamy pomysł na spędzenie wolnego czasu w formie rekreacyjnej – tłumaczyła Irena Chorąży z wolańskiego KGW.

To pani Irena jest pomysłodawczynią „Zakręconej majówki”.

W zeszłym roku panie wybrały się do klasztoru w Kalwarii Zebrzydowskiej. Po drodze piknikowały i posilały się przygotowanym przez nie domowym jedzeniem.

Droga im niestraszna. Są przekonane, że na pewno dadzą radę w razie awarii ich pojazdu.
W tę środę 1 maja wybrały się do Tyńca do najstarszego klasztoru w Polsce – opactwa benedyktynów w Tyńcu.
Wstąpiły do klasztoru, aby się pomodlić. Wcześniej pośpiewały przy drodze do świątyni.
Później podjechały nad Wisłę, gdzie oddały hołd królowej rzek śpiewając m.in. „Płynie Wisła płynie”.
Akompaniował im na akordeonie Jerzy Popiel.

- To rodzynek w naszej grupie – podkreśla Irena Chorąży.

Pod klasztor w Tyńcu panie z Woli Radziszowskiej pokonały 16 kilometrów, co dla nich nie było żadnym problemem. A w grupie są także seniorki, które świetnie radziły sobie na trasie.

- Poprawiamy kondycję – mówi z uśmiechem Urszula Woźniak.

Wszystkie panie były zadowolone i humor im dopisywał.

- Już mamy zaplanowane zakręcone majówki na dwadzieścia lat. W przyszłym roku wybieramy się do Myślenic – zapowiada pani Irena.

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!