Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panie z parasolkami znikną z Rynku? Zdecyduje sąd

Marcin Rybak
Wizerunek miasta według władz mają psuć m.in. "selekcjonerki" do nocnych klubów
Wizerunek miasta według władz mają psuć m.in. "selekcjonerki" do nocnych klubów Jarosław Jakubczak
Dwa działające na wrocławskim Rynku nocne kluby psują wizerunek miasta? Czy są dla magistratu "nieuczciwą konkurencją? Dziś przed sądem zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok zapadnie 30 listopada. Pozew wytoczył magistrat. Pozwane są firmy, do których należały dwa kluby - Passion i Princess (kiedyś nazywały się Cocomo). Na ostatniej rozprawie okazało się, że żadna z pozwanych firm nie prowadzi już działalności we Wrocławiu. Oba kluby zmieniły właściciela.

O klubach - wywodzących się z sieci Cocomo - zrobiło się głośno w całej Polsce za sprawą klientów, którzy czują się oszukani. Odwiedzili klub, po wypiciu kilku drinków tracili świadomość, a gdy się budzili, okazywało się, że z ich rachunków znikały duże sumy. Również we Wrocławiu mieliśmy tego typu przypadki. Obywatel Włoch stracił 50 tysięcy złotych. Inny klient - Polak - kilkanaście tysięcy.

Magistrat postanowił walczyć z siecią klubów przy pomocy procesu cywilnego. W precedensowym pozwie chciał, by sąd zakazał pozwanym firmom nieuczciwej konkurencji. Ma ona polegać na nagabywaniu potencjalnych klientów przez krążące po Rynku młode kobiety, tzw. "selekcjonerki" z parasolkami. Magistrat chce też by sąd zakazał pozwanym sprzedawania alkoholu „po zawyżonych cenach”. Dobre imię miasta Wrocław naruszać mają kluby za sprawą licznych negatywnych informacji i skarg. Pozew złożono przeciwko trzem firmom. Jeszcze kilka miesięcy temu należały do nich i Passion i Princess.

- Działalność tych klubów prowadzona jest wbrew prawu – przekonywał w poniedziałek na ostatniej rozprawie miejski prawnik mecenas Jacek Dżedzyk. - Pozwane firmy nie prowadzą żadnej działalności we Wrocławiu – odpowiedział mu aplikant adwokacki Grzegorz Małek występujący w imieniu jednej z pozwanych spółek. - Wyrok, nawet gdyby sąd powództwo uznał, nie nadaje się do egzekucji – dowodził. - No bo jak określić wysokość cen, po jakich mógłby być sprzedawany alkohol.

Ostro też zaatakował magistrat tezą, że tak naprawdę to miasto nadużywa prawa. Bo – przekonywał aplikant – pozew nie dotyczy ani nieuczciwej konkurencji, ani dóbr osobistych. Jest próbą ograniczenia swobody działalności gospodarczej. A to wbrew konstytucji.

Mecenas Dżedzyk upierał się natomiast, że jego zdaniem nocne kluby łamią prawo swoją działalnością. A co z informacją o nowych właścicielach nocnych klubów? Te nowe firmy nie są przecież pozwane.

Miejski prawnik powiedział sądowi, że podmioty zarządzające dawną siecią Cocomo często zmieniają się akurat wtedy gdy "następuje kumulacja negatywnych działań organów państwa wobec klubów". Tak też było i we wrocławskim przypadku. Mieliśmy śledztwa dotyczące oszustw, choć umorzone, bo nie da się ustalić, kto konkretnie oszukiwał. Mieliśmy sprawę o nielegalny handel alkoholem, bo oba kluby nie mają zezwolenia. Oskarżono pięć kobiet pełniących funkcję menadżerek. Poszukiwany jest przez prokuraturę Jan Sz., legendarny twórca sieci nocnych klubów Cocomo. Ochroniarz klubu zaatakował jednego z gości i spowodował jego śmierć.

Dla prawnika magistratu te wszystkie informacje psują wizerunek Wrocławia. I to m.in. uzasadnia pozew o ochronę dóbr osobistych. - To niech magistrat pozywa wszystkich przestępców – odpowiedział aplikant Małek.

Sąd odroczył wydanie wyroku do 30 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska