Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętamy o Ukrainie, lecz musimy normalnie pracować, tworzyć i żyć. Rozmowa z Anną Grabowską Borys [NASZ WYWIAD]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Anna Grabowska-Borys, kierownik chór Opery Wrocławskiej stwierdza, że solidarność z cierpiącymi ukraińskimi sąsiadami nie wyklucza się z dbałością o inne sfery naszego życia.
Anna Grabowska-Borys, kierownik chór Opery Wrocławskiej stwierdza, że solidarność z cierpiącymi ukraińskimi sąsiadami nie wyklucza się z dbałością o inne sfery naszego życia. Maciej Rajfur
O postawach artystów wobec tragedii w Ukrainie, roli sztuki w wojennych czasach oraz polskiej i ukraińskiej kulturze muzycznej opowiada Anna Grabowska-Borys, kierownik chóru Opery Wrocławskiej.

Maciej Rajfur: Wieczór polsko-ukraiński w Operze Wrocławskiej to wyraźny akt solidarności z naszymi wschodnimi sąsiadami, ale także wyraz sprzeciwu wobec wojny. Czy polscy artyści zostali wywołani do tablicy? Gdzie jest ich miejsce w obecnej wojennej rzeczywistości?
Anna Grabowska-Borys: Każdy artysta decyduje o tym indywidualnie. Pomagamy najlepiej, jak potrafimy, jednak nasze reakcje zależą m.in. od naszych osobowości. Jeden muzyk okaże się tak wrażliwy, że fizycznie nie będzie w stanie wykonać utworu wyrażającego wsparcie dla walczących Ukraińców. Ktoś inny zaprezentuje swoje umiejętności w pełnej krasie właśnie po to, by pokazać swój sprzeciw wobec wojny. Trudno wszystkich w tej kwestii ustawić od linijki.

Wojna w Ukrainie zdominowała inne tematy praktycznie we wszystkich obszarach życia, także w sztuce. Jest teraz miejsce na coś poza dramatycznymi wydarzeniami u naszych wschodnich sąsiadów? A może nie powinno się odwracać od tego uwagi?

Sztuka to język, którym mówimy o rzeczywistości – o tym, co najmocniej angażuje nasze serca. Wiadomo więc, że będziemy angażować się w sprawę wojny za naszą wschodnią granicą. Nie oznacza to jednak, że mamy zapominać o innych tematach. Chodzi o nasze zdrowie psychiczne. Nasza potrzeba manifestacji niezgody na inwazję rosyjską odgrywa ważną rolę, lecz musimy codziennie normalnie pracować, tworzyć, żyć i funkcjonować – tak jak było do tej pory. Solidarność z cierpiącymi ukraińskimi sąsiadami nie wyklucza się z dbałością o inne sfery naszego życia. Zrozumiałym jest jednak to, że teraz pomoc uchodźcom i Ukrainie znajduje się wśród priorytetów – to właściwa reakcja na zło; odruch serca i miara naszego człowieczeństwa.

Czyli świat artystyczny nie ma wyrzutów sumienia, jeśli zajmuje się teraz kompletnie czymś innym? Nie da się ukryć, że czuć presję na jeden temat.

Twórczość artystyczna nigdy nie jest oderwana od rzeczywistości – może to wyrażać bezpośrednio lub w metaforyczny, pośredni sposób, inspirować nas do własnych poszukiwań i łączenia kropek. Nawet jeśli powstaje coś niezwiązanego z bieżącą sytuacją społeczno-polityczną. Sumienie jest oczywiście ważne w pracy artysty, bo za nim idzie szczerość przekazu. Artyści powinni mieć poczucie odpowiedzialności, że tworząc sztukę, są nie tylko wyrazicielami czy recenzentami bieżących spraw. Chcemy dotykać ludzkich serc, zmuszać do myślenia. Wiadomo, nasze dzieła wydają się najmniej potrzebne w momencie, gdy ludzie uciekają przed wojną i konieczna jest konkretna, namacalna pomoc. Pamiętamy jednak, że w dalszej perspektywie sztuka wyraża i buduje nasze istnienie. Zarówno sfera duchowa, jak i emocjonalna u człowieka muszą być zaspokojone.

Polska i Ukraina, patrząc przez pryzmat polsko-ukraińskiego koncertu w Operze Wrocławskiej, mają punkty wspólne? To łatwe muzyczne przestrzenie do zaprezentowania obok siebie na scenie?

Nie ma co ukrywać, że to trudne zestawienie, ponieważ historia naszych narodów jest skomplikowana. Nie zajmujemy się jednak polityką i wszystkim tym, co może nas poróżnić. Wręcz przeciwnie – skupiamy się na tym, co widzimy obecnie; na tym, że nie chcemy bezsensownej śmierci i cierpienia za naszą wschodnią granicą, że sprzeciwiamy się działaniom Putina, w wyniku których giną niewinni. Pieśni, które prezentujemy w Operze Wrocławskiej, są historyczne, często do słów XIX-wiecznych poetów, dzielących los uciemiężonych narodów. Pokażemy piękno twórczości takich kompozytorów jak Karłowicz czy Moniuszko. Koncert przede wszystkim uwypukla różnorodność kulturową, która może współistnieć, rozwijać się obok siebie bez konfliktu. Od naszej skomplikowanej historii nie uciekniemy, o niej nie możemy zapominać. Ważne jest jednak tu i teraz oraz przyszłość.

Możemy w jakikolwiek sposób porównać polską i ukraińska kulturę muzyczną, przez te pieśni, które wybrzmią na koncercie?

Muzycznie i artystycznie mają dużo wspólnego, ponieważ przebija przez nie melodyjna słowiańskość, która nas łączy. Bez względu na to, czy mówimy o pieśniach artystycznych, czy ludowych. Czuć liryzm i taką głęboką refleksję nad wolnością. Oba narody przez wiele pokoleń żyły przecież w niewoli i to wybrzmiewa w twórczości muzycznej. Patriotyzm i tęsknota za ojczyzną pokazane przez liryzm, poezję i wrażliwość. Ale od razu zaznaczam, że nasz koncert nie będzie smutny.

A różnice?

Opierając się na współczesności, trzeba powiedzieć, że w Ukrainie kult pieśni jest zdecydowanie ważniejszy społecznie niż u nas. Tam od pokoleń buduje się tożsamość poprzez śpiew ludu. Każdy potrafi zaśpiewać przynajmniej kilka najpopularniejszych pieśni. Podczas spotkań rodzinnych dużo się śpiewa i nawet improwizuje na głosy. To ważny element świętowania, życia rodzinnego i spędzania wolnego czasu. Ukraińcy swoje śpiewacze umiejętności po prostu wynoszą z domu. Nie wspomnę już o muzyce cerkiewnej. W Polsce mamy zdecydowanie mniejsze zainteresowanie kultywowaniem pamięci w ten sposób.

Jak możemy interpretować rolę sztuki w obliczu wojny? Z jednej strony pewnie jako specyficzny oręż, a może to pojednawcze spoiwo, które może zakopać wiele toporów lub - mówiąc współcześnie - rozbrajać wiele karabinów?

Ja zdecydowanie skłaniam się ku misji pojednawczej, budującej kulturę pokoju. Spójrzmy na sztukę użytkową. Pieśni patriotyczne, ludowe i biesiadne łatwo wpadają w ucho, pomagają nam się zintegrować, poczuć się wspólnotą. Kto nie śpiewał muzyki na żywo z tłumem ludzi, nie zdaje sobie sprawy, jaką moc nabiera pieśń wykonywana przez dziesiątki, setki i tysiące gardeł. Muzyka podtrzymuje na duchu. Wojsko nie bez powodu śpiewa, maszerując. Wszystko ma swoje uzasadnienie. Jeżeli chcemy odpowiednio przeżywać muzykę, to o wiele łatwiej nam to osiągnąć wśród ludzi i słuchając jej na żywo. Także teksty podbudowują nasze morale i wzmacniają nastroje patriotyczne. A z drugiej strony komponujemy jako cywilizacja również pieśni artystyczne, które człowieka uwrażliwiają na piękno w bardzo szerokim rozumieniu. Nie wyobrażam sobie, żeby artysta, którzy tworzy kulturę wyższą, chciał świadomie krzywdzić drugiego człowieka. Wrażliwa dusza nie pozwoli karmić się jakąkolwiek odmianą przemocy.

Rozmawiał Maciej Rajfur

Wieczór Polsko-Ukraiński w Operze Wrocławskiej odbędzie się już dziś, 18 marca. Początek o godz. 19. Wydarzeniu towarzyszyć będzie zbiórka pieniędzy na rzecz pomocy uchodźcom, prowadzona przez Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. Bilety w cenie 40-50 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska