Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętacie jeszcze dziurkowane bilety? (GRAFIKI)

Redakcja
Kiedyś jazda na gapę była niemożliwa. Porządku pilnował konduktor: kto nie płacił, ten nie wsiadał
Kiedyś jazda na gapę była niemożliwa. Porządku pilnował konduktor: kto nie płacił, ten nie wsiadał MPK Wrocław
Teraz bilet możemy kupić w kiosku, automacie, zakodować Urbancard albo legitymację. Niedługo będziemy mogli przyłożyć zbliżeniową kartę płatniczą do specjalnego kasownika i zająć miejsce, jednorazowy bilet zakoduje się na naszej karcie. A pamiętacie jak to było kiedyś? W latach 60. wprowadzono kasowniki samoobsługowe, niektórzy wozili ze sobą klasery skasowanych przejazdówek, by zgromadzić jak najwięcej kompilacji dziurek. Oto historia wrocławskich biletów, opowiedziana przez MPK.

Już w pierwszych omnibusach od 1840 roku i pierwszych tramwajach jeżdżących po ulicach Breslau od 1877 roku obowiązywały bilety. W tramwajach konnych bilety sprzedawał konduktor. Kto nie zapłacił – ten nie wsiadł. Na początku XX w. tramwaje w Breslau należały do trzech różnych przedsiębiorstw, a każde z nich miało własne bilety. Nie było szans wsiąść do tramwaju na bilecie innej firmy. Od 1908 roku bilety były już jednolite, wydawane przez firmę ESB, z którą miasto podpisało umowę.

Porządku w tramwajach pilnowali konduktorzy: po jednym na każdy wagon. Gdy na trasę wyjeżdżał tramwaj mający trzy wagony (a były i takie), jechało w nim czterech członków załogi: motorniczy i trzech konduktorów. Konduktorzy sprzedawali i kasowali bilety, wydawali resztę, sprawdzali rozkład jazdy i to, czy wszyscy już wsiedli do pojazdu na przystanku. Obie wojny światowe i spadek wolnych rąk do pracy wśród mężczyzn spowodowały, że po wojnie panie stanowiły już większość wśród konduktorów.

Pierwsze bilety tramwajowe dziurkowano specjalnymi szczypcami. Oznaczało się przystanek, trasę, miesiąc, dzień i dokładną godzinę przejazdu. Taki bilet był nie do podrobienia. W latach 1919-23 pojawiły się pierwsze reklamy na biletach. Z kolei w latach 50. ograniczano liczbę kontrolerów w pojazdach, a wagon bez kontrolera oznaczano literą "S" jak samoobsługowy. W latach 60. pojawiły się pierwsze automaty biletowe.

Pamiętamy papierowe bilety, które kasowało się w kasowniku z dziurkaczem. Kombinacji było 511, a niektórzy wozili ze sobą całe klasery biletów licząc, że któryś podpasuje do kombinacji danego dnia. 511 to w końcu wcale nie tak dużo, trafić szóstkę w "Totka" jest znacznie trudniej.

MPK przypomina historię biletów na wystawie, którą możemy oglądać w Rynku do 8 września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska