Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pakiet onkologiczny do poprawki. Lekarze narzekają na "zielone karty"

Ewa Wilczyńska
W Dolnośląskim Centrum Onkologii (na zdjęciu) leczy się obecnie 220 pacjentów z "zielonymi kartami"
W Dolnośląskim Centrum Onkologii (na zdjęciu) leczy się obecnie 220 pacjentów z "zielonymi kartami" Jarosław Jakubczak
Pakiet onkologiczny miał usprawnić leczenie chorych na raka. Po dwóch miesiącach funkcjonowania programu jest do niego wiele zastrzeżeń.

Od 1 stycznia wydawane są "zielone karty", które mają zapewnić leczenie bez kolejki pacjentom z podejrzeniem nowotworu. Niektórzy rozumieją to dosłownie - przychodzą do Dolnośląskiego Centrum Onkologii i wykłócają się, że ani chwili czekać nie powinni, bo "minister obiecywał".

"Zielona karta" przepustką do szybkiego leczenia
Ideą Karty Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, czyli właśnie "zielonej karty", było wprowadzenie procedury, dzięki której pacjent z podejrzeniem nowotworu w ciągu 9 tygodni od pierwszej wizyty zostanie skierowany na leczenie (od 2017 roku w ciągu 7 tygodni). Z tym, że pakiet obejmuje tylko te osoby, u których podejrzenie nowotworu albo już diagnoza pojawiły się po 1 stycznia tego roku. W programie nie ma więc tych, którzy z rakiem zmagają się od kilku lat czy chociażby od kilku miesięcy.

- Wprowadzenie pakietu onkologicznego przyczyniło się wprawdzie do tego, że osoby z "zielonymi kartami" są przyjmowane na bieżąco, a termin oczekiwania wynosi maksymalnie tydzień, jednak wydłużyło to kolejkę dla osób, które już wcześniej miały zdiagnozowany nowotwór - ubolewa dr n. med. Piotr Hudziec, specjalista onkologii klinicznej w Dolnośląskim Centrum Onkologii.

Jednocześnie podkreśla, że pacjenci nie są równo traktowani, co było powodem protestów towarzystw lekarskich, m.in. Naczelnej Rady Lekarskiej, która chce zaskarżyć pakiet onkologiczny do Trybunału Konstytucyjnego.
- "Zieloną kartą" nie mogą być także objęci chorzy na niektóre nowotwory złośliwe, np. raka skóry - punktuje wady ministerialnego rozwiązania Bartosz Maleszczuk, pełnomocnik do spraw pakietu onkologicznego w Dolnośląskim Centrum Onkologicznym.

Procedury w pakiecie są kłopotliwe dla lekarzy
Pani Jolanta może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Podejrzenie nowotworu piersi miała już w grudniu, wtedy też zrobiła pierwsze badania potwierdzające diagnozę.

Na szczęście, do programu zakwalifikowano ją w styczniu. Dzięki temu operację będzie miała za dwa tygodnie.
- Nie jestem wcale pewna, czy to dobrze. Rozumiem, że liczy się czas, ale ten termin nie jest wynikiem analizy lekarzy, a koniecznością dopełnienia procedur - tłumaczy swoje wątpliwości pani Jolanta.

Podziela je Bartosz Maleszczuk. - Pomimo licznych zapewnień ze strony urzędników o uelastycznieniu ścieżki pacjenta w ramach nowego systemu, niestety na razie mamy do czynienia z usztywnieniem zasad obsługi i rozliczenia świadczeń pakietowych - nie ukrywa niezadowolenia pełnomocnik. I tłumaczy: - Każdy pacjent jest inny i często proces leczenia odbiega od ścieżki opisanej w założeniach pakietu onkologicznego.

Należy przy tym pamiętać, że jakiekolwiek odstępstwo od ścieżki postępowania ustalonej przez Ministerstwo Zdrowia powoduje, że rozliczenie tego świadczenia wypada z pakietu onkologicznego.

CZYTAJ DALEJ: Pakiet onkologiczny nie dla wszystkich szpitali
Pakiet onkologiczny nie dla wszystkich szpitali
W samym województwie dolnośląskim wydano już prawie 5000 "zielonych kart".
- Co się zmieniło po wejściu pakietu onkologicznego? Liczba krzesełek na chemioterapii - podsumowuje pani Hanna, lecząca się na raka piersi. I narzeka, że teraz dostawili ich tyle, że pacjenci przyjmujący chemię przypominają śledzie w puszce. - Zapewniam, że nie ułatwia to tej i tak nieprzyjemnej procedury - denerwuje się.

- Z jednej strony pacjenci skarżą się na ścisk, z drugiej na długi czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia. I jedni, i drudzy mają rację, a my staramy się te potrzeby wypośrodkować - tłumaczy dr n. med. Piotr Hudziec.
Poradnia Chemioterapii będzie działała dłużej, trwają również prace mające na celu połączenie oddziału stacjonarnego i dziennego. Bartosz Maleszczuk tłumaczy, że jest to związane z koniecznością przeprowadzania konsylium, czyli spotkania wielodyscyplinarnego zespołu, którego zadaniem jest opracowanie planu leczenia.

- Szpitale powiatowe nie są w stanie zapewnić pełnego składu konsyliów, więc zostaną wyeliminowane z realizacji pakietu, co zwiększy liczbę pacjentów w DCO - wyjaśnia.
Narzeka, że przez wypełnianie formalności związanych z pakietem lekarze mają mniej czasu na pracę w poradniach i na oddziałach.

- To nie tak, że idea pakietu onkologicznego jest zła. Lecz bez wprowadzenia zmian nie będzie możliwe jego prawidłowe funkcjonowanie - wyjaśnia Bartosz Maleszczuk.
Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że ustosunkuje się do zarzutów lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska