Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent wypadł z jadącej do Wałbrzycha karetki i został śmiertelnie potrącony. Prokuratura w Świdnicy oskarża pielęgniarkę i lekarza

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
Pacjent wypadł z kareteki. Oskarżona pielęgniarka i lekarz
Pacjent wypadł z kareteki. Oskarżona pielęgniarka i lekarz Przemysław Świderski / Polska Press
Prokuratura Okręgowa w Świdnicy oskarżyła pielęgniarkę i lekarza w sprawie tragedii koło Komorowa w powiecie świdnickim. Z jadącej do Wałbrzycha karetki wypadł lub wyskoczył, 11 stycznia 2020 r., pacjent. Wpadł wprost pod koła jadącego za karetką busa. Zginął na miejscu.

Jest sobota, 11 grudnia 2020 roku. Tego dnia wszystko idzie nie tak. 53-letni mieszkaniec powiatu dzierżoniowskiego wzywa do domu karetkę. Twierdzi, że został pobity i źle się czuje. Załoga karetki odmawia jednak zabrania go do szpitala w Dzierżoniowie.

Tego samego dnia mężczyznę zawozi tam jednak członek rodziny. Lekarz decyduje się przyjąć go na oddział. Po badaniu pacjenta podejmuje decyzję o skonsultowaniu go na oddziale neurochirurgicznym w oddalonym o 35 km Wałbrzychu.

- Mężczyzna miał obrażenia głowy, już wtedy było wiadomo, że uraz może być poważny, bo wystąpiły problemy z mową i koordynacja ruchów - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.

Tu zdaniem prokuratury zostaje popełniony poważny błąd, który skutkuje postawieniem lekarza w stan oskarżenia. Medyk decyduje się na umieszczenie pacjenta w pozycji siedzącej w karetce. A zdaniem biegłych z zakresu ratownictwa medycznego, z takimi objawami i urazem w obrębie głowy, powinien być transportowany w pozycji leżącej. Lekarz jest oskarżony o błąd medyczny, mówiąc językiem prokuratora "umyślne, bezpośrednie narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu...".

To nie koniec spirali nieszczęść. Kolejny błąd, który skutkuje śmiercią pacjenta, popełnia pielęgniarka. Zamiast usiąść w części medycznej karetki, tam gdzie pacjent, decyduje się zająć miejsce koło kierowcy. Z tej pozycji nie ma możliwości kontrolowania tego, co dzieje się z chorym... W efekcie, ani ona, ani kierowca nie zauważają, kiedy pacjent wypada bądź wyskakuje z pojazdu. Wprost pod koła jadącego za karetką busa. W pewnym momencie pielęgniarka spogląda do tyłu, ale pacjenta tam nie ma. Zespół odnajduje na drodze 53-latka, potrąconego przez busa. Reanimacja nie przynosi skutku. Mężczyzna umiera.

- To pielęgniarka kierowała zespołem ratowników w kartce, jest to osoba o dużym doświadczeniu w wykonywanej pracy, a w naszej ocenie dopuściła się rażących uchybień. Swoim zachowaniem umyślnie naraziła pacjenta na utratę życia i nieumyślnie doprowadziła do jego śmierci - tłumaczy Marek Rusin, który dodaje, że na kobiecie ciążył prawny obowiązek szczególnej troski o pacjenta.

Jak tłumaczy, krytycznego dnia pielęgniarka powinna była usiąść z tyłu karetki, w części medycznej, tam gdzie pacjent. Powinna zadbać o niego. - A zostawiła go samego, bez pomocy, bez opieki, w niewłaściwej pozycji. Nie miała tez możliwości kontrolowania parametrów życiowych. Rażąco naruszyła ciążące na niej obowiązki.

Zarówno lekarz, jak i pielęgniarka nie przyznają się do winy. Kobieta odmówiła składania wyjaśnień. Wyjaśnień lekarza prokuratura nie chce ujawniać. Dla dobra śledztwa. Obojgu za błąd medyczny grozi do 5 lat więzienia. Kobieta dodatkowo odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska