PiS już podczas wieczoru wyborczego nie ukrywało, że wygrana we Wrocławiu cieszy podwójnie. - To historyczny moment - komentował europoseł Dawid Jackiewicz.
PKW podliczała jeszcze głosy, a w Platformie już rozpoczęło się szukanie winnych porażki. Jacek Protasiewicz, szef PO na Dolnym Śląsku, mówił, że jest przekonany, że we Wrocławiu jednak wygrali. - Może być tak, że gorszy niż 4 lata temu wynik w całym okręgu to efekt zbyt małego zaangażowania kandydatów w powiatach - mówił Protasiewicz.
Na pewno wielkimi przegranymi są posłowie: Ewa Wolak, Marek Łapiński, Maciej Zieliński i Jarosław Charłampowicz. Zresztą, na tego ostatniego mocno stawiał minister Grzegorz Schetyna. Materiały wyborcze „z gwarancją Schetyny” były bardzo widoczne w stolicy Dolnego Śląska i okolicznych powiatach.
Ewa Wolak nie zdobyła mandatu, a cztery lata temu pod względem liczby głosów była trzecia. Kariery w Sejmie nie będzie kontynuował też poseł Łapiński, który wyliczył, że zabrakło mu 1400 głosów. Po ośmiu latach z Sejmem żegna się też poseł Roman Kaczor. Cała reprezentacja Platformy z okręgu wrocławskiego pochodzi teraz z samego Wrocławia.
Bratobójcza rozgrywka
Przez spory wewnątrzpartyjne PO przegrała walkę o mandat senatora w Jeleniej Górze. Przeciwko Hubertowi Papajowi wystartował Jerzy Pokój, zwolennik Grzegorza Schetyny. Efekt był łatwy do przewidzenia. Głosy elektoratu PO podzieliły się i zgodnie z powiedzonkiem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” - mandat senatora zdobył kandydat PiS - Krzysztof Mróz.
W tym okręgu cztery lata temu Józef Pinior, legenda Solidarności, zdobył ponad 40 tys. głosów. W tym roku Pokój zgarnął ponad 16 tys., a Papaj ponad 26 tys. Mróz miał niewiele ponad 30 tysięcy.
Tak się składa, że wystawiony w jednym z okręgów wrocławskich Pinior przegrał w ostatnią niedzielę rywalizację z Jarosławem Obremskim (stosunek głosów: 60 tys. do 90 tys.).
Zadowolony z wyników wyborów na pewno nie może być dolnośląski wojewoda Tomasz Smolarz, który startował do Sejmu. Miał już zresztą poselski staż. Nie tylko nie zostanie posłem, ale po tym, jak PiS stworzy nowy rząd, automatycznie straci posadę wojewody.
W PiS też jest przegrany
Wielkim przegranym tych wyborów jest Krzysztof Grzelczyk (PiS), działacz opozycji demokratycznej w PRL, były wojewoda dolnośląski, który stanął w szranki o mandat senatora z Barbarą Zdrojewską (PO), obecną przewodniczącą sejmiku wojewódzkiego, żoną europosła Bogdana Zdrojewskiego.
Dla nikogo nie było tajemnicą, że Grzelczykowi marzyło się wysokie miejsce na wrocławskiej liście PiS do Sejmu. Ponieważ jest jednak poróżniony z Dawidem Jackiewiczem, europosłem i szefem PiS we Wrocławiu, to otrzymał propozycję startu z... 12 miejsca.
W tej sytuacji rozczarowany Grzelczyk wybrał start do Senatu. Przegrał jednak wyraźnie ze Zdrojewską. Teoretycznie mógłby z racji doświadczenia liczyć na stanowisko wojewody, ale jest to mało prawdopodobne.
A zatem to jeden z nielicznych, znanych działaczy PiS, którzy nie mają powodów do radości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?