Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto, co podziwiają Japończycy. Warto się zachwycić ich sztuką

Hanna Wieczorek
Igarashi Dōho I, suziribako – szkatułka na przybory do kaligrafii
Igarashi Dōho I, suziribako – szkatułka na przybory do kaligrafii Muzeum Narodowe
Wystawę we wrocławskim Muzeum Narodowym przygotowały muzea z Wrocławia, Warszawy i Krakowa, są na niej arcydzieła sztuki japońskiej w kolekcjach polskich. Nie przegap.

Wystawa „Arcydzieła sztuki japońskiej w kolekcjach polskich” jest naprawdę imponująca. Prezentowane na niej eks-ponaty udostępniły Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Narodowe we Wrocławiu oraz Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie oraz Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Zresztą ekspozycja jest „prezentem” z okazji jubileuszu 20-lecia tej ostatniej placówki. Wrocławska edycja wystawy w Muzeum Narodowym obejmuje 250 przykładów najbardziej charakterystycznych aspektów dawnej twórczości artystycznej Japończyków. Malarstwo, grafikę, rzeźby oraz rzemiosło artystyczne z epok Edo (1600-1868 ), Meiji (1868-1912) oraz Taisho (1912-1926). Co istotne, po raz pierwszy możemy obejrzeć tak bogatą eks-pozycję, ponieważ większość eksponatów przechowywana jest bowiem na co dzień w magazynach muzealnych.
Dla nas, Dolnoślązaków, najciekawszym chyba przedmiotem wystawianym na wystawie jest suzuribako – szkatułka na przybory do kaligrafii autorstwa Igarashi Dōho I (zm. 1678). Jest wykonana z drewna pokrytego laką prószoną złotym proszkiem (na zdj.). Jego twórca, Igarshi Dōho I to najwybitniejszy reprezentant jednej z najlepszych japońskich szkół mistrzów laki – Igarashi. Działał w Kanazawa w prowincji Kaga. Szkatułkę zdobi typowy dla artysty temat – jesienna łąka w poświacie księżyca. Do dzisiaj przetrwały na świecie tylko trzy takie przedmioty – dwa w Japonii, jeden w zbiorach wrocławskiego Muzeum Narodowego. Jakim cudem szkatułka trafiła do stolicy Dolnego Śląska? Kiedy w połowie XIX wieku Japonia ponownie otworzyła się na świat, w Europie zapanowało prawdziwe szaleństwo. Wszyscy chcieli mieć „japońszczyznę” w domu. Prawdziwych kolekcjonerów, zresztą nie tylko ich, fascynowały różnorodne wyroby z Kraju Kwitnącej Wiśni. Wielu zaczęło kolekcjonować japoński oręż. Jednym z kolekcjonerów sztuki japońskiej był Wiktor Zuckerkandl – wiedeńczyk, Austriak żydowskiego pochodzenia. Ten potentat branży metalurgicznej, dyrektor górnośląskich odlewni żelaza należał wraz z żoną Paulą do ówczesnej wiedeńskiej elity intelektualnej. – To był nieprzeciętny człowiek – opowiada Dorota Róż-Mielecka, zajmująca się sztuką Wschodu w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. – Protektor architekta i projektanta sztuki użytkowej Jozefa Hoffmana, posiadacz jednej z największych kolekcji Klimta, był też wytrawnym koneserem kultury Japonii. Zgromadził imponujący zbiór japoników, liczący ponad dwa tysiące eks-ponatów. Na mocy umowy z 1914 kolekcja ta została oddana w depozyt do Śląskiego Muzeum Przemysłu Artystycznego i Starożytności we Wrocławiu, a w roku 1927 stała się własnością tej instytucji.
Kolekcja Wiktora Zuckerkandla wyróżniała się cennymi obiektami. Zamożny wiedeńczyk wybierał bowiem przedmioty wykonywanie przez Japończyków dla wymagających japońskich odbiorców, a nie takie, które wytwarzano masowo w Japonii, w drugiej połowie XIX wieku, na zamówienie Europejczyków. Dzięki temu mamy we wrocławskim Muzeum Narodowym piękne i cenne zabytki, m.in. prawdziwy skarb – wykonaną w XVII wieku szkatułkę na przybory do kaligrafii suzuribako.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska