Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustka-iluzjonistka i skradzione pół miliona euro

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Wrocławski przedsiębiorca ofiarą oszustki-iluzjonistki. Wyniosła z jego biura pół miliona euro w gotówce sprytnie zamieniając koperty z pieniędzmi na identyczne z pociętymi gazetami i kolorowymi kserokopiami banknotów euro. Wpadła chwilę później, dogoniona przez jednego z pracowników okradzionego biznesmena.

Marzec 2019, ulica w centrum Wrocławia. Z samochodu osobowego wysiada pasażerka. Chwilę później wybiega kierowca auta i zaczyna za nią biec. Ona woła pomocy, wykrzykuje, że mężczyzna chce jej zrobić krzywdę. Przypadkowi przechodnie próbują go zatrzymać. Jemu jednak udaje się dogonić kobietę. Po chwili pojawia jeszcze jeden mężczyzna. Zatrzymują ją, a z jej torebki wyciągają saszetkę z dziesięcioma kopertami. W każdej jest 50 tysięcy euro w gotówce. Łącznie pół miliona w przeliczeniu przeszło 2,1 mln złotych. Oddają kobietę w ręce policji, wezwanej na miejsce zdarzenia.

Dwaj mężczyźni, którzy ją gonili to właściciel i pracownik prywatnej wrocławskiej firmy. Zatrzymana – Erika S. - jest obywatelką Węgier na stałe mieszkającą we Francji. W lipcu wrocławski sąd skazał ją na 1,5 roku więzienia za oszustwo. Miało polegać na wyniesieniu z biura biznesmena potężnej gotówki w dziesięciu kopertach. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona przysłała już sądowi apelację. Tymczasem prokuratura jest pewna, że Erika nie działała sama. Miała być wspólniczką tajemniczego mężczyzny, podającego się za handlarza nieruchomościami. Znamy tylko jego imię i nazwisko – Nathan K. Nie wiemy czy jest prawdziwe.

Cała historia zaczęła się od nieruchomości. Wrocławski przedsiębiorca na początku roku wystawił na sprzedaż bardzo atrakcyjny grunt. Nathan K. odpowiedział na anons. Napisał maila, w którym przedstawił się jako pośrednik zajmujący się tego typu transakcjami. Jego oferta robiła wrażenie wiarygodnej. Obaj panowie spotkali się w lutym w Amsterdamie. Nathan K. i wrocławski przedsiębiorca szybko uzgodnili warunki transakcji. Nathan sprzeda grunt za pięć milionów euro i dostanie pół miliona euro prowizji. Oczywiście prowizja będzie zapłacona dopiero po transakcji. Kiedy nabywca gruntu zapłaci całą sumę.

Ale Nathan K. zażądał dowodu, że wrocławski przedsiębiorca jest wiarygodny finansowo. Poprosił by pokazać pół miliona euro w gotówce komuś kogo – specjalnie w tym celu – przyśle on do Wrocławia. I tak 19 marca w biurze biznesmena pojawiła się Erika S. Przedstawiła się jako „ciotka” Nathana K. Biznesmen pokazał jej dziesięć kopert w każdej po 50 tysięcy euro.

Kobieta wyciągała pieniądze z każdej koperty, liczyła je, spisywała numery banknotów a potem pakowała gotówkę do innych kopert. Takich, które przyniosła ze sobą. Koperty Eriki S. miały „okienka”. Dzięki czemu było widać, że w środku jest gotówka. Kiedy już przeliczyła wszystkie pieniądze i przepakowała je do kopert z „okienkami” zapakowała je do przezroczystej saszetki i wrzuciła do torebki.

Biznesmen zaprotestował. Przecież ona miała tylko obejrzeć pieniądze. Prowizja dla Nathana była przewidziana do wypłaty dopiero po transakcji. Kobieta wyciągnęła więc saszetkę i oddała przedsiębiorcy. Ten schował wszystko do szafy pancernej w swoim biurze, a Erika S. poprosiła o wezwanie taksówki, bo musi dostać się do centrum Wrocławia. Biznesmen zaproponował, że autem podrzuci ją do centrum jego pracownik bo i tak ma jechać coś załatwić.

Kilka minut po tym jak wyjechali przedsiębiorca zajrzał do sejfu. Coś go zaniepokoił w zachowaniu „ciotki” Nathana K. Wtedy odkrył, że w kopertach nie było gotówki, tylko pocięty papier i kserokopie banknotów euro. Zadzwonił do swojego pracownika by zatrzymał Erikę, zawiadomił policję i sam pojechał do centrum. Tak „ciotka” została zatrzymana. Okazało się, że do biura wrocławskiego biznesmena przyszła w peruce.

W śledztwie i podczas procesu w sądzie nie przyznała się do zarzutu oszustwa. Z jej relacji wynikało, że we Francji krążyła po różnych lokalach i żebrała o pieniądze. Tak poznała mężczyznę, który zawiózł ją do Wrocławia, kupił perukę, buty na obcasie i wysłał do wrocławskiej firmy. Jej szefowi dała saszetkę z kopertami, w których były pocięte gazety a on jej przekazał identyczną saszetkę z gotówką w takich samych kopertach. To nie żadne oszustwo – mówiła – tylko „pranie brudnych pieniędzy”. Nie wiedziała, że popełnia przestępstwo. Miała zarobić 5 tysięcy euro.

Sąd jej wersję uznał za absurd. Wyjaśnienia oskarżonej ocenił jako „impertynenckie” i zakładające „wyjątkową naiwność przesłuchujących”. Teraz całą historię raz jeszcze oceni Sąd Apelacyjny. Tymczasem prokuratura nie ma pojęcia kim jest Nathan K. Śledztwo, w tym wątku sprawy, zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy.

Nie przegap!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska