Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświata według PiS będzie kosztowała Wrocław 30 mln zł

Redakcja
Rafał Dutkiewicz uważa, że reforma edukacji będzie oznaczała zwolnienia nauczycieli /zdjęcie ilustracyjne/
Rafał Dutkiewicz uważa, że reforma edukacji będzie oznaczała zwolnienia nauczycieli /zdjęcie ilustracyjne/ Fot. Tomasz Holod
Jeżeli, zgodnie z zapowiedziami rządu PiS, sześciolatki nie pójdą we wrześniu 2016 do szkół, mocno ucierpi na tym miejski budżet - twierdzą wrocławscy urzędnicy. – Pozostawienie sześciolatków w przedszkolach może kosztować budżet Wrocławia blisko 30 mln zł – wylicza prezydent Rafał Dutkiewicz. Część tej sumy to odprawy dla nauczycieli, bo - według Dutkiewicza - zwolnienia będą nieuniknione.

Wszystko zależy od tego, ile sześciolatków rozpocznie w przyszłym roku naukę we wrocławskich podstawówkach. Bo za dziećmi idą państwowe subwencje. Ale tylko wtedy, gdy te się uczą. Nie ma dodatkowych pieniędzy z budżetu państwa na przedszkolaki.
Ogólna liczba dzieci się nie zmieni, więc to miasto będzie musiało znaleźć środki na pokrycie kosztów związanych z reformą. – Pieniądze będą potrzebne m.in. na odprawy dla nauczycieli ze szkół, jeżeli zabraknie dla nich pracy. Konieczne będzie także zapewnienie dodatkowych miejsc w przedszkolach – zauważa prezydent Dutkiewicz.

Ze wstępnych analiz departamentu edukacji magistratu wynika, że zamiast 41 mln zł do gminnej kasy może wpłynąć ok. 11,5 mln zł subwencji. Różnicę miasto będzie musiało pokryć z własnych środków. Na razie nie ma pomysłów, skąd wziąć te pieniądze.

W wariancie pierwszym do szkoły idą wszystkie 6-latki i odroczone w 2015 roku 7-latki, czyli w sumie 8 tys. dzieci. Miasto otrzymuje wtedy subwencję z budżetu państwa na poziomie ok. 41 mln zł.
W wariancie drugim do budżetu gminy wpływa ok. 24 mln zł mniej. Taka sytuacja będzie miała miejsce, gdy pierwszą klasę rozpocznie 30 proc. 6-latków i wszystkie odroczone 7-latki, czyli 3,3 tys. dzieci.
Najbardziej pesymistyczny jest wariant, w którym zdecydowana większość rodziców idzie za głosem partii rządzącej. Jeżeli we wrocławskich szkołach rozpocznie naukę 2,3 tys. dzieci, czyli jedynie 15 proc. 6-latków i wszystkie 7-latki, to do budżetu miasta trafi ok. 11,5 mln zł, czyli o 30 mln zł mniej niż w sytuacji, gdy obowiązek szkolny realizowałyby 6-latki.
Na dzieci, które zostaną w przedszkolach, subwencji nie ma, a wraz z reformą demografia się nie zmieni. Dodatkowe koszty będzie trzeba pokryć z budżetu miasta.
Dlatego na Tweeterze prezydent Rafał Dutkiewicz apeluje, by reforma została skonsultowana z samorządami. Bo to właśnie na samorządach będzie w dużej mierze spoczywał obowiązek jej przeprowadzenia.

– Jeżeli zmiany wejdą w życie, to zamiast dwóch albo trzech pierwszych klas, możemy mieć problem, by została stworzona chociaż jedna – zauważa Aleksandra Mikulska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 8 przy ul. Kowalskiej.
Podkreśla, że takie zmiany szkole nie służą, bo uniemożliwiają długofalowe planowanie. Pracę mogą stracić ci nauczyciele, którzy są na czasowych kontraktach. Tym, którzy są na takich umowach, pozostaną zajęcia w świetlicy.

Nie wszyscy są takimi pesymistami. Alicja Brzozowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 109 we Wrocławiu, wierzy, że w jej placówce reforma rządu niewiele zmieni.
– Współpracuję ze świadomymi rodzicami, więc myślę, że zapiszą swoje 6-letnie dzieci do pierwszej klasy w mojej szkole – mówi dyrektorka.

Na razie minister edukacji Anna Zalewska na oficjalnej stronie ministerstwa zapewnia, że żadne decyzje nie zostaną podjęte bez konsultacji z nauczycielami. – To będzie rzeczywisty dialog – mówi Zalewska.
Ale z jej wypowiedzi dla portalu GazetaWroclawska.pl wynika, że rząd i tak zrobi swoje. - Do końca roku Sejm powinien zająć się gotowym projektem ustawy w tej sprawie. Zmiany na pewno będą obowiązywać od nowego roku szkolnego, czyli od września 2016 - stwierdziła Zalewska 10 listopada, tuż po tym jak Beata Szydło zapowiedziała że to jej powierzy tekę ministra edukacji.

Rozmowy ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego już trwają, ale trudno mówić o zbliżeniu stanowisk. ZNP zmianom w systemie szkolnym się sprzeciwia, o kompromisie nie ma na razie mowy.
– Zbieramy podpisy przeciwko planowanym reformom, zarówno tej dotyczącej 6-latków, jak i wygaszania gimnazjów – mówi Wiesław Kucharski, prezes oddziału ZNP Wrocław Fabryczna.

Prezydent Rafał Dutkiewicz nie ukrywa, że część potencjalnych kosztów reformy stanowić będą właśnie odprawy dla nauczycieli. Anna Zalewska wielokrotnie zapewniała, że żaden nauczyciel pracy nie straci. Mniejsza liczba godzin oznacza jednak niższe zarobki.
Szefowa MEN zapowiedziała, że projekt ustawy poznamy wkrótce. Nie wypowiadała się się o kosztach tych zmian.
Obliczeń przedstawionych przez wrocławski magistrat pochodząca z Dolnego Śląska pani minister nie skomentowała.

Wiesław Kucharski ze ZNP denerwuje się, że ta reforma to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Plany PiS dotyczące zmian w systemie edukacji podumowuje krótko: – Jest tyle potrzeb, a rząd chce wydawać pieniądze na fanaberie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska