Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ossolineum upada, winnych nie ma. Jak je ratować?

Marta Wróbel
Trzy lata temu Ossolineum próbowało się ratować, sprzedając swoje książki m.in. na Dworcu PKP we Wrocławiu
Trzy lata temu Ossolineum próbowało się ratować, sprzedając swoje książki m.in. na Dworcu PKP we Wrocławiu fot. Janusz Wójtowicz
Najstarsza polska oficyna, Wydawnictwo Ossolineum we Wrocławiu, które działa od 1817 roku, może lada chwila przestać istnieć. Z powodu ogromnego długu, który wynosi 1,8 mln złotych, wrocławskie wydawnictwo ogłosiło likwidację. Wszystko po to, żeby nie dopuścić do upadłości Ossolineum.

Od 2006 roku oficyna jest spółką należącą do Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Arcydzieła literatury, takie jak "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza czy "Anhelli" Juliusza Słowackiego w opracowaniu najlepszych literaturoznawców, znajdują się w prawie każdym polskim domu. Jeśli spółka nie pozbędzie się jak najszybciej długu, najcenniejsze pozycje z serii Biblioteki Narodowej mogą trafić w ręce wierzycieli.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski mówi wprost, że Ossolineum było do tej pory źle zarządzane. A 600 tys. złotych, które pomoże zabezpieczyć znak towarowy oficyny i serię wydawniczą Biblioteka Narodowa, to jego ostatnia dla Ossolineum finansowa pomoc. - Jeśli do końca sierpnia władze spółki nie będą miały pomysłu na sprawne nią zarządzanie, będę musiał pomyśleć o przejęciu oficyny. Pieniądze są po to, żeby znak towarowy wydawnictwa i dobra materialne wydawnictwa nie trafiły w niepowołane ręce - wyjaśnia Zdrojewski.

- Kiedy 6 lat temu wydawnictwo przejmował ZNiO, jego dług wynosił 3,5 mln zł. Udało się go zmniejszyć. Ale trudno dziś sprzedać książkę naukową. Brakuje nam pieniędzy na plan wydawniczy i marketing - przyznaje dr Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.

Wydawnictwo Ossolineum najpierw działało we Lwowie. Od czasu zakończenia II wojny światowej mieści się we Wrocławiu. Z sukcesem wydawało dzieła klasyki literatury. Problemy finansowe pojawiły się jeszcze przed przejęciem go sześć lat temu przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich od ministra skarbu. Kiedy w 2009 roku prezesem wydawnictwa został Andrzej Głuchowski, co prawda bez doświadczenia w pracy w tej branży, ale z doświadczeniem menedżerskim, wydawało się, że Ossolineum całkiem podniesie się z 3,5-milionowego długu. Tak się nie stało. Dziś Głuchowski jest także likwidatorem spółki.
- Tytuły są deficytowe. To nie linia komercyjna. Żeby opłaciło się wydać książkę, muszę sprzedać 1500 jej egzemplarzy, a sprzedaję do 500. Wydanie jednego tytułu kosztuje około 30 tys. złotych - wylicza prezes. Najnowsze książki Ossolineum sfinansowali sponsorzy.

Proces wyrejestrowania spółki właśnie trwa, ale nie musi oznaczać jej likwidacji. Oficyna, która mieści się dziś przy ul. Kluczborskiej, musi znaleźć sposób na przetrwanie. - Mamy różne pomysły, wolałbym jednak na razie ich nie zdradzać - dodaje Andrzej Głuchowski.

Teraz najważniejsze jest to, żeby spółkę oddłużyć. Pomóc ma w tym pożyczka od miasta w wysokości 600 tys. złotych.
- Te pieniądze pozwolą Ossolineum funkcjonować do czasu zakończenia formalności wykupienia prawa do znaku towarowego oficyny przez ministra kultury - wyjaśnia Paweł Czuma, szef Biura Prasowego w Urzędzie Miejskim Wrocławia.
Sześciu etatowych pracowników wydawnictwa prawdopodobnie na dniach straci pracę.

Jak ratować Ossolineum?

prof. Jan Miodek polonista, językoznawca
Nie jestem ekonomistą i nie znam się na prawach rynku, ale jako polonista mogę powiedzieć, że jest mi bardzo smutno, gdy słyszę o tym, że Ossolineum może przestać istnieć. Kiedy pomyślę o pomnikowej serii Biblioteki Narodowej, która wciąż służy tylu Polakom, nie mam co prawda pomysłu na to, jak zmienić sytuację wydawnictwa, ale mam nadzieję, że uda się je uratować. Moje pierwsze książki ukazały się właśnie w Ossolineum.

Wanda Ziembicka miejska radna, dziennikarka
Napisałam na Facebooku do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, że mam nadzieję, iż uratuje Ossolineum. To wydawnictwo trzeba teraz poprowadzić na miarę XXI wieku. Na początek proponuję wielkie pospolite ruszenie: niech każdy wykupi jeden egzemplarz książki za symboliczne pięć złotych. Zorganizujmy taką akcję w kilku dużych miastach jednocześnie i przekażmy wydawnictwu kilka milionów!

Andrzej Tyws szef Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej
Czuję ogromny żal, że tak zasłużona oficyna, która określała losy kultury na Dolnym Śląski, upada. Mój pomysł na dalszą działalność Ossolineum jest taki, żeby spróbować powiązać działalność wydawnictwa z bibliotekami. Być może te ostatnie mogłyby zamawiać w Ossolineum tytuły, na które jest zapotrzebowanie? Te tytuły byłyby także, oczywiście, dostępne na rynku. Ta firma musi stanąć na nogi.

Jan Akielaszek Wydawnictwo "W Kolorach Tęczy"
Wydawnictwo można i trzeba uratować. Jak? Prezydent Rafał Dutkiewicz powinien udostępnić Rynek, by zorganizować tam kiermasz książek. Podobne akcje były już przecież organizowane na dworcach w Polsce. Ratunkiem mogą być też największe firmy, na przykład Leszka Czarneckiego, TP SA czy Orlen, które mogłyby finansowo wesprzeć to wydawnictwo. KGHM przekazał Ossolineum kwotę 100 tys. zł. O taką pomoc można by poprosić również Kresowiaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska