Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżona prokurator wodzi sądy za nos? Miała dwie rozprawy, na żadnej się nie stawiła

Marcin Rybak
Sędzia Anna Peszko zarządziła wysłanie skargi na obrońcę w tej sprawie. Pisze w niej o próbie wprowadzenia w błąd sądu
Sędzia Anna Peszko zarządziła wysłanie skargi na obrońcę w tej sprawie. Pisze w niej o próbie wprowadzenia w błąd sądu Paweł Relikowski
Oskarżona o przestępstwo prokuratorka nie przyszła do sądu tłumacząc, że musi być w Warszawie. Ale nie była - tłumaczyła tam, że ma proces we Wrocławiu.

Wrocławska prokurator Justyna D., oskarżona o zamiatanie pod dywan śledztw w sprawach medycznych błędów, nie przyszła w środę do sądu na pierwszą rozprawę. Jej obrońca napisał, że właśnie w środę prokurator musi stawić się w Warszawie w Sądzie Dyscyplinarnym. Trwa tam postępowanie dyscyplinarne przeciwko Justynie D.

Ale - jak sprawdził wrocławski sąd - w Warszawie nie pojawiła się ani pani prokurator, ani jej obrońca. Wrocławski sąd rejonowy - zajmujący się sprawą pani prokurator D. - utrzymuje, że w Warszawie pani Justyny też nie było. Rzekomo jej obrońca usprawiedliwił nieobecność. Jak? Ano, koniecznością stawienia się na rozprawie przed wrocławskim sądem. Justyna D. i jej obrońca nie przyszli więc ani do sądu we Wrocławiu, ani do warszawskiego sądu dla prokuratorów.

Sędzia Anna Peszko postanowiła zawiadomić radę adwokacką o "usiłowaniu wprowadzenia w błąd sądu" przez obrońcę pani prokurator. Jest nim mecenas Ryszard Szmajdziński. - Gdy wpłynie do nas taka skarga, na pewno się nią zajmiemy - mówi dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu mecenas Andrzej Grabiński.

Kolejne rozprawy sąd wyznaczył pod koniec lipca i ostrzegł, że może zarządzić przymusowe doprowadzenie oskarżonej.

Justyna D. pracowała w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Śródmieście. Skandal z jej udziałem zaczął się w 2012 roku. Pani prokurator prowadziła śledztwo w sprawie błędu w sztuce lekarskiej, którego ofiarą miała paść Małgorzata Ossmann.
Dwaj lekarze - w tym znany ginekolog Andrzej K., mieli się przyczynić do śmierci dziecka pani Małgorzaty. W sierpniu 2007 r. lekarze mieli zbyt późno rozpoznać, że zaczął się poród. Rozpoczęło się cesarskie cięcie, ale dziecka nie udało się już uratować. Zagrożone było również życie pani Małgorzaty.

Wszczęto śledztwo. Profesorowi K. i innemu doktorowi z Kliniki Ginekologii przy Chałubińskiego postawiono zarzuty na podstawie opinii biegłych z medycyny sądowej. W 2009 r. prokurator zdecydowała o wysłaniu akt do "opinii uzupełniającej". Do ekspertów z Poznania. W 2012 r. okazało się, że akta nigdy tam nie trafiły.

Zapytana o to, co się z nimi stało, prokuratorka zemdlała. Do pracy już nie wróciła. Gdy opisaliśmy tę historię, akta cudem odnalazły się w... Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku. Wszczęto śledztwo, które prowadziła Prokuratura Okręgowa w Opolu.

W czasie śledztwa wyszło na jaw, że w podobny sposób zamieciono pod dywan inną sprawę medycznego błędu. Ofiarą nierzetelnego lekarza paść miała pani Elżbieta. Chodzi o nierzetelnego lekarza z Klinki Chirurgii, należącej do tego samego szpitala, co ginekologia z Chałubińskiego. Sprawę dostała prokurator D. - Byłam u niej tylko raz - mówi nam dziś pani Elżbieta. - Miałam czekać. Czekałam na postępy w sprawie. Aż wreszcie zadzwonili z prokuratury w Legnicy z informacją, że jestem pokrzywdzona.

W sprawie pani Elżbiety nic już się nie da zrobić, bo doszło do przedawnienia. Jak zamieciono sprawę? Ano, pani prokurator podjęła decyzję o wysłaniu sprawy do biegłych. Ale akta do nikogo nie trafiły. A w 2012 r. nikogo już ścigać o żadne przestępstwo nie było można. Prokurator D. jest oskarżona o przekroczenie uprawnień i poświadczanie nieprawdy w dokumentach.

Obrońca pani prokurator prosił sąd, by kolejnych rozpraw nie wyznaczać w lipcu i sierpniu, bo on i jego klientka są na zaplanowanych wcześniej urlopach. Sąd wyznaczył jednak dwa terminy: na 24 i 30 lipca. Wezwanie mają dostarczyć poczta i policja.

Sąd nie zgodził się z jeszcze jednym wnioskiem obrony: by poprosić Sąd Najwyższy o przeniesienie procesu poza Wrocław. Bo wcześniej taki wniosek już był rozpatrywany. I do przeprowadzenia procesu wyznaczony został Sąd Rejonowy Fabryczna.

CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE:
- Prokuratorka zamiotła śledztwo pod dywan. Odszkodowanie pokrzywdzonej zapłacą podatnicy

- W prokuraturze tuszowano sprawę znanego lekarza? Prokurator zasłabła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska