Oskarżenia o mobbing we wrocławskiej komendzie policji. Funkcjonariusz: chcą mnie wyrzucić, bo nie zgodziłem się na łamanie prawa
Komenda Główna i prokurator: wszystko gra, a tak w ogóle, to nie ma sprawy[
Daniel Skurzyński próbował odwoływać się od tych decyzji, zwracając się w styczniu 2018 roku do Komendy Głównej Policji w Warszawie ze skargą, a także do prokuratury gdzie zgłosił przestępstwo, które jego zdaniem, miał popełnić jego przełożony.
- Niestety odpowiedziano mi, że wszystko jest w porządku i nie przekazano jej dalej do prokuratury. Gdy mój pełnomocnik, złożył zażalenie na bezczynność w tej sprawie, wrocławska prokuratura odpowiedziała nam po ponad roku, odrzucając nasze zawiadomienie o przestępstwie i argumentując, że nasze wcześniejsze pisma skierowaliśmy do niewłaściwego organu. Dla mnie, ta odpowiedź jest niezgodna z prawem, bo Ustawa o Policji wyraźnie mówi, że to właśnie Komendant Główny Policji jest organem prowadzącym postępowania karne wobec policjantów, którzy popełniają przestępstwa – argumentuje. Jak podkreśla, do dziś nikt z jego przełożonych nie zechciał przyjąć od niego żadnych wyjaśnień, za to przeniesiono go – jak twierdzi w odwecie – do Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego. - Nie przeszedłem żadnego przeszkolenia w tym kierunku, a poza tym skierowano mnie do pracy z ludźmi, których wcześniej kontrolowałem i rozliczałem, co według mnie było czystą złośliwością i szykaną wobec mnie - mówi Skurzyński. Nadkomisarz nie mogąc poradzić sobie ze stresem trafił do lekarza, a teraz przebywa na L4. Zdiagnozowano u niego distres, czyli stan depresji, załamania psychicznego spowodowany mobbingiem. Nie on jeden czuł się zaszczuty i nie wytrzymał presji. - Kolega, który też nie chciał się zgodzić na łamanie prawa i wyrzucanie ludzi z pracy, też się pochorował i odszedł na emeryturę – ujawnia.
Teraz wobec nadkomisarza Daniela Skurzyńskiego toczy się postępowanie dyscyplinarne. - Jestem wzywany na przesłuchania, zresztą nie tylko ja, ale również świadkowie. Głównym argumentem przeciwko mnie jest to, że przez swoją nieobecność w pracy demoralizuję kolegów. Z doświadczenia wiem, że takie postępowania wszczyna się po to, by ukarać i pozbyć się ze służby i tak jest też w moim przypadku - przekonuje.