Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiedle pod wodą. Deweloper nie ma sobie nic do zarzucenia

Marcin Kruk
Marcin Kruk
Czy to „dzika deweloperka”, czy po prostu takie mamy prawo? Nowo budowane osiedla znalazły się pod wodą. Zalani mieszkańcy twierdzą, że to przez prowadzoną obok budowę, bo nowe szeregówki powstają o kilkadziesiąt centymetrów wyżej niż ich. I nie ma winnych tej sytuacji. Biurokratyczna przepychanka trwa, deweloperzy betonują malownicze tereny pod Wrocławiem, a mieszkańcy są przekonywani, że każdy działa zgodnie z prawem.

To miało być wymarzone miejsce na ziemi. Dające więcej oddechu niż blokowiska, położone wśród zieleni, a jednocześnie tuż koło Wrocławia. Ale moda na Wilkszyn (gmina Miękinia) i chęć wyciśnięcia maksymalnego zysku z każdego skrawka ziemi sprawiła, że granicząca z Wrocławiem wioska z zielonej oazy staje się zabetonowanym placem. Domy i szeregówki budowane są na ciasnych działkach. Dopuszczalny wskaźnik zabudowy, czyli tego, jaka powierzchnia działki może być zabudowana, wynosi w Wilkszynie aż 50 procent.

Obok nowych budynków i wzdłuż powstających naprędce ulic nie powstaje w tym samym czasie infrastruktura, która zapewni mieszkańcom komfortowe życie. Nawalne deszcze, które padają od tygodni, stały się sprawdzianem dla całej rozbudowującej się okolicy. Wiele ogródków zamieniło się w baseny, a przelewająca się woda niesie ziemię z pagórków i sąsiednich budów.

Jednym z zalewanych miejsc stały się ogródki położone za szeregówkami przy ul. Pod Lasem. Problem powstał, jak przekonują mieszkańcy, kiedy za płotem rozpoczęła się budowa. Sąsiednia inwestycja prowadzona jest na wyższej stronie wzniesienia. Budynek powstaje na podniesionym fundamencie. Całość jest kilkadziesiąt centymetrów wyżej niż zamieszkałe już budynki.

Krzysztof Kowal, przedstawiciel inwestora budującego nowe szeregówki zdecydowanie zaprzecza, żeby to jego budowa powodowała zalewanie sąsiadów. Kowal podkreśla, że w ostatnich latach nie było tak intensywnych deszczów i to dlatego ludzie, którzy mieszkają tam zaledwie od dwóch lat nie mieli zalewanych ogródków.

- Jest nam serdecznie przykro, ale zarzuty są bezpodstawne – mówi Krzysztof Kowal. Kowal zaznacza, że nie podnosili terenu, tylko jest on tak ukształtowany. Dodaje, że swoje budynki stawiają na wysokości sugerowanej przez starostwo, a cała sprawa powstała dlatego, że „starzy” mieszkańcy zobaczyli, że 10 metrów od ich okien powstaje budynek, który im zasłoni widok. Krzysztof Kowal zapewnia jednak, że teren zostanie zmeliorowany oraz będzie wkopany murek oporowy oddzielający ogródki sąsiadów.

Także zdaniem powiatowego inspektora nadzoru budowlanego wszystko jest w porządku: - Budowa jest realizowana zgodnie z zatwierdzonym projektem. Oni nie podwyższyli terenu dla budowy - mówi Mieczysław Knapek inspektor nadzoru ze Środy Śląskiej. Knapek wskazuje, że na trwającej budowie zachowane są wymagane odległości od granicy działki, dlatego mieszkańcy nie zostali uznani za stronę podczas wydawania pozwoleń.

- Prosimy o to, żeby zabudowa była kontrolowana. Firmy deweloperskie, które ruszyły, nie przestrzegają żadnej granicy przyzwoitości, nie mówiąc o prawie. Przykro jest stwierdzić, że mieszkańcy nie mają wsparcia w urzędzie gminy i u włodarza – mówiła podczas sesji radna gminna Monika Szymanowska i zapowiedziała złożenie wniosku o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla Wilkszyna.

Wójt Jan Marian Grzegorczyn przestrzega jednak, że może to wiązać się z odszkodowaniami dla właścicieli gruntów.

Wójt twierdzi, że winę za taką zabudowę ponosi starostwo powiatowe, które wydaje pozwolenia na budowę. Starostwo odpowiada, że robi to na podstawie decyzji o warunkach zabudowy wydawanej przez gminę.

We wtorek na spotkanie z mieszkańcami Wilkszyna przyjechał także starosta średzki Krzysztof Szałankiewicz. Zapewnił, że problem zostanie rozwiązany, ale potrafił powiedzieć kiedy. Przyznał jedynie, że potrzebna jest lepsza współpraca pomiędzy starostwem i gminą.

Każdy chce tanio. Klienci chcą tanio kupić, zatem deweloperzy muszą tanio wybudować. Wilkszynowi z pewnością nie pomaga chaos prawny: tylko część miejscowości ma miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dzięki temu urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością. Podczas ostatniej sesji rady gminy radna Monika Szymanowska mówiła o dzikiej deweloperce w Wilkszynie i zarzucała wójtowi brak zainteresowania sprawami mieszkańców.

Miejsc takich, jak budowana inwestycja „Pod Lasem” jest w Wilkszynie więcej. Wiele wskazuje na to, że sytuacja jeszcze długo nie zostanie uporządkowana. Każda ze stron podkreśla, że działa zgodnie z prawem, dają o sobie znać tarcia pomiędzy starostwem i gminą, lokalne rozgrywki polityczne, nieprecyzyjne przepisy.

Wilkszyn w ostatnich latach stał się bardzo popularny jako miejsce do osiedlenia się dla wielu, którzy chcieli mieszkać z dala od zgiełku wielkiego miasta, ale ich życie zawodowe toczy się we Wrocławiu. Ceny ziemi w tej miejscowości, chociaż najwyższe w całej gminie, są wciąż nawet trzykrotnie niższe niż w okolicach odległej zaledwie o kilka kilometrów ulicy Stabłowickiej. W ślad za rosnącym zainteresowaniem osób chcących przeprowadzić się do Wilkszyna poszła oferta deweloperów, którzy zabudowują każdy skrawek. Licząca jeszcze niedawno około 700 mieszkańców wieś już teraz ma ich ponad 3000. A wciąż powstają setki nowych mieszkań i domów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska