Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieść o niepokornych wrocławskich czeladnikach

dr Maciej Łagiewski
XIX-wieczny miedzioryt przedstawiający kaźń przywódców buntu strażników miejskich
XIX-wieczny miedzioryt przedstawiający kaźń przywódców buntu strażników miejskich
Do Wrocławia, największego miasta Śląska, od początku jego istnienia przybywali osadnicy z różnych stron w poszukiwaniu pracy w licznych cechach rzemieślniczych. Choć zwykle zajęcia nie brakowało, to warunki zatrudnienia czeladników nie zawsze były dobre, co wielokrotnie prowadziło do buntów i strajków.

Już w średniowieczu w stolicy Śląska istniało około 30 cechów rzemieślniczych gwarantujących prawidłowe funkcjonowanie miasta, ale również przynoszących spore dochody do miejskiej kasy. Były to organizacje o silnie zhierarchizowanym układzie zatrudnienia, w którym obowiązywało wiele przepisów i nakazów. Wśród nich były także te dotyczące warunków pracy i praw czeladników oraz parobków. Były one tak sformułowane, że pracownicy stojący najniżej w cechowej hierarchii, wykonywali swoje zajęcia za jak najniższą stawkę.

Stos za strajk

W 1513 roku, przeciwko niskim płacom, strajkowali we Wrocławiu czeladnicy piekarscy i młynarscy. Początkowo rada miejska, w obawie przed ograniczeniem produkcji chleba, przychyliła się do ich żądań wprowadzając korzystną urzędową regulację wynagrodzeń. Jednak na tym zakończył się prowadzony przez obie strony dialog. Kolejnego wystąpienia radni nie zamierzali już tolerować i w 1515 roku skazali na śmierć na stosie przywódcę strajku Paula Dietricha.

Nie zmienisz pracodawcy

W marcu 1550 roku czeladnicy i parobkowie karczmarscy sprzeciwili się obniżeniu płac oraz zakazowi swobodnego wybierania mistrza. Cech zajmujący się warzeniem i wyszynkiem złotego trunku był wówczas jednym z najważniejszych, a także największych we Wrocławiu, co odnotowywano nawet w poetyckich utworach: „karczem w owym zacnym mieście naliczyć można ponad dwieście”. Rada miejska, czerpiąca spore zyski z browarniczego rzemiosła, nie mogła zatem pozwolić na przestój w produkcji piwa. Stanęła po stronie mistrzów karczmarskich, szybko tłumiąc bunt poprzez aresztowanie 16 jego przywódców i nałożenie na nich grzywny. Jednocześnie wysokość zarobków pozostawiła decyzji mistrzów, a także zakazała swobodnej zmiany pracodawcy.

Bunt strażników miejskich

W 1636 roku głos podniosła grupa zawodowa strażników miejskich, zatrudniona bezpośrednio przez radę, od której zależało bezpieczeństwo miasta w niespokojnym okresie wojny trzydziestoletniej. Żołnierze czterech chorągwi piechoty miejskiej domagali się wypłaty zaległego żołdu. Zadłużenie rady wobec armii rosło od 1631 roku. Rozwiązania konfliktu bez strat finansowych rajcy szukali w przysiędze na wierność cesarzowi, która mieli złożyć żołnierze. Ci jednak nie zgodzili się na to przystać, a także zajęli plac Solny, wymuszając tym samym na radnych natychmiastową wypłatę części żołdu oraz kolejnych rat w ciągu najbliższych miesięcy. Żeby sprostać tym zobowiązaniom rajcy nałożyli specjalny podatek na mieszczan, co z kolei zwróciło wrocławian przeciwko żołnierzom, wywołując kolejne konflikty. W tej sytuacji zdecydowano o rozwiązaniu miejskich chorągwi, zaś bezrobotnym wojakom polecono zgłosić się do armii cesarskiej. Niezadowoleni z takiego obrotu sytuacji miejscy żołnierze doprowadzili do rozruchów zakończonych aresztowaniami.

Wrocław bez chleba

W 1718 roku po raz kolejny zbuntowali się czeladnicy piekarscy okupując klasztor dominikanów. Mimo półrocznego oblężenia konwentu przez wojsko, strajkujący pozostali nieugięci. W mieście zaczęło brakować chleba, co skłoniło radę do podjęcia radykalnych kroków. Wszystkich uczestników strajku aresztowano, zaś jego przywódców skazano na banicję.
Jednym z ostatnich strajków rzemieślników cechowych było powstanie czeladników krawieckich w 1793 roku. Zaczęło się ono w kwietniu, gdy jeden z nich - J.Michel z Węgier - postanowił bez zgody mistrza zmienić pracodawcę, gdyż w dotychczasowym miejscu zatrudnienia nie było dla niego wystarczającej ilości zajęć. Poprzedni mistrz łatwo nie rezygnował i udał się na skargę do syndyka cechowego, a ten nakazał czeladnikowi wrócić do macierzystego warsztatu. Ponieważ J. Michel odmówił powrotu został aresztowany, a następnie wydalony z miasta. Rada aresztował też prawie 300 czeladników krawieckich, którzy stanęli w obronie swojego kolegi. Wtedy solidarnie do strajku przyłączyły się niemal wszystkie korporacje cechowe. W obliczu takiego rozwoju sytuacji radni zgodzili się pójść na ugodę, ale niestety świętowanie zwycięstwa zakończyło się rozruchami w mieście w wyniku których zginęły 53 osoby.

Cechy, w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, rozwiązano ustawą z 1869 roku. Zniosła ona dotychczasowe ograniczenie produkcji i obrotu gospodarczego otwierając drogę do zakładania prywatnych firm i manufaktur. W większości z nich panowały złe warunki pracy, co w połączeniu z nowymi prądami w polityce, doprowadziło do nasilenia się fali strajków pracowniczych na przełomie XIX i XX wieku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska