Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opole żyje nie tylko muzyką

Robert Migdał
Maryla Rodowicz szokowała nie tylko superpiosenkami, ale i wyglądem
Maryla Rodowicz szokowała nie tylko superpiosenkami, ale i wyglądem Paweł Relikowski
Ten festiwal to nie tylko piosenki. To także skandale. Kogo pobił Michał Wiśniewski? Dlaczego Robert Chojnacki z De Mono udawał, że saksofon to jego penis? Czemu piersi Maryli Rodowicz szokowały wyglądem? I pod kim zarwała się scena w czasie występu? O kulisach festiwalu polskiej piosenki pisze Robert Migdał

Minęły (niestety) czasy, kiedy na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu liczyła się piosenka i jej tekst, co podkreśla Alicja Majewska - to ta pani od "Jeszcze się tam, żagiel bieli...": - Teksty są nieliterackie, sklecone jakby na kolanie. Muzyka byle jaka. Nie to co przed laty - mówi wokalistka.

Dziś równie ważny, jeśli, o zgrozo, nie najważniejszy, jest lans, czyli co tu pokazać, czym zaskoczyć, co powiedzieć, żeby było o mnie głośno (cytując klasyka - Izabellę Skrybant-Dziewiątkowską z Tercetu Egzotycznego: - Bo w show-biznesie dla wielu artystów nieważne jest, czy mówią o nim dobrze, czy źle - ważne, żeby nazwiska nie przekręcali).

Tak więc nie ma co się nastawiać na to, że rozpoczynające się dzisiaj (po raz 48.) w Opolu święto polskiej piosenki powali nas na kolana piosenką właśnie (obym się miło rozczarował).

Od wielu bowiem lat festiwalowe hity nie są hitami, a głośniej od nich jest o skandalach i skandalikach, które wywołują sami artyści.

Pierwsze niekoniecznie były jednak zamierzone przez samych artystów. Bo przecież to, że podczas jednego z pierwszych festiwali pod orkiestrą zarwała się drewniana scena, wcale nie było ich winą. A i pewnie Danuta Rinn nie planowała, że wyjdzie na scenę i będzie musiała zaczynać swoją piosenkę kilka razy. Przecież nie z własnej winy tekst kompletnie wypadł jej z głowy i nie wiedziała co ma śpiewać. Podobnie było z Violettą Villas. Przed laty też ogarnęła ją kompletna amnezja w czasie występu, ale dzielna pani Violetta nie przejmowała się tekstem, który jej uleciał, nie przerwała występu, tylko w miejscach, gdzie miała luki, śpiewała po prostu "lalalalalala" (też tak można - jak widać).

Niezamierzonym przez artystów skandalem festiwalowym był rok 1982 - pamiętny w całej, prawie pięćdziesięcioletniej historii święta polskiej piosenki. Co się stało? Otóż, właśnie chodzi o to, że nic. Po prostu festiwal się nie odbył, a winni byli panowie w zielonych mundurach, którzy wprowadzili stan wojenny.

Artyści zawsze szokowali wyglądem (wymalowane oczy Małgorzaty Ostrowskiej z Lombardu) czy strojem. I prekursorką wcale nie była Tatiana Okupnik, która występując lata temu z Blue Cafe więcej na scenie odkrywała i pokazywała ciała, niż zakrywała. Największy szok widzowie przeżyli w 1970 roku na widok Haliny Frąckowiak, która wyszła na scenę w "stroju rycerskim" - miała na sobie krótką spódniczkę i przykusą bluzeczkę z... blachy (dobrze, że słońce nie grzało w czasie jej występu). Później artyści też szokowali strojami - jak Michał Wiśniewski w garniturze pokrytym kryształami Svarowskiego, Kasia Stankiewicz z Varius Manx w sukience, która w świetle reflektorów była kompletnie prześwitująca (dobrze, że miała bieliznę), czy też Maryla Rodowicz, która na bluzce wymalowała sobie wielkie, jędrne piersi (były tak dobrze namalowane, że na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że pani Maryla w pośpiechu zapomniała się w garderobie ubrać).
A propos pani Maryli. Bywało, że rywalizacja między artystami na scenie przenosiła się na ulice. Do historii przeszła walka między panią Rodowicz a panią Sipińską (Urszulą). Obie panie były bardzo podobne (śliczne blondynki), obie świetnie śpiewały (ścigały się, która będzie miała lepsze piosenki i piękniejsze stroje), i obie miały swoich fanów. Zagorzałych fanów. W milicyjnych aktach zachowały się notatki z zajść ulicznych, w czasie których fanki Rodowicz potrafiły bić się na ulicy, w biały dzień, z fankami Sipińskiej (i obie strony nie przebierały w środkach: wyrywały sobie włosy, drapały się, rzucały się na siebie z pięściami).

O piosenkarzach występujących na festiwalu huczało też z powodu ich chuligańskich (niekiedy wręcz chamskich) wybryków.

Bo jak inaczej nazwać zachowanie Michała Wiśniewskiego z Ich Troje, który na widowni rzucił się z pięściami na jednego z fotoreporterów i go pobił? (powód miał: pobity mężczyzna zakradł się do garderoby zespołu i sfotografował Michała, gdy ten przebierał się do występu - na zdjęciu było widać goły tyłek lidera Ich Troje). Także Robert Chojnacki, saksofonista De Mono, zachowywał się delikatnie mówiąc niestosownie: wybiegł na scenę kompletnie pijany, zaczepiał panie na scenie przykładając swój saksofon do krocza i udając, że to... jego penis.

Dzisiaj wieczorem znów zacznie się (oprócz muzycznej rywalizacji) targowisko próżności, ściganie się na stroje, fryzury, na plotki i ploteczki. Kto wygra?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska