Główną gwiazdą pierwszego dnia Open'era będzie amerykański duet The Black Keys. Czekałem na przyjazd tego zespołu od lat i bardzo się zdziwiłem po ogłoszeniu ich występu w Gdyni, gdy okazało się, że w redakcji prawie nikt ich nie zna nawet z nazwy. Jak na wykonawcę, który tylko w USA sprzedał ponad dwa miliony płyt, to dziwne.
Środowy (2 lipca, godz. 22, Opener Stage) koncert z pewnością zmieni tę sytuację, ponieważ The Black Keys są fantastyczni w studiu, ale jeszcze lepsi jako zespół koncertowy.
Obecny także na tegorocznym Open'er Festival Jack White, powołując do życia The White Stripes, wskrzesił skutecznie modę na rockowe duety. Gitarzysta Jack grał ze swoją ówczesną żoną, perkusistką Meg, natomiast The Black Keys od samego początku, czyli od 2001 r., tworzą dwaj przyjaciele, gitarzysta Dan Auerbach, który jest zarazem głównym wokalistą, oraz perkusista Patrick Carney.
Obaj dżentelmeni urodzili się trzydzieści i kilka lat temu w przemysłowym Akron w stanie Ohio, zwanym Gumowym Miastem lub Gumową Stolicą Świata, bo właśnie stamtąd wywodzi się najsłynniejszy na globie koncern oponiarski. Można spokojnie powiedzieć, że muzyka The Black Keys, podobnie jak potęga wspomnianej korporacji, opiera się na dwóch filarach: tradycji i technologii. Pierwszy komponent to blues w swojej elektronicznej odmianie, rock & roll oraz szczypta klasycznego soulu, drugi stanowią ponadprzeciętne umiejętności obu muzyków, zabytkowe gitary elektryczne i wzmacniacze, których Dan jest znawcą i namiętnym kolekcjonerem, oraz studyjna elektronika perfekcyjnie wykorzystywana przez odpowiedzialnego za największe sukcesy grupy (czyli te z ostatnich paru lat) producenta Danger Mouse'a.
Jeśli dodać, że stryj Patricka, saksofonista i klarnecista, grał m.in. z Tomem Waitsem, Elvisem Costello i The B-52's, a nieżyjący już kuzyn Dana, gitarzysta, współpracował z Johnem Zornem i Lou Reedem, można dostać zawrotu głowy.
Jak na zespół, który pierwszy album wydał w 2002 r., duet ma bardzo bogatą dyskografię, aż dziesięć albumów. Sześć wczesnych - od "The Big Come Up" do "Chulahoma" określanych jest przez większość recenzentów jako garażowy rock z elementami bluesa i zawiera sporo kompozycji innych wykonawców, w tym bluesowe i rockowe standardy. Era współpracy z Danger Mouse'm to cztery krążki, które specjalnie nie zmieniają stylu, ale prezentują w dojrzałej formie porywające brzmienie zespołu i wyróżniają się bardzo wysoką jakością całkowicie już autorskich kompozycji. "Attack & Release" (2008), "Brothers" (2008), "El Camino" (2011) i "Turn Blue" przyniosły duetowi ogromny sukces, o którym świadczy także imponująca liczba siedmiu nagród Grammy, jakie udało mu się dotychczas zdobyć.
Przed największą gwiazdą dnia na głównej scenie zagra Interpol (godz. 20). To druga wizyta tego zespołu na Open'erze (pierwsza w 2008 r.) i drugi koncert zaplanowany na wczesny wieczór, jeszcze przed zapadnięciem mroku. Trochę szkoda, bo muzyka Interpolu idealnie pasuje do ciemności. W końcu jest to zespół, który jak żaden inny przyczynił się do odnowienia mrocznych i chłodnych brzmień postpunkowych z przełomu lat 70. i 80. Ale nie ma co wybrzydzać, fantastyczne jest to, że Interpol, który trzy lata temu zawiesił działalność, reaktywował się i powraca we wrześniu z nowym albumem "El Pintor", więc publiczność Open'era będzie miała okazję poznać nowe piosenki przed faktyczną premierą.
Na zakończenie dnia, już po północy, na estradę wejdzie pochodzące z Los Angeles trio Foster The People. Indie-popowa muzyka Marka Fostera i jego kolegów zrobiła furorę trzy lata temu za sprawą singla "Pumped Up Kicks" i debiutanckiego albumu "Torches". Sporo kompozycji z tamtego okresu na pewno zagrają, ale będą promować tegoroczny album "Supermodel".
Zobacz na serwis poświęcony Open'er Festival 2014
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
