Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ołtarz kosztował 10 000 talarów. Można było za to kupić spore miasto (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)

Juliusz Woźny
Od roku 2019 możemy podziwiać arcydzieło wrocławskiego złotnika i malarza w prezbiterium katedry
Od roku 2019 możemy podziwiać arcydzieło wrocławskiego złotnika i malarza w prezbiterium katedry Janusz Wójtowicz
Srebrny ołtarz wrocławskiej katedry przez stulecia wzbudzał zachwyt. Do katolickiej świątyni przychodzili protestanci podziwiać wybitne dzieło wrocławskich artystów. Obiekt jest jednym z najcenniejszych dzieł późnego renesansu w Polsce nie tylko ze względu na wartość materialną, ale przede wszystkim ze względu na walory artystyczne.

Andreas Jerin nie urodził się we Wrocławiu. Przyszedł na świat w Redlingen w Szwabii w roku 1540. Wywodził się ze stanu mieszczańskiego, a mimo to zrobił błyskotliwą karierę – został biskupem Wrocławia.

Ukończył uniwersytet w Dillingen, a następnie rzymskie Collegium Germanicum et Hungaricum. Święcenia kapłańskie otrzymał w Bazylice Piotrowej. Był kapelanem gwardii szwajcarskiej, w 1570 roku uzyskał doktorat z teologii. Niebawem trafił jako kanonik do Wrocławia. Tu zasłynął jako fenomenalny kaznodzieja, który potrafił swą sztuką oratorską nie tylko skłonić ludzi do porzucenia grzesznych nawyków, ale nawet nawracał protestantów na katolicyzm. Równolegle toczyła się jego kariera w roli dyplomaty, za co cesarz Rudolf II wyniósł go do stanu szlacheckiego. Przez pewien czas był rektorem wrocławskiego seminarium duchownego.

Trudno się zatem dziwić, że gdy w roku 1585 zmarł biskup Martin Gerstmann jego następcą został Andreas Jerin – człowiek o gruntownym wykształceniu, szerokich horyzontach intelektualnych i ogromnym doświadczeniu w dyplomacji. Sytuacja religijna na Dolnym Śląsku była dla Kościoła katolickiego bardzo trudna – coraz wyraźniejsza dominacja wyznania luterańskiego stawiała przed wrocławskim biskupem zadania niemal niewykonalne. Realizując wskazania Soboru Trydenckiego, który trafnie odczytał sytuację i wskazał kierunki działań, wrocławski zwierzchnik kościoła starał się działać siłą argumentów. Sobór trydencki wyznaczył śmiałe kierunki działań i Andrzej Jerin podążał w tę właśnie stronę w swoich działaniach jako mecenas sztuki. Obok wspaniałych kazań podjął inwestycje artystyczne. Zmienił wystrój katedralnego chóru na renesansowy. Przestała się podobać naga gotycka cegła, ściany katedry pokryto tynkiem. Na otynkowanych ścianach pojawiły się renesansowe pilastry. W tak przygotowanym wnętrzu znalazł się ufundowany przez biskupa ołtarz, który przez stulecia zachwycał wrocławian i przyjezdnych.

Czy Jerin był tylko fundatorem?

Czy wybitny orator, teolog i kaznodzieja ograniczył się jedynie do zapłacenia za dzieło? Przy czym sformułowanie „jedynie zapłacenia” jest zdecydowanie zbyt skromne. Arcydzieło kosztowało 10 000 talarów, co było równe wartości, bagatela, 200 koni pociągowych lub sporego miasteczka. Nie ma wątpliwości, że wymowę ideową ołtarza opracował człowiek o tęgiej głowie – gruntownie wykształcony teolog. Do współpracy zaprosił wybitnych wrocławskich twórców – złotnika Paula Nitscha i malarza Bartholomaeusa Fichtenbergera. Obaj byli protestantami, co znakomicie świadczy o zmyśle dyplomatycznym biskupa – w mieście, w którym trwały silne konflikty na tle religijnym zwierzchnik Kościoła wyciąga rękę do środowiska ewangelików i doprowadza do powstania dzieła, z którego dumne jest całe miasto.

W otwartym ołtarzu scenę główną, czyli ukrzyżowanie (pod krucyfiksem stoi Matka Boska i św. Jan Ewangelista), otaczają postacie świętych – Jana Chrzciciela, Wawrzyńca, Andrzeja ( patron biskupa Jerina) i Jadwigi. Zostały wykonane ze srebrnej blachy, w której Nitsch wykuł nawet najmniejsze detale. Święci zdają się prowadzić rozmowę, co jest oczywiste – wszak autorem programu ideowego ołtarza był uczony kaznodzieja. Po zamknięciu pierwszej pary skrzydeł ukazuje się osiem malowanych scen z żywota patrona katedry – św. Jana Chrzciciela. W jednej z kwater dostrzeżemy portret fundatora. Gdy szafa ołtarzowa zostanie domknięta, ostatnią parą skrzydeł ukazują się już tylko cztery kwatery mieszczące wizerunki Ojców Kościoła – najwybitniejszych teologów w dziejach chrześcijaństwa. Są to św. Grzegorz Wielki, św. Augustyn, św. Hieronim i św. Ambroży, który ma rysy... tak zgadliście – biskupa Jerina. Żeby nie było żadnych wątpliwości, nazwisko fundatora pojawia się w srebrnym kartuszu fundacyjnym, omawiającym dzieje powstania dzieła w obrębie ołtarza. Nie jest wykluczone, że pozostali trzej święci mężowie mają twarze kościelnych dostojników, współpracujących z wrocławskim episkopatem.

Ołtarz z czystego srebra

Historia obeszła się z ołtarzem łaskawie, co jest o tyle zaskakujące, że postacie sceny głównej wykonane "ex puro argento", czyli z czystego srebra mogły kusić złodziejaszków. W czasie wojny trzydziestoletniej, w roku 1632 Ostrów Tumski zajęły wojska szwedzko-brandenburskie. Na szczęście księża zdołali zdemontować i ukryć postacie patronów ze srebrnych blach. Szwedzcy rabusie zrabowali srebrne blachy, które stanowiły tło dla figur. Po ustąpieniu zagrożenia kanonik Filip Jakub Jerin, bratanek Andreasa, opłacił prace rekonstrukcyjne, jednak w miejsce srebrnych teł pojawił się czerwono-bordowy aksamit – tak, jak jest to obecnie, po ostatniej renowacji. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, ołtarz udało ocalić się także przed zniszczeniami ostatniej wojny – skrzydła ołtarza i scenę Ukrzyżowania zdemontowano i ukryto. Ofiarą płomieni podczas pożaru katedry padła dębowa szafa.

Przez długie lata elementy ołtarza były rozdzielone. Srebra przechowywał skarbiec katedralny, skrzydła malowane, najpierw zdobiły ołtarz kościoła w Szamotułach, a w roku 1965 trafiły one do Muzeum Archidiecezjalnego. Gdy w roku 2017 w ramach wystawy „Skarbiec. Złotnictwo archikatedry Wrocławskiej” w Muzeum Narodowym zaprezentowano elementy arcydzieła, okazało się, że dysponujemy 80. procentami całości. Ksiądz Paweł Cembrowicz, proboszcz katedry oraz przedstawiciele Muzeum Narodowego uznali, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby dokonać scalenia arcydzieła. Oczywiście wszystkie ocalałe części należało poddać konserwacji oraz uzupełnić brakujące elementy. Od roku 2019 możemy podziwiać arcydzieło wrocławskiego złotnika i malarza w prezbiterium katedry.

Prezbiterium staje się jednocześnie miejscem upamiętnienia biskupa humanisty. Na lewo od ołtarza możemy oglądać jego nagrobek. Nie ma formy tumby – lecz epitafium, nawiązując do modnych prądów humanistycznych. Jest rzeczą charakterystyczną, że pierwotnie znajdował się bliżej wejścia do prezbiterium, był bardziej wyeksponowany. Zatem biskup był jakby bardziej obecny w obrębie najważniejszej śląskiej świątyni. Bardziej zrozumiały był wówczas kierunek jego spojrzenia, prowadzący widza ku dziełu, z którego musiał być szczególnie dumny – ku ołtarzowi głównemu katedry wrocławskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska