Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olga Szomańska: "Mam wielki głód pisania piosenek" [WYWIAD]

Janusz Gajdamowicz
Janusz Gajdamowicz
Olga Szomańska opowiada o płycie "Ja lubię".
Olga Szomańska opowiada o płycie "Ja lubię". Piotr Serafin
O długo oczekiwanej płycie zatytułowanej „Ja lubię” i zbliżającym się z tej okazji koncercie we Wrocławiu, a także o nadchodzących Świętach Bożego Narodzenia rozmawialiśmy z Olgą Szomańską, wokalistką i aktorką od lat związaną z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem.

Nawiązując do tytułu pierwszej piosenki na twojej nowej płycie "Ja lubię", muszę zapytać: czy faktycznie Olga Szomańska wychodzi z cienia?

Olga Szomańska: Trochę tak! Przede wszystkim, chciałabym wyjść z muzycznego cienia i pokazać słuchaczom, że śpiewam swoje piosenki i piszę do nich własne teksty. Powiem szczerze, że jest mi z tym bardzo dobrze, bo lubię występować z utworami innych artystów na różnych koncertach okolicznościowych, ale jednak autorski repertuar, który przyciąga grono swoich odbiorców, ale też nowych widzów i słuchaczy, jest pewną formą wychodzenia z cienia, a jednocześnie sprawia mi to dużą frajdę.

Kiedy w dniu premiery posłuchałem całej płyty, pomyślałem sobie, że te nowe utwory nawiązują do najlepszych wzorców piosenki autorskiej, a do tego doskonale oddają ducha zarówno dzisiejszych, ale też minionych czasów.

Muszę przyznać, że odkąd ukazała się płyta, od różnych osób słyszę właśnie takie słowa i bardzo one mnie cieszą. Ostatnio mój przyjaciel ze studiów zadzwonił do mnie i powiedział: „Wiesz, ta płyta jest dla mnie czymś niezwykłym, bo kiedy słucham Twoich tekstów, to odnoszę wrażenie, że Ty się nic przez ten czas nic nie zmieniłaś. Jesteś tą samą Olgą, którą znałem 20 lat temu”. Później cytował mi teksty piosenek i przypominał co wtedy mówiłam i jak patrzyłam na świat. Dostaję też sygnały, że ludzie słuchają tych piosenek w różnych miejscach czy okolicznościach, niemal podobnych to tych jakie towarzyszyły ich powstaniu. To tworzy taką właśnie artystyczną łączność i daje mi energię do wytężonej pracy.

Skąd takie emocje w tych tekstach i muzyce, w czym tkwi ich siła?

Od 10 lat miałam przeczucie, że jeżeli nie będę pisała swoich tekstów i piosenek, to nie będę w stanie poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami, jakie towarzyszą mi w codziennej pracy i temu wszystkiemu co dzieje się każdego dnia wokół nas. To były lata, w których tak dużo wydarzyło się w moim życiu, że musiałam to opisać i pokazać. W życiu każdego z nas uczucia straty, miłości, tęsknoty, radości czy sensualności ciągle się przeplatają, ciągle się też tyle dzieje i jeśli dla tych, których wrażliwość na te sprawy jest podobna do mojej sięgną po tę płytę i znajdą tam coś dla siebie, to jest właśnie dla mnie bardzo ważne.

Teledysk do piosenki „Ja lubię” można już obejrzeć w internecie. Mam wrażenie, że są na nim też twoje ulubione miejsca?

Taaak, to prawda! Bardzo chciałam żeby ta płyta wiązała się ze wszystkimi moimi odczuciami i była kompatybilna z teledyskami, zdjęciami oraz koncertami, które jej towarzyszą. To jest mój świat i to jestem ja, a ponieważ tak długo wszyscy na nią czekaliśmy, to chcę aby wypływała z tego pełna czystość i to, co jest dla mnie najważniejsze. Ja też mam takie właśnie ulubione miejsce na Ziemi, taki swój własny „Raj”, który sprawia, że to ono jest dla mnie najcenniejsze. Jest też związane z moją największą tęsknotą i miejscem, do którego najczęściej wracam, nie wyobrażając sobie życia bez niego. Dlatego przy zaangażowaniu wielu moich przyjaciół udało się taki teledysk stworzyć i mam nadzieję, że następne będą też równie ciekawe.

Nowa płyta zazwyczaj wiąże się z koncertami, które artyści wykonują dla swojej publiczności. Jak to wygląda obecnie i jakie plany wiążą się w tej kwestii z "Ja lubię"?

Mimo panującej pandemii, chciałabym do końca roku wystąpić na kilku scenach, a ponieważ koncerty planowane są w niemal "teatralnej" i siedzącej formule, to mam nadzieję, że - bez względu na wszystko - dojdą do skutku. Siedlce, Poznań, Mieroszów, no i mój ukochany Wrocław, gdzie wystąpię w Starym Klasztorze 22 grudnia, to plan na najbliższy, przedświąteczny tydzień. A ponieważ Wrocław jest moim drugim domem - tutaj się przecież urodziłam - to będę chciała zaśpiewać tak jak najpiękniej potrafię, ale też w ten sposób ukochać i ukoić muzyką wszystkich, którzy na koncert przybędą. Będą też ze mną fantastyczni muzycy, którzy towarzyszą mi na płycie i na scenie. Wszystkich melomanów serdecznie zapraszam i zachęcam aby wspólnie spędzone chwile były takim pięknym świątecznym i noworocznym prezentem.

Mija właśnie 10 lat od wydania twojej poprzedniej solowej płyty pt. "Nówka", ale też 20 lat od debiutu na słynnej "Missa Gospel’s", gdzie śpiewałaś z zespołem Spirituals Singers Band, którym kierował śp. Włodzimierz Szomański, twój tato. Jak patrzysz dzisiaj na ten czas i to wszystko co wydarzyło się w twoim artystycznym życiu?

Ach, kiedy słucham tych słów, to myślę sobie, że z następną autorską płytą nie mogę już tak długo czekać! A ponieważ mam teraz wielki głód pisania swoich piosenek, to myślę, że nastąpi to już niebawem. Natomiast te 20 lat od wydania „Missy Gospel’s” to czas, kiedy nie przestaję tworzyć i bardzo ciężko pracować. Czasami idąc sobie po prostu albo do góry, albo trochę w dół – jak to w życiu bywa - i pnąc się jednak coraz wyżej, jestem bardzo dumna z siebie, że przez ten czas utrzymałam się w tzw. show-biznesie. Pierwsze 10 lat funkcjonowania w zawodzie odbywało się w towarzystwie mojego taty, który bardzo mi kibicował i był początkiem wszystkiego, co było związane z moją zawodową drogą, a te ostatnie siedem to czas już bez niego (Włodzimierz Szomański zginął w wypadku samochodowym 1 maja 2014 r. - dop. red.), kiedy to musiałam zrobić ogromny i zdecydowany skok w przysłowiową „dorosłość”. Z jednej strony jest mi z tym trudno, ale mam też taką świadomość, że kiedy 20 lat temu tato proponował mi śpiewanie swoich piosenek to sobie może i po cichu myślałam - to może być jakiś "obciach", bo lepiej robić od razu swoje rzeczy. Jednak 20 lat później jest to dla mnie największą chlubą i największą radością jaka mogła mi się zdarzyć, śpiewając jego piosenki. I to na przestrzeni tych lat uważam za coś niezwykłego.

Na płycie "Ja lubię" też jest piosenka twojego taty.

Zauważyłeś? Tak, to piosenka pt. "To ty", którą napisał kiedyś dla mamy i nigdy nie została w żadnej formie wydana. Po latach, mama udostępniła mi tekst i nuty, w to wszystko zaangażował się mój przyjaciel Adam Sztaba, aranżując ją na kwintet smyczkowy i w taki właśnie sposób trafiła na płytę. Z perspektywy czasu widzę, że kiedyś nie do końca to wszystko doceniałam, a dzisiaj zrobiłabym wszystko, żeby się cofnąć do tego 2001 r., spojrzeć tacie w oczy, podziękować i powiedzieć mu, że to co robi jest wybitne i też najlepsze co mogę śpiewać. Jednym słowem - jestem dumna, że jestem jego córką.

Za chwilę Święta Bożego Narodzenia. Lubisz ten czas?

Kojarzą mi się przede wszystkim z tatą, który był zawsze takim świętym Mikołajem naszego świętowania. Jednoczył nas w kuchni w gotowaniu, którego był mistrzem ceremonii. A my z siostrą i mamą dekorowałyśmy dom, szykowałyśmy świąteczny stół i robiłyśmy wszystko, aby on mógł spełniać się kulinarnie. Niestety, ta atmosfera i te smaki dzieciństwa, w które wkładał całe swoje serce odeszły wraz z nim. Teraz obydwie z siostrą jesteśmy już matkami i myślimy o tym, aby nasze dzieci miały piękne święta. Lubię też nastrój, jaki temu czasowi towarzyszy, ale najważniejsze jest jednak spotkanie bliskimi w rodzinnej atmosferze przy świątecznym stole, w oderwaniu od codziennej gonitwy i obowiązków.

Rozmawiał Janusz Gajdamowicz

Zobaczcie teledysk:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska