- Pierwszy, nieco zaskakujący list, dostałem kilka miesięcy temu - opowiada naszej gazecie Jan Bronś. - Wtedy sprawę zbagatelizowałem, bo zdaję sobie sprawę, że pod adres osób publicznych kierowane są różne słowa. I nie zawsze są one przyjemne, bo ludziom wiele rzeczy się w nas nie podoba, patrzą na nas krytycznie.
Kolejny list przyszedł do burmistrza w lipcu. Ten, początkowo, też trafił do szuflady. Ale po wydarzeniach w Łodzi, gdzie w październiku bestialsko zamordowany został pracownik biura poselskiego, Jan Bronś zdecydował, że skieruje sprawę do prokuratury.
Co znajdowało się w liście, który zaniepokoił burmistrza?
- Jego autor napisał, żebym uważał na siebie, bo grzeją się już na mnie lufy, a dół na cmentarzu jest wykopany. Groził, żebym przestał zadawać się z Platformą Obywatelską, bo tegop pożałuję. List był napisany odręcznie. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał, by napisała go osoba sporadycznie chwytająca za długopis. To wyglądało na wytrawnego autora - mówi burmistrz, przyznając, że te słowa już go poważnie zaniepokoiły. - To było w lipcu. Wtedy potraktowałem to dość lekko, ale po łódzkiej tragedii, uznałem, że takich listów z pewnością nie wolno bagatelizować - dodaje w rozmowie z "Oleśniczaninem".
Oryginał listu trafił do oleśnickich prokuratorów. Ci przekazali sprawę policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?