Własne propozycje przedstawił już Rafał Dutkiewicz. Jak wiadomo, prezydenta mamy oryginalnego, żeby nie napisać... cudownego, więc jego propozycje też są niecodzienne. Prezydent Wrocławia nie mógł się zdecydować, więc uznał, że u nas cudów jest (zdarzyło się?) aż osiem. I nie są to jakieś banalne, architektoniczno-zabytkowe perełki. Nie jakieś tam nasze miejskie Piramidy Cheopsa (Hala Ludowa/Stulecia), Koloseum (Stadion Wrocław), wiszące ogrody królowej Semiramidy (ogród Japoński z pobliską fontanną), ewentualnie stojący między Renomą a Solpolem cudny Kolos Rodyjski (pomnik Bolesława Chrobrego na koniu).
Nawet trudno żartować sobie z cudów, jakie zdecydował się wymienić prezydent, bo można zostać posądzonym o obrażanie uczuć religijnych większości wrocławian albo co najmniej o brak szacunku do naszego dziedzictwa wielokulturowego. Prezydent poprzeczkę zawiesił bowiem wyjątkowo wysoko. Można nawet powiedzieć, że Rafał Dutkiewicz wstrzymał Słońce, a ruszył Ziemię. Wszak na jego liście znalazł się Mikołaj Kopernik, który był onegdaj kanonikiem kapituły wrocławskiej.
Podobnie jest w przypadku "Księgi henrykowskiej" (książka o opactwie, z polskim zdaniem), "Ojcze nasz" made in Poland czy "Pana Tadeusza". Księga z tym "a ti poziwai" aspiruje do listy światowego dziedzictwa UNESCO, a najstarsza polska wersja modlitwy ukazała się drukiem we Wrocławiu w dziele pt. "Statuta Synodalia Episcoporum Wratislaviensium". Nasz wieszcz wprawdzie nie napisał epopei narodowej we Wrocławiu, ale jakimś cudem rękopis udało się zdobyć i jest skarbem naszego Zakładu im. Ossolińskich. "Pan Tadeusz" będzie miał nawet u nas własne muzeum. Cudowne, bo multimedialne.
W przypadku wrocławsko-breslauerowskich noblistów, których także wymienia prezydent, można już chyba polemizować. No tak, urodzili się, mieszkali lub pracowali we Wrocławiu: Max Born, Friedrich Bergius, Gerhart Hauptmann i jeszcze siedmiu innych mniej lub bardziej ciekawych postaci świata nauki i literatury. Tylko co z tego? Genius loci? Chwalić się będzie można, jak Nobla zgarną Tadeusz Różewicz,Olga Tokarczuk albo któryś z profesorów naszych uniwersytetów lub politechniki.Ten cud kiedyś nastąpi.
To już bardziej psychologicznie uzasadnione jest przywoływanie dwóch innych postaci z annałów Breslau. Nazwisko pierwszego, wybitnego psychiatry, niesprawiedliwie wciąż się zapomina (tak, tak, Alzheimer). Drugi, psycholog William Stern, wymyślił pojęcie, o którym niektórzy nie mają pojęcia: iloraz inteligencji. Prezydent, wpisując Sterna i to jego IQ na własną listę wrocławskich cudów, wyraźnie był wobec kogoś złośliwy. Ciekawe, wobec kogo? Inteligentnie to rozegrał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?