Do tragicznego wypadku doszło 6 lipca 2021 r. w Redzikowie pod Słupskiem. Bartłomiej Kijewski z córeczką i swoim ojcem jechali do dziadków dziewczynki. 57-letni kierowca stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z jezdni i uderzył w drzewo. 32-letni policjant zginął na miejscu, a kierowca i dziecko zostali ciężko ranni i trafili do szpitala w Słupsku. Największe obrażenia odniosła 3-letnia Martynka.
"Pasy dobrze trzymały, ale dziewczynka spała, główka była bezwładna. Nagłe uderzenie było tak silne, że wyrwało jej głowę w sensie funkcjonalnym. Skóra i mięśnie wytrzymały, ale więzadła i kości zostały rozerwane. W badaniach obrazowych wyraźnie było widać, że odległość między głową a pozostałą częścią ciała zwiększyła się o 2 cm. Między czaszką a kręgosłupem był 1 cm odstępu i między pierwszym a drugim kręgiem drugi centymetr. Neurochirurgiem jestem od ponad 30 lat, wielokrotnie operowałem pacjentów z urazami w tej okolicy. Jednak żadnemu z nich głowy nie urwało. Z relacji ratowników, którzy udzielali pierwszej pomocy ofiarom wypadku, wiedzieliśmy, że dziecko porusza rączkami i nóżkami, co dawało nadzieję, że rdzeń kręgowy nie został przerwany. Rzadko zdarza się, by po tak ciężkim urazie funkcje życiowe były zachowane. Było więc o co powalczyć - opowiada dr n. med. Wojciech Wasilewski.
Martynkę przewieziono do Centrum Urazowego dla Dzieci w gdańskim Szpitalu im. Mikołaja Kopernika. Tam, do czasu operacji, utrzymywano ją w śpiączce farmkologicznej.
"Zaczęliśmy organizować wszystko od początku" - wspomina dr Wasilewski. - "Potrzebne były implanty kręgosłupowe, śruby, haki, pręty specjalnie dedykowane dla dzieci. Skomplikowana operacja trwała 6 godzin. W trakcie operacji neurofizjolog dr Łukasz Dylewicz badał czynność układu nerwowego i pilnował, czy nic nie uszkadzamy. Początkowo była tylko śladowa odpowiedź z ręki prawej. Kiedy kręgosłup szyjny był już odpowiednio poustawiany i przygotowany do założenia stabilizacji, poprawa funkcji pozostałych kończyn była już wyraźna. Z ulgą odetchnęliśmy jednak dopiero wtedy, gdy po wybudzeniu okazało się, że nasza mała pacjentka rusza zarówno rączkami i nóżkami".
Operacja zakończyła się sukcesem. Martynka czuje się coraz lepiej, ale czeka ją długa rehabilitacja. Lekarze potwierdzają: przeżyła, bo miała zapięte pasy w samochodzie. I miała szczęście, że trafiła pod opiekę neurochirurgów, którzy mają olbrzymie doświadczenie w leczeniu tego rodzaju urazów. Nikt inny takich zabiegów w Polsce nie wykonuje.
Więcej przeczytacie na: olesnica.naszemiasto.pl
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?