We wtorek informowaliśmy, że moment rozwiązania umowy z Kamilem Vackiem jest blisko. Stało się to nawet szybciej, niż myśleliśmy, bo WKS w środę w południe poinformował, że Czech nie jest już zawodnikiem Śląska.
Piłkarz pożegnał się z Wrocławiem na swoim profilu na Facebooku:
"Czasem sprawy idą inaczej, niż sobie życzyliśmy, ale jestem to, by cieszyć się moją karierą. Nie chcę myśleć negatywnie. Chcę podziękować wszystkim ludziom ze Śląska Wrocław, zwłaszcza Janowi Urbanowi i Kibu Vicunie oraz wszystkim członkom sztabu szkoleniowego.
Naprawdę - nie chciałem opuszczać klubu. Jest mi przykro, że nie dostałem szansy pokazanie tego, co we mnie najlepsze. Cały mój wysiłek włożyłem w to, żeby każdego dnia pracować na maksimum i wyjeżdżam z czystą kartą.
Jeszcze raz dziękuję. Życzę Śląskowi wszystkiego najlepszego w przyszłości."
No cóż - pozyskanie Vacka trzeba uznać za jeden z najgorszych transferów ostatnich lat w Śląsku Wrocław. Ówczesny prezes Michał Bobowiec mówił, że jego pozyskanie, to "ryzyko biznesowe", które ma się zwrócić w przypadku awansu drużyny do pierwszej ósemki w sezonie 2017/2018. Można było mieć nadzieję, że pomocnik faktycznie pomoże wrocławianom, bo przecież wszyscy pamiętali go ze świetnych występów w Piaście Gliwice. Koniec końców Vacek w WKS-ie rozegrał 25 meczów i zanotował jedną asystę, a zespół walczył o utrzymanie. Zawodnik miał tymczasem trzyletni kontrakt, który zapewniał mu ponoć zarobki na poziomie 60 tys. zł. Przypomnijmy, że tego zawodnika pozyskano, gdy dyrektorem sportowy przy Oporowskiej był Adam Matysek.
Rozstanie się z Vackiem powoduje, że w klubie zwalniają się środki na zatrudnienie jeszcze jednego zawodnika. Czech zresztą i tak był od początku sezonu przesunięty do rezerw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?