Uzgodniony z prokuraturą i sądem wyrok - tłumaczy nam obrońca podporucznika mecenas Ryszard Szamajdziński - oznacza, że skazany oficer będzie mógł pozostać w wojsku. Do wypadku doszło 24 października 2016. W zajęciach ze strzelania uczestniczyć mieli słuchacze pierwszego roku pięcioletnich studiów w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych.
Nauka strzelania zaczyna się od sportowego karabinka KBKS. Dopiero potem podchorążowie dostają do ręki prawdziwą wojskową broń. Krytycznego dnia na dowódcę zajęć wyznaczono tego dnia podporucznika S. - żołnierza zaraz po studiach. Kilka miesięcy po promocji na pierwszy oficerski stopień. To były jedne z pierwszych zajęć, jakie prowadził w szkole.
Gdy doszło do wypadku na strzelnicy, nie było jeszcze wszystkich czternastu podchorążych wyznaczonych do udziału w nauce strzelania.
Przyszła dopiero piątka. W tym szeregowy podchorąży Łukasz Ż., wyznaczony na kierownika punktu amunicyjnego. Podporucznik zaczął pokazywać jak ładuje się karabin. Stanął tyłem do tarcz strzeleckich a przodem do grupy. Załadował nabój do karabinka. Wtedy – niespodziewanie – doszło do wystrzału. Łukasz Ż. został trafiony w brzuch. Był poważnie ranny. Na szczęście szybko udzielono mu pomocy. Według prokuratury podporucznik po prostu przypadkowo nacisnął spust. Z pewnością nie zachował zasad bezpiecznego obchodzenia się z bronią. W śledztwie nie przyznał się do postawionego mu zarzutu. O dobrowolnym poddaniu się karze zdecydował dopiero po przesłaniu sądowi aktu oskarżenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?