Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obyczajowy skandal w szkolnych murach

Grażyna Szyszka
Część pracowników jednej ze szkół podległej powiatowi ma dość swojego dyrektora. Twierdzą, że mężczyzna dopuszczał się zachowań uwłaczających godności zawodu nauczyciela, a gdy o sprawie zrobiło się głośno, zastrasza pracowników, by zamknąć im usta.

O tym dość delikatnym przypadku opowiedzieli nam sami pracownicy szkoły. Zgłosili się do redakcji z nadzieją, że publikacja oczyści wreszcie niezdrową atmosferę w placówce, a ludzie przestaną się bać. - Powiat wie o wszystkim, ale umywa ręce - mówią nasi rozmówcy. - Zresztą dyrektor chwalił się, że ma układy i jest nie do ruszenia.

Problem, z którym zmierzyli się pracownicy tej placówki, dotyczy sfery moralnej. Chodzi o romans ich szefa z podwładną, na który musieli patrzeć prawie dwa lata. A, jak dodają, to nie jego pierwszy taki przypadek.

- Dwa lata temu odeszła z pracy kobieta, która też była uwikłana w bliską relację z tym człowiekiem - mówią nasi rozmówcy. - Szybko znalazł kolejną. Jednak tym razem nasz szef i podwładna poczynali sobie intensywniej i śmielej.

Jak wynika z relacji świadków, para szukała każdej sposobności, by pobyć ze sobą sam na sam. W niedwuznacznych sytuacjach spotykano ich w pomieszczeniach biurowych, a nawet w szkolnych toaletach.

- Często zamykali się w pokoju nauczycielskim, nawet wówczas jak na korytarzu była młodzież szkolna i rodzice - opowiada jeden z pracowników. - Zdarzało się, że nauczyciele nie mogli wejść do środka, bo drzwi były zablokowane od wewnątrz.

Inny nasz rozmówca opowiada, jak był świadkiem częstych czułych powitań i pożegnań pary. Nie raz przyłapywał ich na namiętnych pocałunkach.

- Nakryci na tym odskakiwali od siebie, co było i śmieszne i zarazem tragiczne, bo przecież wszyscy wiedzieliśmy, że oboje mają małżonków - słyszymy w jednej z relacji. - Byli niemal nierozłączni. Dyrektor często przesiadywał w biurze kobiety, a na szkolnych wycieczkach brali nawet wspólny pokój. Czy to dobry przykład dla naszych uczniów? - pyta rozmówca.

Kiedy o romansie zaczęto w szkole coraz głośniej plotkować, kobieta złożyła wypowiedzenie i niebawem pożegna się z pracą. Pracownicy przyznają, że dyrektor też powziął w tej sprawie pewne kroki.

- Na jednej z rad pedagogicznych zabronił ... plotkować na terenie szkoły - opowiadają pracownicy dodając, że aby zamknąć niepokornym usta, zrobił się bardzo wymagający, za drobiazgi stosuje kary.

- Za minutę spóźnienia, czy wyjście do toalety wymaga pisemnych wyjaśnień - twierdzą pracownicy i przyznają też , że istnieje grupa pracowników, która nie widzi problemu, albo nie chce widzieć, bo zostali kupieni przez dyrektora, choćby nagrodą finansową. - Ci, którzy nie akceptują jego zachowań boją się oficjalnie o tym mówić, bo istnieje realne zagrożenie utraty pracy. Tym bardziej, że starostwo, czyli nasz organ nadzorujący, nic nie zrobił, by oczyścić sytuację, a dobrze wie, co dyrektor wyprawia.

Część załogi placówki nie wyobraża już sobie pracy z dyrektorem. Twierdzą, że szef stracił w ich oczach i szacunek i autorytet. Ponadto obawiają się, że jego kochliwość, ale przede wszystkim poczucie bezkarności doprowadzi do kolejnego szkolnego romansu i kolejnego rodzinnego dramatu.

Poproszony o komentarz rzecznik starostwa powiatowego Bartłomiej Adamczak stwierdził, że plotkami się nie zajmują, a szkoła jest doposażana tak, by jednostka była najlepsza w regionie.

- Na terenie szkoły nie ma w tej chwili żadnej sytuacji, która byłaby w jakikolwiek sposób naganna - dodał. - Jeżeli są osoby, które mają problemy zawodowe, to zapraszamy do wydziału edukacji czy też do pana starosty na rozmowę. A co do spraw obyczajowych to nie zamierzamy się wypowiadać.

Inaczej całą sprawę widzi Dolnośląski Kurator OświatyRoman Kowalczyk. Przyznał, że słyszał o problemie tej szkoły, ale do kuratorium nie dotarły żadne pisemne skargi, nawet w formie anonimu.

- Czekam na publikacje prasowe w tej sprawie i na ich podstawie będziemy podejmować pewne kroki - zapowiedział. - Do tej pory, w podobnych sprawach interweniowaliśmy poprzez dyrektorów. Jednak w tej sytuacji to dyrektor jest zaangażowany, więc będziemy to wyjaśniać przez organ prowadzący, czyli starostwo. Poprosimy o wyjaśnienia i w zależności od tego, co ustalimy, będziemy rzetelnie działać dalej, trzymając się przepisów prawa i dobrego obyczaju.

Kurator przyznał, że nauczyciel powinien dawać przykład i to nie tylko na terenie szkoły, lecz i poza nią. - Wychowawcy to osoby publiczne, liderzy opinii, na których skupia się uwaga młodego pokolenia. Mamy być przykładem i wzorem do naśladowania - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska