Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obejrzeliśmy wystawę Solidarny Wrocław

Hanna Wieczorek
Józef Pinior uważa, że autorom wystawy udało się uniknąć grzechów głównych - ekspozycja nie jest nudna i zbanalizowana
Józef Pinior uważa, że autorom wystawy udało się uniknąć grzechów głównych - ekspozycja nie jest nudna i zbanalizowana Paweł Relikowski
Wspólnie z Józefem Piniorem zwiedzaliśmy nową wystawę "Solidarny Wrocław" w namiocie przy placu Społecznym.

Zaczynamy od bufetu, takiego jak w PRL. Są fajansowe kubki z rysunkiem noża i widelca w kółku i od razu wiadomo, że trafiliśmy do knajpy GS-u. - Popielniczka z luksferu - pokazuje Józef Pinior. - 30 lat temu były obowiązkowe, dzisiaj to prawdziwy rarytas.

Doktor Wojciech Kucharski, historyk, uśmiecha się i zapewnia, że za ladą stanie bufetowa jak z filmów Barei; to znaczy, że ostra będzie. Na pewno przypomni, że alkohol podaje się wyłącznie z przekąską, daniem garmażeryjnym, napojami lub wyrobami cukierniczymi - jak głosi jedna z wielu tablic informacyjnych, wiszących niedaleko bufetu. Jeszcze większe wrażenie może zrobić plakat straszący napisem: alkohol stręczycielem chorób wenerycznych (na małolatach zapewne od napisu większe wrażenie zrobi rysunek towarzyszący temu ostrzeżeniu: naga kobieta wciśnięta w półlitrówkę).

Ekspozycja jest przygotowana tak, by nie znudziła również młodych wrocławian

Za plecami mamy morze głów i młodego Lecha Wałęsę - na olbrzymich zdjęciach pokazujących wizytę szefa Solidarności z czerwca 1981 roku. Tłum ciągnie się od Mazowieckiej po budynek poczty głównej.
Te fotografie są podwójnie symboliczne. Przypominają karnawał Solidarności, ale pokazują też miejsce, na którym stoi dzisiaj olbrzymi namiot z wystawą Solidarny Wrocław, przygotowaną przez Ośrodek Pamięć i Przyszłość. Zwiedzamy ją w towarzystwie Józefa Piniora, legendarnego działacza S tamtych czasów. A oprowadzają nas dr Wojciech Kucharski i Marek Stanielewicz (artysta, autor scenografii).

Prosto z bufetu ścieżka prowadzi do kina Wolność. Fotele przypominają stare wrocławskie kina (- Najbardziej lubiłem Polonię przy Żeromskiego - wspomina Pinior), ale wyposażenie jest już bardzo nowoczesne. 42 widzów, bo tyle mieści się na jednym seansie, obejrzy teledysk w technice 3D.
Teledysk już wywołał dyskusję, bo niektóre panie mówią, że jest szowinistyczny. - W stanie wojennym kobiety były na pierwszej linii walki, mniej się bały - mówi Pinior. - Nie wiem, z czego to wynikało, ale te, które decydowały się na pod-ziemną działalność, były wyjątkowo odważne. Popatrzmy chociaż na Basię Labudę. Jak to powiedział Kornel (Morawiecki - przyp. red) przy toaście: bez kobiet nic bym nie zrobił.

Wojciech Kucharski zapewnia: - Bijemy się w piersi, ale to też wynika z tego, że bardzo mało jest materiałów archiwalnych na temat kobiet. Dlatego później w podręcznikach są sami mężczyźni. Ale proszę popatrzeć, tutaj na zdjęciu w pierwszym rzędzie są kobiety. Takie po pięćdziesiątce, które i dzisiaj są gotowe stanąć w pierwszym szeregu.
Powoli kończy się karnawał Solidarności, przechodzimy do stanu wojennego. Czeka na nas cela z ośrodka odosobnienia. Z jednej strony są pojedyncze egzemplarze gazet wydawanych przez internowanych, a z drugiej - w gablocie - przedmioty, które więźniowie polityczni dostawali od więźniów kryminalnych. Na przykład buzałki... To znaczy grzałki zrobione w więzieniu, żeby można było sobie zrobić herbatę niezależnie od strażników.

- Ja bez tego nie funkcjonowałem w więzieniu. Czaj robiony na buzałkach był świetny - opowiada Pinior. - Wszystko dlatego, że woda była bardzo dobrze zagotowana. Nie da się jej tak dobrze zagotować w czajniku. Tak się do tej buzałki przyzwyczaiłem, że po wyjściu na wolność dalej gotowałem nią wodę. Dopiero moja dziewczyna mi ją wyrzuciła. Normalnie się od czaju uzależniłem.

Marek Stanielewicz podkreśla, jak ważne były dla niego szczegóły, nawet takie, które trudno zauważyć niewtajemniczonemu. Choćby wiszący nad łóżkiem krzyżyk z zapałek czy wydrapany na ścianie napis Grodków.

Na ścianie wisi betoniara, czyli głośnik więziennego radiowęzła. - Nie dało się jej regulować, ściszyć - wspomina Pinior. - A nadawali przez nią najczęściej dziennik i jak już nie dało się wytrzymać, to zrywało się ją ze ściany i rzucało o podłogę. Pinor zauważa: - Wystawy nie ogląda się kombatancko. Zwykle takie ekspozycje są nudne, zbanalizowane.

- Pamiętałem, kto jest głównym odbiorcą wystawy, że to ma być historia do oglądania dla młodzieży i dzieciaków - mówi Marek Stanielewicz. - I chyba się sprawdziło. Widzieliśmy to w czasie pirackich wejść na wystawę. Przychodzi ojciec z córką i woła: Patrz, Marysiu, tak to wyglądało, tak to było.
Przy ścieżce zdrowia (wąskie przejście naszpikowane milicyjnymi pałami) Pinior zatrzymuje się i mówi: - To się fachowo nazywa zguglowany umysł. Bo młody człowiek przyzwyczajony jest do odbioru bardzo różnych informacji w tym samym czasie. I oni tak zrobili tę wystawę. Pod młodego człowieka.
Powoli dochodzimy do połowy lat osiemdziesiątych. Oczywiście nie może tu zabraknąć słynnego zegara ze Świdnickiej, tego, pod którym zbierała się Pomarańczowa Alternatywa. - To jest po prostu skandal, że ten zegar nie stoi w mieście - mówi Marek Stanielewicz. - Nie może być, że jest schowany gdzieś w ZDIUM-ie.

Święto "S"

Wystawa Solidarny Wrocław w olbrzymim namiocie koło poczty głównej będzie otwarta przez trzy miesiące, w dni powszednie w godzinach 9-10, a w niedziele od 10 do 20. Na sobotę i niedzielę zaplanowano dalszą część obchodów 30-lecia dolnośląskiej Solidarności. Wieczorem, o godz. 21 (w sobotę i niedzielę), zaplanowano specjalne pokazy fontanny na pergoli. Natomiast w niedzielę uroczystości odbędą się w zajezdni MPK przy ul. Grabiszyńskiej 184. O godz. 11 wrocławska młodzież zaprasza tam na koncert, godzinę później odbędzie się msza św. w intencji Ojczyzny, a o 13.30 - spotkanie pod tablicą pamiątkową wmurowaną przy bramie zajezdni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska