Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O czym świadczą znaki na niebie i w internecie?

Andrzej Górny
Andrzej Górny
Andrzej Górny
Nerwowy ten koniec roku, i to nie tylko przez spodziewany 21 grudnia koniec świata. Szukam wszelkich znaków na niebie i ziemi, w telewizji i internecie. Co też one wróżą?

Znajomy porozwieszał na drzewkach swojej działki słoninkę dla sikorek. Kiedy tam poszedł następnego dnia, stwierdził, że karma zniknęła wraz z drucikami, na których ją zawiesił, a ślady stóp ludzkich prowadzą do opuszczonej altanki, zajętej obecnie przez kilku bezdomnych. Poszedł do nich z pytaniem, czy może jakoś pomóc, ale go sklęli, zabronili się wcinać między wódkę a zakąskę i kazali sp…. Na koniec zażądali, aby następnym razem porcje słoniny były większe. Pewnie - każdy może się zdenerwować, jeśli się naruszy jego terytorium.

Kot Julian przywłaszczył sobie fotel przed komputerem i szczerzy kły, gdy usiłuję go stamtąd eksmitować, a czasem wskakuje między moje plecy a oparcie i po prostu mnie z miejsca wypycha. O 4 rano dobija się do moich drzwi, bo uważa, że to pora pierwszego śniadanka; drugą konsumpcję ma zaplanowaną na 6, a później jeszcze kilka razy. Nic dziwnego, że przez pół roku przytył 5 kilo. Nie muszę czekać do Wigilii, aby się z nim porozumieć, bo ruda bestia zawsze umie wymiauczeć, czego mu trzeba, a nawet kłóci się zawzięcie.

Niejaka Yuliya mejluje, że jestem jej przeznaczeniem i chciałaby zrobić dla mnie wszystko, a nie pożałuję, bo ona jest jedna na milion. Informuję ją, że pań chętnych na milion już kilka poznałem, ale takiej kwoty nie mam i się nie spodziewam.
Dostałem też 60 ofert "zdalnej pracy domowej"- 200-400 euro za dwie godziny. Istne synekury. Co ciekawe, wszystkie te propozycje, choć podpisane przez Yvette, Evelyn albo Marvina Lazarsky’ego, w adresie zwrotnym mają dane osób zatrudnionych w redakcji. Nawet redaktor naczelny rzekomo chce mi płacić w euro za pracę domową, ale i w tym wypadku nie uległem pokusie podjęcia negocjacji.

Zauważyłem, że sporą część tej poczty przysłałem sam sobie. To przeważyło szalę i wszystkie oferty skasowałem. Następnego dnia nadeszło ich dwa razy więcej. Uparte jakieś te opryszki.
W telewizji profesor (raczej nie polonista) mówi, że bierze urlop na "półtorej" tygodnia, a artysta powiada, że wrócił z zagranicy po "półtorej" roku. Kompletnie się nam już płcie mieszają.

Tamże cudny widok świątecznie udekorowanej Warszawy. Liryczny tenorek wyśpiewuje utwór z refrenem: "Let’s it snow, let’s it snow…" (Niech pada śnieg). Dlaczego mnie denerwuje, że polskie święta ma ozdabiać amerykańska piosenka?
Pewnie jestem przewrażliwiony, ale boję się, że to woda na młyn jedynie prawdziwych Polaków. Znów usłyszymy o zdradzie i służalczej postawie wobec Zachodu i Wschodu.

Podsumowania nie będzie. Życzę Państwu świątecznie, aby precz odszedł smutek wszelki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska