Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O chłopcach z plakatu, czyli prezes Ryszard Ochódzki wiecznie żywy

Arkadiusz Franas
fot. Paweł Relikowski
Pamiętają Państwo bajkę "O klukovi z plakátu"? Po polsku tytuł brzmiał "Chłopiec z plakatu", a mogli ją oglądać ci, których dzieciństwo przypadło na lata 70. I choć Telewizja Polska podtrzymuje swoją decyzję o likwidacji dobranocki, to tamta wraca. W wersji dla dorosłych. I proszę mi tutaj znacząco nie mrugać okiem. Żadne tam takie... Bo "dla dorosłych" oznacza początek kampanii wyborczej.

Zaczął ją dawno temu prezydent Wrocławia, deklarując, że znowu startuje, a teraz na wielkich plakatach dołączył marszałek naszego województwa. Padnie pytanie: a w jakich to wyborach Rafał Jurkowlaniec startuje? Tu jeszcze nie ma precyzyjnej odpowiedzi, bo wiadomo, że na prezydenta Wrocławia to bardzo, ale to bardzo, bardzo nie chce. Chyba że będzie musiał... Ale jakoś specjalnie się nie zdziwię, gdy w przyszłym roku pojawi się na liście kandydatów PO do sejmiku. Poza tym, czy ważne gdzie, ważne by przygotować grunt i pokazać się obywatelom. I to jak pokazać! Prawie jak triumfator Tour de France albo i innego tour de coś tam. Bo Rafał Jurkowlaniec widnieje tam w trykocie kolarskim ze swym ulubionym rowerem. I choć na reklamie główne hasło brzmi: "Razem odkryjmy Dolny Śląsk", to jakoś wcale się nie dziwę, że niektórzy mają wątpliwości, czy aby tym razem chodziło o promocję najpiękniejszego na całym świecie regionu.

Wielu obserwatorów sceny politycznej z powoli rozpoczynającą się kampanią przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi wiąże również zapowiedź powstania za "drobną" kwotę 66 milionów złotych portalu e-DolnySlask, ale w tej chwili na to dowodów nie ma. Bo wykonawca ma 18 miesięcy na realizację projektu, ale kto wie, może się pospieszy... A poza tym jakoś nie dziwię się podejrzliwości ludzkiej. Po doświadczeniach z rządowymi zegarkami, o wartości często przekraczającej wartość dwóch samochodów, jakimi jeżdżą nie najzamożniejsi, i o obecności ministrów na imprezach fundowanych przez firmy, które potem zajmują się kształtowaniem wizerunku za grube polskie miliony, to pytania się rodzą.

Choć oczywiście w przypadku nowego portalu nie ma mowy o jakichkolwiek podejrzeniach, to owe 66 milionów zastanawia. I pal licho, jeśli tylko szarych ludzi, ale dziwi też ekspertów. A tłumaczenia, że ma to być taki portal, jakiego świat jeszcze nie widział, nie przekonują. Podobno zapewni 100 procent komfortu podczas poruszania się po regionie. Czyli co? Na przykład młode matki w każdym momencie będą dzięki niemu mogły nakarmić niemowlę korzystając z e-piersi i przewiną malucha w każdym momencie dzięki e-pieluszce po wcześniejszym zasypaniu e-pudrem prosto z klawiatury? Ciekawe tylko, co ten wynalazek zrobi wtedy jeszcze z cyberzawartością pampersa? Nie, nie chcę wiedzieć...

Nawet jeśli miałby mnie ten portal drapać po plecach, gdy mnie zaswędzi podczas zwiedzania zamku Czocha, to jakoś mnie to nadal nie przekonuje. Może i ja mało nowoczesny jestem. Ale za nieco mniejsze pieniądze poproszę o to żonę. A jak powszechnie wiadomo, żonine kaprysy też bywają nie nazbyt skromne, ale aż takich e-żądań to nawet chyba małżonka pana Abramowicza nie wysuwa. A ja myślałem, że prawie 2 miliony wydane przez Wrocław na zmianę miejskiego portalu to już lekka afera. Zwłaszcza że "przypadkowo" też dzieje się to rok przed wyborami.

Ale i tak mistrzem w autopromocji jest inny polityk, który kampanię wyborczą rozpoczął zaraz po poprzednich wyborach. Nie wiem, czy mieli Państwo okazję być na stronie internetowej urzędu marszałkowskiego (tej uboższej, jeszcze nie za 66 milionów). Jest tam zakładka "Listy, życzenia, podziękowania". Wszystkie, z kilkoma wyjątkami, to podziękowania dla wicemarszałka Radosława Mołonia. Jedyny, który pracuje w urzędzie marszałkowskim, czy jedyny, który takich wymaga?

Tego nie rozstrzygniemy, ale tak jakoś naturalnie przypomina się szafa prezesa klubu Tęcza z filmu "Miś". Pamiętają Państwo ten mebel, do którego mówiono takie słowa: "Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu »Tęcza«. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! To mówiłem ja - Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!".

Wicemarszałek lubi się pokazywać. Podobno marzy mu się kariera wyższego szczebla i robi wszystko, za samorządowe pieniądze, by o nim nie zapomnieć. Ukazuje się kalendarz o bezrobotnych - jest na okładce (!), zdjęcie koła gospodyń wiejskich - drugi z lewej, zjazd pszczelarzy - w środku w pierwszym rzędzie, spotkanie kominiarzy ziemi zgorzeleckiej - na szóstym kominie, wystawa kotów perskich - czwarty z prawej...

Może ukaże się tomik poezji poświęcony Radosławowi Mołoniowi, młodej postaci dolnośląskiej lewicy, przygotowany wg najlepszych wzorów: "Pragnę uczcić człowieka, który sięgnął po światło, /Żeby w walce prowadzić lud przez drogę niełatwą. /Pragnę uczcić człowieka, który wierny jest partii, /Który tworząc ją w ogniu, przejął mądrość i hart jej".

A czemu nie? W polityce coraz bardziej dominuje przekonanie: nieważne jak, ważne, by zaczęli mówić. Szkoda trochę tego "jak"... I szkoda, że robią to za nasze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska