U progu nowego sezonu, podczas gdy kluby prezentują nowe stroje i kadry swoich zespołów, w Lubinie panuje zaskakująco duży spokój. Podczas sobotniej prezentacji drużyny i nowych strojów pojawiło się tylko dwóch całkiem nowych zawodników - obaj to Słoweńcy - Rok Sirk i Sasa Zivec.
- Pracujemy nad trzema transferami. Chcemy, by byli to zawodnicy tacy, jak Damjan Bohar, czyli od razu podnoszący jakość w zespole - mówił nam jeszcze kilka tygodni temu dyrektor sportowy Zagłębia Michał Żewłakow. Wówczas nikt nie przypuszczał, że w tej trójce znajdzie się aż dwóch rodaków Bohara.
Trzecim i najpoważniejszym wzmocnieniem miał być Marko Vejinović z holenderskiego AZ Alkmaar, który w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu ekstraklasy grał w Arce Gdynia. Dał się poznać, jako jedna z najlepszych „ósemek” w całej lidze, ale próby ściągnięcia go do Lubina spełzły na niczym. Powodem fiasku w rozmowach z Holendrem o bałkańskich korzeniach miał być fakt, że o sprawie dowiedziały się media, przez co w Alkmaar nie pozwolono mu rozwiązać kontraktu.
Holendrzy oczekiwali pieniędzy za oddanie swojego zawodnika, co w połączeniu z bardzo wysoką pensją (spekuluje się, że Vejinović zarabiał około miliona euro rocznie) praktycznie uniemożliwiło przeprowadzenie tej transakcji. Oczywiście w Lubinie Holender nie zarabiałby takich pieniędzy. Fiasko w rozmowach z pomocnikiem AZ nie oznacza, że kadra „Miedziowych” na sezon 2019/2020 jest już zamknięta.
- Cały czas czynimy starania, by wzmocnić pozycję numer osiem, bo po odejściu Filipa Jagiełły zostaliśmy tylko z młodym Łukaszem Porębą. Nie chcemy, by trener Ben van Dael zmuszony był wystawiać tam piłkarzy nominalnie grających na innych pozycjach, choć to oczywiście także jest możliwe. Mamy kilka wariantów, prowadzimy rozmowy, ale jest bardzo wiele czynników, które składają się na transfer. W ligach zachodnich działania transferowe zwykle rozpoczynają się później niż w Polsce, dlatego nasi kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. Nie przesądzam, że nie pozyskamy już żadnego innego zawodnika, ale nasze starania obecnie najmocniej skupiają się wokół nowej „ósemki” - zapewnia dyrektor Żewłakow, zdradzając w pewnym stopniu kierunek, w jakim spoglądają osoby odpowiedzialne za ruchy transferowe w Zagłębiu Lubin.
Paradoksalnie najpoważniejszym „wzmocnieniem” może okazać się... zatrzymanie Bartłomieja Pawłowskiego. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom żaden klub nie wpłacił kwoty odstępnego (ok. 800 tys. euro) za blondwłosego skrzydłowego, a „Miedziowi” nie zamierzają sprzedać go taniej, dlatego ten przygotowuje się do startu nowego sezonu z Zagłębiem.
Pytanie, czy lubinianie z tą kadrą będą w stanie skutecznie powalczyć o miejsce gwarantujące prawo do gry w europejskich pucharach? O takich celach mówili jeszcze w ubiegłym sezonie prezes klubu Mateusz Dróżdż oraz Michał Żewłakow (m.in. w programie „Stan Futbolu) i pewnie będą musieli zmierzyć się z tym pytaniem na środowym spotkaniu z kibicami (godz. 17).
„Miedziowi” w 1. kolejce sezonu PKO Ekstraklsy zagrają u siebie. W niedzielę o godz. 15 zmierzą się z Cracovią.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
