Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy dyrektor Ossolineum to człowiek ponad podziałami. Nie będzie dążył do rewolucji, ale wprowadzi nowe akcenty historyczne

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Dr Łukasz Kamiński był prezesem IPN-u, teraz objął kierownictwo nad Ossolineum.
Dr Łukasz Kamiński był prezesem IPN-u, teraz objął kierownictwo nad Ossolineum. Maciej Rajfur
O wyzwaniach stojących przez Zakładem Narodowym im. Ossolińskich, byciu ponad podziałami, współpracy z Ukrainą i zmianach opowiada dr Łukasz Kamiński, nowy dyrektor Ossolineum.

Maciej Rajfur: Był Pan nazywany kandydatem na dyrektora ponad podziałami, czyli zyskał Pan poparcie różny stron, zarówno strony rządowej jak i wszystkich członków Rady Kuratorów Jak Pan to odbiera?

Dr Łukasz Kamiński: To dla mnie bardzo ważne. Po raz drugi w moim życiu wydarzyła się taka sytuacja. Kiedy byłem wybierany na funkcję prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, głosowała na mnie ogromna większość posłów reprezentujących różne ugrupowania polityczne. Traktuję to jako dostrzeżenie tego, czym staram się kierować w swojej działalności publicznej – pracy na rzecz dobra wspólnego. Cieszę się, że mimo coraz większej polaryzacji społecznej, którą obserwujemy w Polsce, wciąż istnieje możliwość działań ponad podziałami. Ossolineum było, jest i będzie taką instytucją, która powinna być ważna dla wszystkich – niezależnie od poglądów i stanowisk w bieżących sporach. To miejsce, które współtworzy fundament polskiej tożsamości i kultury.

Jest Pan postacią nieoczywistą. Z jednej strony prezes IPN-u ale za czasów rządów PO, a z drugiej osoba o poglądach konserwatywnych. Gdzie Pan się stawia na politycznej mapie Polski 2022?

Nigdy nie byłem członkiem partii i nie angażowałem się wprost w działalność polityczną, choć oczywiście podejmowałem aktywność publiczną. Oczywiście jestem człowiekiem, który ma swoje poglądy i system wartości. On jest ważny w działalności publicznej, ale instytucje o charakterze wspólnotowym pokazują, że zaangażowanie po tej czy innej stronie przestaje być najważniejsze. Chodzi o szukanie dobra wspólnego.

Jak Pan odbiera nową funkcję – czy to największe jak dotąd wyzwanie?

Na pewno jedno z największych. Objęcie kierownictwa nad IPN-em w 2011 było też sporym wyzwaniem, bo to instytucja większa i bardziej skomplikowana pod każdym względem od Ossolineum. Jednak pracowałem tam od samych początków, więc dobrze znałem IPN. Teraz wchodzę do miejsca dla siebie nowego, a zatem pierwsze dni poświęcam przede wszystkim na poznanie Ossolineum od wewnątrz. Znałem je oczywiście jako czytelnik czy uczestnik organizowanych w Zakładzie Narodowym wydarzeń..

Jak Pan ocenia swoją kadencję prezesa w IPN-ie? Sprawdził się Pan?

Bardzo trudno jest oceniać samego siebie, ale do dziś dochodzą do mnie różne echa i opinie, zarówno z wewnątrz instytutu, jak i z otoczenia społecznego IPN-u, wskazujące, że dobrze oceniano ten czas. To mnie bardzo cieszy. Ta praca dała mi ogromną satysfakcję, mimo że musiałem się mierzyć z wieloma wyzwaniami i problemami. Łącznie z przeprowadzką centrali zaledwie w ciągu kilku miesięcy.

Dr Adolf Juzwenko kierował Ossolineum ponad 30 lat – mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale on jakby wrósł w tę instytucję, stając się niemalże legendą. Czy z tego powodu ciąży na Panu przez to dodatkowa presja?

Nie nazwałbym tego presją. Dyrektor Juzwenko ma z wielkie zasługi choćby w procesie odbudowy Ossolineum, przywrócenia mu statusu fundacji, odtworzenia Muzeum Książąt Lubomirskim, czy powstania Muzeum Pana Tadeusza. Traktuje tę ogromną pracę z szacunkiem, natomiast ja zaczynam nowy rozdział. Zapewne on nie będzie tak bogaty, jak ten poprzedni i przyjmuję to z pokorą. Moja rola w tej chwili jest inna.

Jaka?

Na przykład dokończenia budowy Muzeum Książąt Lubomirskich, zapewnienie dobrej bieżącej pracy. Prawdopodobnie tak wielkiego rozwoju Zakładu Narodowego im. Ossolińskich jak w przypadku okresu kierowania nim przez dr. Juzwenkę, nie zaznam, ponieważ instytucja tego po prostu nie potrzebuje. Mimo to postaram się wypełnić moją rolę jak najlepiej.

Jakie plany i założenia stawia Pan sobie w zarządzaniu Ossolineum – dyrektor mocnych zmian, ostry zakręt czy kontynuacja dotychczasowego działania?

Na pewno to nie jest rewolucyjny moment placówki, raczej kontynuacja. Oczywiście nadejdą pewne zmiany, które będę chciał wprowadzać. Niektóre z nich czekają kilka lat. Chodzi o zmiany wewnętrzne, strukturalne czy dotyczące procedur. Ale to wszystko raczej proces ewolucyjny. Chciałbym akcentować nowe wątki czy rozwijać szerzej elementy już obecne w działalności Ossolineum, jak chociażby historia opozycji we Wrocławiu, na Dolnym Śląsku, czy w perspektywie ogólnopolskiej.

Wspomniał Pan o Muzeum Książąt Lubomirskich – może Pan opisać tę inwestycję? Co to będzie i dlaczego powstaje?

To odbudowa części Ossolineum, która istniała we Lwowie. Inwestycja jest o tyle trudna, że prawie całość kolekcji muzealnych pozostała we Lwowie i dlatego nasze zbiory, zwłaszcza w zakresie dzieł sztuki, są nieporównywalnie skromniejsze niż te z pierwszego okresu działania Ossolineum we Lwowie. Zespół muzeum wypracował pomysł na wystawę stałą, która jest w stanie przyciągnąć zarówno mieszkańców Wrocławia jak i turystów. Wychodzi ona z perspektywy historii gromadzenia zbiorów, a później ich udostępniania. Oczywiście będziemy też organizować wystawy czasowe, także prezentując zbiory lwowskie. Wyzwaniem oprócz części merytorycznej jest sam proces inwestycyjny. Uzyskaliśmy promesę z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jednak już dzisiaj wiemy, że w sytuacji inflacji i dużego wzrostu cen materiałów budowlanych te środki okazują się niewystarczające. Musimy zdobyć z innych źródeł bardzo znaczącą kwotę. Dodatkowo wznoszenie nowego budynku w zabytkowej tkance miasta, tuż obok głównej siedziby Ossolineum, może stworzyć nam wiele wyzwań i niespodzianek.

Kiedy według planu ruszy Muzeum Książąt Lubomirskich?

Pierwotnie zakładano iż uruchomienie nastąpi pod koniec roku 2023, żeby podkreślić dwusetną rocznicę ustanowienia Muzeum Lubomirskich. Dzisiaj już wiemy, że tego terminu nie uda się dotrzymać.

Czy wojna w Ukrainie zmieniła w jakichś sposób ścisłą współpracę z partnerami ze Lwowa np. z Biblioteką Stefanyka, która przejęła zbiory biblioteczne i jest dawnym gmachem Ossolineum?

Przede wszystkim jeszcze bardziej zacieśniła nasze więzi. Staramy się pomagać im w zabezpieczeniu zbiorów, w przygotowaniu na sytuację zagrożenia. Przecież Lwów był ostrzeliwany. Z drugiej strony wojna przerwała naszą bieżącą współpracę merytoryczną np. digitalizację i opracowywanie zbiorów pozostałych w Ukrainie. Nie odbywają się comiesięczne Spotkania Ossolińskie we Lwowie. Mam nadzieję, że nawet w tych warunkach wojennych znajdziemy sposób, by współpracę wznowić.

Czyli te zbiory Ossolineum, które znajdują się we Lwowie, już nie wrócą?

Nie ma procesu rewindykacji. To sprawa zamknięta, zgodnie z powszechnie uznawaną zasadą przypisania zbiorów do terenów, w których powstały. Jeśli już, to takie działania rewindykacyjne dotyczą terenu Polski. Są instytucje, które mają w swoich zasobach jakieś pojedyncze obiekty ze zbiorów Ossolińskich. Były podejmowane pewne próby za granicą, ale to bardzo trudne sprawy. Biblioteczne zbiory lwowskie – książki, starodruki, czasopisma i rękopisy – po prostu skanujemy. Chcemy, żeby ta kolekcja Ossolineum na nowo się połączyła przynajmniej w formie cyfrowej. Zgadzam się z moim poprzednikiem, dyrektorem Juzwenką, który podkreślał, że dla Ossolineum jest miejsce i we Wrocławiu i Lwowie.

Wydaje się, że popularność i znaczenie Zakładu Narodowego im. Ossolińskich topnieje z pokolenia na pokolenie. Młodych ludzi tematy związane z tą instytucją coraz mniej interesują. Czy macie na to jakiś sposób, by zainteresować współczesnych nasto- i dwudziestoparolatków?

Ta hipoteza jest prawdziwa, ale myślę, że to już się trochę zmienia, choćby ze względu na Muzeum Pana Tadeusza. Odbywa się tam wiele lekcji muzealnych dla uczniów szkół Wrocławia i Dolnego Śląska. To sprawia, że jest rozpoznawalne częściowo w młodym pokoleniu. Podobną rolę będzie pełniło Muzeum Książąt Lubomirskich. Niezależnie od tego myślimy o tym, jak dotrzeć do młodych ludzi i jak ich zachęcić. Szczególnie studentów, by powrócili w mury bibliotek i czytelni. Tutaj pandemia niestety zadziałała niekorzystnie, choć oczywiście zwiększa się liczba chętnych do poszukiwania materiałów w formie zdigitalizowanej. Chcemy jednak pokazać, że powinniśmy to łączyć. Dla praktycznej wygody warto korzystać z materiałów elektronicznych, ale przecież nigdy cały zbiór nie będzie w całości dostępny on-line. Będziemy zabiegać, by młodzi ludzie wiedzieli, czym jest Ossolineum oraz jaką wartość mają kolekcje, które przechowujemy.

W jaki sposób wrocławianin, np. student może korzystać z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich?

Przede wszystkim dysponujemy Czytelnią Główną, gdzie skorzystamy z ogromnych zasobów literatury humanistycznej, w której się specjalizujemy. Czytelnia ma dodatkowo swój urok i mówię to jako niegdyś regularny jej użytkownik. Oprócz tego oferujemy szereg czytelni specjalistycznych, począwszy od czasopism przez cenną kolekcję starych druków, po rękopisy ze spuściznami wielu wybitnych polskich twórców kultury. Jestem przekonany, że tutaj znajdują się materiały na setki jeśli nie więcej prac magisterskich.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska