Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowatorski zabieg we Wrocławiu. Lekarze wszczepiają do serca kapsułkę ratującą życie [ZDJĘCIA]

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Zamiast tradycyjnego rozrusznika, kardiolodzy z Borowskiej wszczepili pacjentom "kapsułkę".
Zamiast tradycyjnego rozrusznika, kardiolodzy z Borowskiej wszczepili pacjentom "kapsułkę". Fot. Adriana Boruszewska
Zamiast kilkucentymetrowej puszki z długą elektrodą jest urządzenie o wielkości kapsułki. Kardiolodzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu jako pierwsi na Dolnym Śląsku wczepili pacjentom tzw. mini stymulator (czyli tzw. rozrusznik serca).

Micra to bezelektrodowy stymulator serca o wielkości kapsułki. Na jego końcówce znajdują się cztery „haczyki”, dzięki którym doskonale trzyma się we wnętrzu serca. Taki mini stymulator wszczepiono po raz pierwszy na Dolnym Śląsku dwóm pacjentom. Zabiegi miały miejsce 12 stycznia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Jak podkreślają lekarze, gdyby nie nowatorska metoda, 57-letni mężczyzna i 65-letnia kobieta, byliby skazani na poważną operację kardiochirurgiczną lub stymulację serca za pomocą urządzenia zewnętrznego.

- Główną zaletą tego stymulatora są jego gabaryty. Micra waży zaledwie dwa gramy i jest o 90 procent mniejsza od standardowego stymulatora serca. Poza tym sama kapsułka stanowi pełny układ stymulujący i jest implantowana do serca pacjenta tak po prostu, bez żadnych dodatkowych elektrod. Micra jest wszczepiana przez żyłę udową i umieszczana w sercu na przegrodzie międzykomorowej. Taki ministymulator może pracować nawet przez 12 lat – wyjaśnia lek. med. Marcin Dzidowski z Kliniki Kardiologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, który wraz z dr hab. Wiktorem Kuliczkowskim wszczepiał Micrę pacjentom.

Lekarze zaznaczają, że dla tych pacjentów ministymulator był szansą na normalne życie. - U tych chorych nie można było już wszczepić ponownie nowych stymulatorów o standardowych gabarytach ze względu na obecność infekcji i zakrzepicy żylnej. Po prostu nie bylibyśmy w stanie wytworzyć ponownego dojścia do serca, by umieścić elektrody. Do tej pory jedynym wyjściem była operacja kardiochirurgiczna, podczas której otwiera się klatkę piersiową i umieszcza elektrody stymulatora bezpośrednio na sercu – podkreśla dr hab. Wiktor Kuliczkowski.

Od wielu lat pacjentom wszczepiane są rozruszniki ważące ok. 30 gramów z kilkudziesięciocentrymetrowymi elektrodami. By wszczepić taki standardowy stymulator lekarze muszą naciąć skórę, aby uzyskać dostęp do żyły podobojczykowej, a następnie wykonać "kieszeń" w jej okolicy. Elektrody zostają wprowadzone do serca, a stymulator jest zaszywany w wytworzonej "kieszeni"pod skórą. Ma to swoje zalety, ale też i wady. - Przede wszystkim może dojść do zakrzepicy, uszkodzenia samych elektrod, czy też infekcji całego układu stymulatora – tłumaczy lek. med Marcin Dzidowski i dodaje, że w tym ostatnim przypadku trzeba usunąć cały układ stymulatora.

- Wszczepienia stymulatora serca wymagają pacjenci, których własny układ pobudzający serce jest w jakiś sposób niewydolny lub uszkodzony. Tacy chorzy mają zawroty głowy, zaburzenia równowagi, spadek tolerancji wysiłku lub omdlenia, a w przypadkach skrajnych może dojść u nich do zatrzymania akcji serca i śmierci – przestrzega prof. Andrzej Mysiak, kierownik Kliniki Kardiologii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Niestety mini rozrusznik nie jest dla wszystkich pacjentów. - Wszczepia się go przede wszystkim tym pacjentom, u których występują infekcje po implantacji tradycyjnego stymulatora, przy zakrzepicy żył lub ich uszkodzeniu i niedrożności– wymienia prof. Andrzej Mysiak.

Zabieg wszczepienia Micry refunduje NFZ, jednak jest to bardzo droga procedura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska