Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowatorska operacja wątroby przy Borowskiej

Anna Gabińska
Tomasz Hołod
Zamiast rany na połowę brzucha - cztery małe dziurki, przez które wpuszcza się końcówki zestawu chirurgicznego do laparoskopii. Pakuje się przez nie oko kamery, dzięki któremu chirurg widzi wnętrze jamy brzusznej na ekranie. Przez inną dziurkę wpuszcza gaz, by móc przez nią wycinać chore tkanki.

Chirurg w ogóle nie patrzy na pacjenta, bo pole operacyjne obserwuje na monitorze. Tnie specjalnymi, małymi nożyczkami, wprowadzonymi kablem.

- Żeby nabrać wprawy w wycinaniu guzów wątroby tą metodą, trzeba poćwiczyć. Ale gra jest warta świeczki. Zamiast dwóch godzin przy stole operacyjnym, można uporać się z zabiegiem w godzinę. Pacjent zamiast 20-centymetrowej rany ma cztery małe otwory i zamiast leżeć przez tydzień w szpitalu, wychodzi z niego po trzech dniach - wylicza dr Dariusz Houdail z Kliniki Chirurgii Małoinwazyjnej i Proktologicznej Akademii Medycznej we Wrocławiu.

W operacjach laparoskopowych Houdail wprawiał się na praktykach za granicą: w Wielkiej Brytanii i Francji. Jako jeden z niewielu chirurgów w Polsce potrafi wyciąć tym sposobem guz wątroby. W Polsce robi się to jedynie w Warszawie i ASK przy ul. Borowskiej, w którym pracuje dr Houdail. Razem z prof. Dariuszem Patrzałkiem niedawno operował 40-letnią kobietę: wycinał 4. i 5. segment wątroby. Były na nich łagodne guzy.

- Operację miałam we wtorek. Wieczorem tego samego dnia mogłam o własnych siłach pójść do ubikacji - opowiada pacjentka. - W piątek wyszłam do domu. Wyjadę opalać się na wakacje, bo blizny się goją i nic nie będzie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska