Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalne blokady na wrocławskim parkingu. Sąd: to przestępstwo

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zakładanie blokad na auta parkujące przy aptece na pl. Hirszfelda we Wrocławiu było przestępstwem – stwierdził dziś wrocławski sąd. Cztery osoby zostały skazane na 10 miesięcy prac społecznych po 20 godzin w miesiącu. Muszą też zwrócić pokrzywdzonym pieniądze, jakie ci płacili za zdjęcie blokady.

Prokuratura naliczyła 25 pokrzywdzonych osób. Łącznie uzyskano od nich 4 550 złotych. Trzy osoby za zdjęcie blokady zapłaciły po 50 zł a pozostali - po 200. Wszystko działo się od 21 czerwca do 28 sierpnia 2017 roku. Sąd potwierdził wszystkie te wyliczenia w swoim dzisiejszym wyroku. Uznał – za prokuraturą – że oskarżeni „żądali korzyści majątkowej za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy”.

O kontrowersyjnym parkingu pod apteką pisaliśmy wiele razy. To prywatny i niestrzeżony teren. Zarządza nim właściciel myjni samochodowej, znajdującej się obok apteki. Jej klienci, zgodnie z treścią tablic stojących przed parkingiem, mają 20 minut darmowego postoju. Jeśli ktoś czas przekroczył albo zaparkował, a nie wszedł do apteki, po powrocie zastawał blokadę na kole. Osoby zarządzające parkingiem tłumaczyły nam, że blokada to informacja dla parkującego, że złamał regulamin parkingu.

Właśnie ten regulamin doprowadził do skazania czwórki oskarżonych. Sąd stwierdził, że kierowcy nie mieli jak się z nim zapoznać, bo na parkingu go nie było. Owszem – przyznał sąd – firma miała prawo urządzić płatny parking na tym terenie. I pobierać opłaty. Bo stawiając auto na płatnym parkingu kierowca zawiera umowę z jego właścicielem. Ale musi znać jej warunki. Musi więc mieć dostęp do regulaminu i móc się z nim zapoznać. Sąd ocenił, że na Hirszfelda tak nie było. Kierowcy w ogóle nie wiedzieli gdzie on jest i jakie są jego zapisy. Przede wszystkim dlatego zakładanie blokad uznał za nielegalne. Więcej – za naruszanie prawa własności.

Pytanie czy w ogóle ktoś poza policją czy strażą miejską może posługiwać się blokadami? Sąd jednoznacznie na to nie odpowiedział. Ta kwestia jest złożona, a stan prawny skomplikowany – usłyszeliśmy w uzasadnieniu wyroku. Choć sąd zasugerował, że to nie jest do końca właściwe zachowanie. Ale oskarżonym zarzucił przede wszystkim, że nie sprawdzili co im wolno a czego nie wolno. Po prostu jeden z nich powiedział kolegom, że rozmawiał z jakimś prawnikiem i ten uznał ich działanie za legalne. Dla sądu to zbyt mało, by ocenić, że dokładnie sprawdzili jakie są ich uprawnienia i możliwości działania.

Wyrok jest bardzo łagodny. Dlaczego? Bo - zdaniem sądu - oskarżeni popełnili „nieusprawiedliwiony błąd co do bezprawności” ich czynu. Dlaczego błąd? Bo mogli myśleć, że działają legalnie. Bywało, że pokrzywdzeni wzywali patrol policji. A policja nie reagowała uznając, że to spór cywilny. A nawet bywało, że funkcjonariusze nakazywali płacić za zdjęcie blokady. Dlaczego nieusprawiedliwiony? Właśnie dlatego, że nie zadbali o to by, szczegółowo zbadać stan prawny. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona z pewnością odwoła się od niego.

Dziś parking funkcjonuje inaczej, choć dalej nie jest to działanie wolne od wątpliwości. Wciąż jest darmowy do 20 minut dla klientów apteki. Ale aby skorzystać z tego bezpłatnego czasu, trzeba najpierw pójść do pobliskiej myjni i wziąć bilet parkingowy. Dziś już nie są zakładane blokady. Po prostu za wycieraczkę wkładane są wezwania do zapłaty 100 złotych. Ale w listopadzie opisywaliśmy historię kierowcy, który czuł się pokrzywdzony. Jego stuzłotową „karę” anulowano. Zarządzający parkingiem zapewnili nas przy tej okazji, że teraz wszystko jest legalnie a treść regulaminu skonsultowali nawet z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Płatnych parkingów jest w przestrzeni miejskiej coraz więcej. Bezpłatne do niedawna miejsca parkingowe pod sklepami „Biedronka”, „Lidl” czy „Kaufland” też stają się płatne. Rzecz jasna to legalne. O ile na parkingu jest regulamin, z którego wynika ile mamy zapłacić, za jaki czas parkowania i gdzie wnosi się opłaty. Jeśli treść takiego regulaminu mogłaby zawierać jakieś niezgodne z prawem zapisy, możemy się poskarżyć do UOKiK-u. Przed kilkoma laty Urząd ukarał firmę zarządzającą siecią płatnych parkingów w różnych polskich miastach m. in. we Wrocławiu. Głównie za to, ze nakładali na kierowców nieuzasadnione opłaty nazywanie „kosztami administracyjnymi” związanymi z windykacją kar za parkowanie bez biletów.

To auto od kilku lat stoi w Arkadach Wrocławskich. Rachunek ...

Zobacz też

Pirat drogowy pędził Żernicką 160 km/h

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska