Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiedziałem, że tak bardzo go tu kochacie. Rozmowa z Leonem Hendrixem

Justyna Kościelna
Materiały Organizatora
- Jimi często dzwonił do mnie podekscytowany i krzyczał: Posłuchaj, jaką piosenkę wymyśliłem! - wspomina młodszy brat słynnego gitarzysty, Leon Hendrix, gość specjalny wrocławskiego festiwalu

Na początek szybkie pytanie - Twoja ulubiona piosenka Jimiego to...?
Hm, ciężko powiedzieć, lubię je wszystkie. Bardzo ważna jest dla mnie "Little Wing". Utwór powstał na cześć naszej mamy, która odeszła szybko. Uwielbiam też "Castles Made Of Sand". Ilekroć słucham tego kawałka, mam łzy w oczach.

Dlaczego?
Bo to piosenka o naszej rodzinie, o mnie i o Jimim, o naszych rodzicach i ich relacjach.
Nasze dzieciństwo może nie było idealne, ale wtedy - jako mali chłopcy - nie zdawaliśmy sobie do końca z tego sprawy. Nie mieliśmy żadnych kompleksów.

Podobno to Ty byłeś najczęściej pierwszą osobą, której Jimi grał swoje nowe piosenki.
Owszem, często dzwonił do mnie podekscytowany, krzycząc do telefonu: "Leon, Leon, musisz posłuchać, co wymyśliłem!". Chwilę słuchałem, później odkładałem słuchawkę, bo musiałem zająć się swoimi sprawami, a jak podnosiłem ją z powrotem, on ciągle grał (śmiech).

Ze swoim projektem Leon Hendrix Band jeździsz po całym świecie, od kilkunastu dni jesteś w Polsce. To twoja pierwsza wizyta w naszym kraju. Jak wrażenia?
Bardzo mi się tu podoba! Macie wspaniałą publiczność, i piękne kobiety.
Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, że ludzie w dalekiej Europie tak bardzo kochają Jimiego. Daliśmy już wiele koncertów w Polsce, codziennie w innym mieście. I codziennie dostawaliśmy owacje na stojąco - to niesamowite, jak popularna jest tu muzyka mojego brata!

Mimo że od jego śmierci minęło ponad 40 lat.
Tak, ale jego piosenki są nieśmiertelne i będą trwać wiecznie. Jimi stworzył swój własny, niepodrabialny styl, co - moim zdaniem - czyni z niego jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku. Ale nie zależy mi na tym, żeby go kopiować, bo posiadam dar tworzenia swojej własnej muzyki. Dlatego na koncertach gram zawsze i kawałki Jimiego, i swoje.

Leon Hendrix, młodszy o cztery lata brat Jimiego Hendrixa, przyjął zaproszenie Leszka Cichońskiego i pojawi się 1 maja na wrocławskim Rynku, by zagrać wspólnie z tysiącami innych osób "Hey Joe". Wcześniej dał serię koncertów w różnych miastach Polski. Leon za gitarę chwycił dużo później niż jego słynny brat - przygodę z rockiem rozpoczął w wieku 50 lat (dziś ma 64), za, jak sam mówi, namową Jimiego, który odwiedził go we śnie. Leon przez kilka lat współpracował z zespołem The Magic Carpet Ride. Ma na koncie dwie płyty: "Seattle Rain" (2002) oraz - wraz z Leon Hendrix Band - "Keeper Of The Flame" (2006). "Hey Joe", oprócz niego, zagra też wielu innych wspaniałych artystów. Na długiej liście gości są m.in. Bernie Mardsen, gitarzysta, kompozytor i współtwórca największych przebojów Whitesnake, oraz Gwyn Ashton, rockowo-bluesowy muzyk. Swoją obecność na rekordzie potwierdzili też: Stan Skibby, Muniek Staszczyk, Wojciech Pilichowski, Tomek Lipa Lipnicki i skrzypek rockowy - Michał Jelonek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska