Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie miał ręki od urodzenia. Teraz uczy się nią ruszać

Adrianna Boruszewska
- Zdecydowałem się na przeszczep, bo chciałem założyć rodzinę - mówi pan Piotr
- Zdecydowałem się na przeszczep, bo chciałem założyć rodzinę - mówi pan Piotr Adriana Boruszewska
Odwiedziliśmy Piotra Tchórza - mężczyznę, który dzięki lekarzom ze szpitala przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu ma dziś rękę. A nie miał jej od urodzenia.

Zabieg przeprowadzono w grudniu, pisaliśmy o nim na GazetaWroclawska.pl. Pod koniec stycznia pan Piotr będzie mógł opuścić szpital i ma kontynuować rehabilitację w domu. - Oczywiście, pacjent do końca życia będzie zażywać leki immunosupresyjne, a naszym zadaniem jest to, by wychwycić taki najniższy poziom leku, który zabezpieczy pacjenta przed ryzykiem odrzutu - wyjaśnia dr Adam Domanasiewicz, który przeprowadził operację.

Nasza rozmowa z Piotrem Tchórzem

Jak wygląda Pana dzień w szpitalu?
Siedem razy dziennie przyjmuję leki, codziennie, przez półtorej godziny, mam komorę hiperbaryczną, a także godzinną rehabilitację. Potem muszę ćwiczyć rękę już sam, średnio co 45 minut po piętnaście ruchów - zgięcie, wyprost i ruch kciuka.

Kiedy rozpoczęła się rehabilitacja?
Sześć dni po przeszczepie. Dokładnie nie pamiętam, bo po operacji nie czułem się dobrze, musiałem brać morfinę. Nie miałem w ogóle siły, ale od tygodnia jest już lepiej. Sam nawet chodzę do komory hiperbarycznej.

Jak trafił Pan z Zamościa do Wrocławia, do doktora Domanasiewicza?
W niedzielę, tuż przed 1 listopada, oglądałem z rodziną „Fakty” i akurat emitowali program o przeszczepach we Wrocławiu. Zainteresowało mnie to, spisałem dane szpitala i zadzwoniłem do doktora Domanasiewicza. Powiedziałem, że mam 32 lata i nie mam dłoni od urodzenia. Doktor kazał mi przyjechać. Powiedział też, że jestem idealną osobą do przeszczepu. To mnie bardzo podbudowało.

Nie przestraszył się Pan, gdy dowiedział się, że będzie pierwszym pacjentem na świecie, któremu przeszczepią dłoń?
Na początku to do mnie nie docierało. Wiadomo, nie byłem pewien, czy się zakwalifikuję, ale cieszyłem się, dostanę szansę. Po wstępnych badaniach i kwalifikacji do przeszczepu wróciłem do domu. Na początku czekałem na telefon, jednak potem już o tym nie myślałem, bo chodziłem do pracy, na siłownię. W grudniu zadzwonił telefon i dowiedziałem się, że jest dawca.

W jakich okolicznościach dowiedział się Pan, że jest dawca?
Była dokładnie godz. 20.30. Zadzwoniła do mnie dr Monika Pfanhauser ze szpitala przy ul. Borowskiej. Zapytała, jak się czuję i powiedziała do mnie: „Szybko się zbieraj, bo jest dawca”. Byłem w szoku, jednak w ciągu siedmiu godzin przyjechałem do szpitala. Wiadomo, że były wątpliwości, czy się obudzę po zabiegu. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Jakie było Pana życie przed operacją, bez dłoni?
Mogę stwierdzić, że w niektórych sytuacjach radziłem sobie lepiej niż osoby pełnosprawne. Grałem w kosza, ćwiczyłem na siłowni: sztanga, hantle, podciąganie się. Przed pobytem w szpitalu chodziłem jeszcze do szkoły i szkoliłem się jako technik informatyk. Nawet kabel internetowy potrafiłem zrobić.

A dzieciństwo? Odczuwał Pan brak dłoni? Dzieci w szkole czasem potrafią być okrutne…
Było jak było. Czasem ktoś mówił: „O patrz, jaka ręka”. Ja jednak nie dawałem sobie w kaszę dmuchać. Chłopaki, z którymi się wtedy biłem w szkole, są teraz moimi najlepszymi kumplami.

Czekał Pan przez te wszystkie lata na szansę, na dłoń?
Do tej pory nie spodziewałem się, że będzie taka szansa w Polsce. Zazwyczaj pionierskie operacje odbywają się w Stanach Zjednoczonych, więc było dla mnie to nieosiągalne. Z uwagi na koszty operacji i podróży. Gdy pojawiła się taka szansa w Polsce, nie mogłem nie skorzystać.

Jeździ pan samochodem?
Tak, mam prawo jazdy na skrzynię manualną.

Były takie czynności, których nie mógł Pan wykonywać z uwagi na brak dłoni?
Nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Teraz chciałbym np. tak wyćwiczyć tę rękę, by jedną dłonią wziąć kubek, a drugą nalać sobie herbaty. Ale tak ogólnie to w życiu sobie radziłem. Naprawdę nie było dla mnie rzeczy niewykonalnych. Nawet pływałem i to dość szybko. Teraz się zastanawiam, jak to będzie wyglądało, bo dotychczas czułem, jakbym kijem odgarniał wodę.

Jak sobie Pan radził w pracy?
Skończyłem administrację na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Teraz mam pracę biurową. Pracuję w muzeum na stanowisku referenta i nigdy nie miałem problemów. Nawet na klawiaturze jakoś pisałem. Czasem zdarzyło się, że wcisnąłem zamiast jednego, trzy klawisze naraz. Zawsze przygotowywałem się, by pracować umysłowo, bo wiedziałem, że w moim przypadku praca fizyczna nie wchodzi w grę.

Po co chciał Pan mieć tę dłoń?
Chciałem sobie poprawić jakość życia. Dla mnie ważny jest komfort psychiczny. Musiałem, niestety, przyzwyczaić się do spojrzeń ludzi, do wytykania palcami. Nasze społeczeństwo nie jest jeszcze tak tolerancyjne dla osób niepełnosprawnych, jakbyśmy chcieli. Wśród znajomych jednak często żartowałem sobie z mojej niepełnosprawności. Nie kryłem tej ręki, chodziłem w koszulkach z krótkim rękawem. Sam sobie buty wiązałem.

Ma Pan partnerkę życiową?
Nie mam. Między innymi zdecydowałem się na przeszczep, bo chciałem założyć rodzinę.

Dla dziewczyn to jest problem - mężczyzna bez dłoni?
Tak pół na pół. Jakby dziewczyna miała do wyboru osobę pełnosprawną i niepełnosprawną, to wybrałaby osobę pełnosprawną.

Był Pan ciekawy, jak będzie funkcjonował z nową dłonią. Czy Pana mózg ją rozpozna?
Dla mnie było to duże zaskoczenie, gdy obudziłem się po operacji i pan doktor Domanasiewicz poprosił, abym ruszył ręką. On powiedział, a ręka się ruszyła.

Był ból po przeszczepie?
Tak. Brałem morfinę, bo bolała mnie cała ręką, od dłoni, przez kości, aż do barku. I tak przez prawie 10 dni.

Ma Pan czucie w palcach?
Nie. Podobno czucie może się pojawić nawet do roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska