Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie doczekają dwóch dekad. Związek dyrektora Chmielewskiego z wrocławskim Firlejem dobiega końca. Miasto ma inny pomysł na tę instytucję

Błażej Organisty
Błażej Organisty
Przez 18 lat był dyrektorem Ośrodka Działań Artystycznych Firlej przy ul. Grabiszyńskiej.
Przez 18 lat był dyrektorem Ośrodka Działań Artystycznych Firlej przy ul. Grabiszyńskiej. Pawel Relikowski / Gazeta Wroclawska
Firlej traci kapitana. Robert Chmielewski musi odejść. Chętnie by został, ale miasto ma inny pomysł. Jaki? Przedstawi później. Teraz wyjaśnia enigmatycznie, że zmiana jest konieczna, bo przez kilkanaście lat przekształciły się warunki, w jakich funkcjonują Firlej i cały Wrocław. Tymczasem niektórzy członkowie społecznej rady kultury pytają, dlaczego decyzja została podjęta bez konsultacji.

“Od 1 września 2022 Firlej przestaje pływać pod piracką banderą. Dziękuję wszystkim, których udało się skaptować do wspólnego rejsu. Szukam nowego okrętu!” — Tymi słowy Robert Chmielewski ogłosił w czwartek, 9 czerwca, że za kilkanaście tygodni przestanie być dyrektorem Ośrodka Działań Artystycznych Firlej, instytucji kultury działającej przy ul. Grabiszyńskiej.

Dlaczego, panie dyrektorze? Tak nagle, po 18 latach kierowania Firlejem...

— Dyrektor miejskiego wydziału kultury, Jerzy Pietraszek, zapowiedział, że moja umowa nie zostanie przedłużona — odpowiada Robert Chmielewski — ponieważ miasto ma inny pomysł. Zrozumiałem, że nie chodzi o pomysł na inny program, merytoryczną działalność Firleja, tylko o człowieka. Ma być ktoś inny, nie Chmielewski.

Bo zmienia się otoczenie

Jeszcze obecny i już były dyrektor opowiada, że pierwsze niepokojące sygnały słyszał trzy lata temu. Ponoć już wtedy władze Wrocławia uważały, że zasiedział się w Firleju. Teraz, gdy zbliżał się termin wygaśnięcia kolejnej umowy, zabiegał o spotkanie z Jerzym Pietraszkiem, by dowiedzieć się, jaka czeka go przyszłość.

— Starałem się o rozmowę kilka miesięcy. Bardziej zależało mi na samej informacji niż na jej treści — stwierdza Robert Chmielewski.

Gdyby wciąż go potrzebowali, chętnie by został, bo z Firlejem jest związany emocjonalnie, artystycznie i programowo. Tę instytucję kultury prowadził przez połowę swojej ścieżki zawodowej.

— Pracowałem w wielu miejscach, łącznie z radiem i telewizją, ale to Firlej był moim ulubionym zajęciem — przyznaje. — Firlej to moje miejsce na Ziemi, którego nie planowałem opuszczać — dodaje.

Nie zamierzał, ale musi. Taki mamy nowy klimat. Magistrat uzasadnia decyzję: “Robert Chmielewski jest dyrektorem Firleja od 2004 roku. W sierpniu upływa okres jego kolejnego powołania. Przez 18 lat zmieniły się warunki, w których musi funkcjonować nie tylko Firlej, ale całe miasto. Doceniamy dotychczasowe działania dyrektora, szczególnie te sprzed lat, za które dziękujemy. Na zmiany otoczenia musimy jednak reagować. Niebawem przedstawimy nową koncepcję funkcjonowania Firleja.”

Bez pytania radnych od kultury

Głos zabrali przedstawiciele Wrocławskiej Rady Kultury, oczywiście ci niezwiązani z urzędem miejskim (tacy też w społecznej radzie zasiadają). Marek Gluziński pisze, że rada drogą głosowania zdecydowała się przygotować rekomendację dla Roberta Chmielewskiego, ale nie zdążyła przed tym, jak Jerzy Pietraszek – notabene jeden z jej członków – oznajmił, że miasto ma inny pomysł na Firlej. “Dlaczego ten inny pomysł nie został wniesiony w odpowiednim czasie przez dyrektora Pietraszka na posiedzenie WRK?” — zapytał w poście na FB. Po czym dodał inne pytanie: “Do czego w takim razie jest WRK, skoro jej członkowie dowiadują się o wszystkich decyzjach urzędu po fakcie?”; i następne: “Jaka jest zasadność istnienia rady, która nie może spełniać swojej doradczej funkcji?”

Tomasz Myszko-Wolski z urzędu miejskiego tłumaczy, że z punktu widzenia prawa prezydent nie ma obowiązku zwracania się z prośbą do wspierających go rad społecznych o rekomendację w każdej sprawie.

Takie wyjaśnienia dziwią innego radnego kulturalnego, Tomasza Sikorę:

— W zeszłym roku nie było przeszkody i prezydent zwrócił się do rady z prośbą o opinie w sprawach dyrektorów, którym wygasała kadencja. W dodatku z punktu widzenia prawa prezydent w ogóle nie musi się zwracać do rady kultury o jakiekolwiek opinie, więc zasłanianie się prawem jest tu nie na miejscu i jest czystym zabiegiem retorycznym. Opiniowanie przez rady społeczne różnych spraw opiera się bowiem na umowie społecznej, która tu po prostu została złamana. Ta umowa została zawarta w ciągu kilku ostatnich lat na przykład podczas kongresu kultury. Takie umowy też powinny obowiązywać, a prezydent i urzędnicy je właśnie brutalnie łamią, czyszcząc wrocławską kulturę z osób, które im nie pasują, ponieważ nie wpisują się w PR-ową narracje ratusza, albo których ze względów li tylko osobistych nie lubi prezydent albo dyrektor wydziału kultury.

Kongres kultury, o którym wspomina Tomasz Sikora, zwołano we Wrocławiu na przełomie listopada i grudnia 2020 roku. Pod koniec owego roku Wrocławska Rada Kultury zebrała się po raz pierwszy.

Coś w zamian?

Czysto teoretycznie miasto nie wyrzuca dyrektora, bo przecież go nie zwalnia, ale zamyka przed nim drzwi Firleja, zostawiając bez pracy. Ponoć padła mglista propozycja, ale nie do przyjęcia jako kot w worku.

— Usłyszałem, że być może będą coś mieli, bo jestem specjalistą od koncertów, ale nie potraktowałem tego poważnie. Przemówił brak zaufania — tłumaczy dyrektor Firleja. — Myślę, że to nie była faktyczna oferta, tylko zabieg mający na celu ułagodzenie mnie. Nawet gdybym dostał oficjalną propozycję, to zastanowiłbym się, czy chcę pracować z ludźmi, którzy tak naprawdę nie chcą pracować ze mną.

Dzięki koncertom i działaniom społecznym

Tak dobiega końca 18-letni związek Roberta Chmielewskiego z Firlejem. Dojrzały, nie tylko ze względu na liczbę razem spędzonych lat. Dzięki muzyce i działaniom społecznym Firlej stał się miejscem rozpoznawalnym, nie tylko we Wrocławiu.

— W Polsce mówią o Firleju, że jest legendarnym miejscem na muzycznej mapie Europy Środkowej. Muzyczna mekka — argumentuje obecny-były dyrektor. — Od kilku lat stanowi punkt odniesienia także w sprawach społecznych. Międzynarodową sławę przyniosła nam coroczna impreza, Asymmetry Festival, którą zastąpiliśmy Kawiarnią Sąsiedzką, polegającą na spotkaniach, warsztatach i lokalnych działaniach kulturalnych.

Robert Chmielewski wspomina, że sporo zespołów, które dziś robią dużą karierę, zaczynało w Firleju. Mówi, że gdy jakaś kapela z USA wybierała się w trasę po Europie, chciała zajechać także na Grabiszyńską, co dla całego Wrocławia było powodem do dumy. Koncerty, które najbardziej zapadły mu w pamięć, zagrali: Fishbone, Isis, Ufomammut, Godflesh, Kult of Luna, a z polskich i wrocławskich: Vader, Łona, Blinded, EABS, Ślina i Sneaky Jesus.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska