Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NFZ prosi szpital z Borowskiej o wyjaśnienia okoliczności śmierci 35-latki

Agata Grzelińska
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Narodowy Fundusz Zdrowia jest kolejną po prokuraturze i policji instytucją, która chce poznać szczegółowo okoliczności śmierci 35-letniej kobiety. Pacjentka zmarła w ubiegłym tygodniu po porodzie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Pisaliśmy o tym wczoraj na GazetaWroclawska.pl.

Tragedia na Borowskiej. Kobieta zmarła po porodzie [CZYTAJ CAŁY TEKST]

Narodowy Fundusz Zdrowia prosi Uniwersytecki Szpital Kliniczny o wyjaśnienia okoliczności śmierci chorej na serce 35-latki, która zmarła po porodzie w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.

– Wystosowaliśmy do dyrektora szpitala pismo z prośbą o podanie wszystkich okoliczności związanych ze śmiercią 35-letniej pacjentki i złożenie wyczerpujących wyjaśnień w tej sprawie – mówi Joanna Mierzwińska, rzeczniczka dolnośląskiego oddziału NFZ. – Czekamy na odpowiedź . Dalsze kroki będziemy podejmować na jej podstawie.

Przypomnijmy. Chorująca na serce 35-letnia kobieta (miała wszczepiony rozrusznik) zmarła w nocy z wtorku na środę w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Trafiła tam w 35. tygodniu ciąży. Do naszej redakcji dotarł anonimowy mejl od położnej z Kliniki Ginekologii i Położnictwa, z którego wynika, że miało dojść do zaniedbań ze strony lekarzy. Autorka anonimu twierdzi też, że personel kliniki zorientował się, że pacjentka nie żyje, dopiero kilka godzin po jej śmierci. Szef Kliniki prof. Mariusz Zimmer zaprzecza. Twierdzi, że przyczyną śmierci 35-latki było pęknięcie tętniaka aorty.

– To była śmierć sekundowa, wszyscy zachodziliśmy w głowę, co się stało. Dziś mamy pierwsze wstępne wyniki sekcji zwłok potwierdzające pękniecie tętniaka aorty. W tej sytuacji nie było ratunku – mówił wczoraj prof. Zimmer. Dodał, że w drugiej dobie po porodzie kobieta została położona w dwuosobowej sali najbliżej lady pielęgniarskiej. Pielęgniarki miały z nią kontakt wzrokowy i że tamtego dnia pacjentka już normalnie funkcjonowała.

Szef kliniki mówił też, że gdy wieczorem wyszli z sali bliscy 35-latki, jej sąsiadka poszła pod prysznic, a gdy wróciła, zobaczyła, że tamta pacjentka jest nieprzytomna.

– Natychmiast wezwała położną, która od razu podbiegła i od razu wezwała lekarza. Akurat korytarzem szedł lekarz kierownik dyżuru, specjalista – tłumaczył prof. Zimmer. – Rozpoczął reanimację i wezwał specjalistów anestezjologów z działu reakcji szybkiej. Gdy przybiegli, przejęli akcję, ale niestety nie dało się już jej uratować.

Dziecko zmarłej kobiety żyje i jest w stanie dobrym.
Sprawą zajęły się prokuratura i policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska