Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowcy odgrzebują wisielców i mroczne tajemnice ich śmierci

Piotr Kanikowski
W szubienicy w Wojcieszowie stracono co najmniej 3 osoby
W szubienicy w Wojcieszowie stracono co najmniej 3 osoby Piotr Kanikowski
Dr Honorata Rutka (antropolog), Daniel Wojtucki (historyk) oraz Marcin Paternoga i Krzysztof Grenda (archeolodzy) już dziesiąty rok odkrywają tajemnice dolnośląskich szubienic.

Właśnie zakończyli poszukiwania w Miłkowie koło Jeleniej Góry, gdzie w ciągu dwóch lat natrafili na kilka grobów z kośćmi straconych tu przestępców. Jeszcze w wakacje zamierzają przenieść badania do Wojcieszowa.

Tutejsza szubienica z granitowych głazów uchodzi za najlepiej zachowaną na Dolnym Śląsku. Długo sądzono, że nigdy nie została użyta, dopiero Daniel Wojtucki doszukał się w jeleniogórskich kronikach śladów po trzech egzekucjach z lat osiemdziesiątych XVII wieku.

16 kwietnia 1682 roku żywcem spalono tutaj mężczyznę, który dopuścił się grzechu sodomii - spółkowania ze zwierzęciem. W tym samym roku powieszony został morderca młodej szlachcianki. Zbrodniarz był sprytny: próbując uniknąć kary, upozorował śmierć dziewczyny na samobójstwo. Przestępstwo jednak w końcu się wydało, a zabójca zawisł na stryczku.

Daniel Wojtucki natrafił też w starych dokumentach na ślad straconej w Wojcieszowie dzieciobójczyni. Najprawdopodobniej zginęła ścięta mieczem, bowiem śmierć przez powieszenie była zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn. Kobiety, które dopuściły się najgorszych występków, ścinano, topiono lub zakopywano w ziemi.

Niektórzy przestępcy mieli więcej szczęścia. W grudniu 1681 kat szykował się, by założyć pętlę na szyję Gotfryda Zoellnera, oskarżanego o włamanie i kradzieże. W drodze łaski złodziejowi zamieniono karę z powieszenia na wygnanie. Kroniki wspominają też pannę ze szlacheckiego rodu, którą napomniano przy szubienicy.
- Egzekucji mogło być więcej, więc badania poprzedzimy kwerendą w archiwach - mówi Daniel Wojtucki.

Odkopane szczątki po zbadaniu zostaną złożone do zbiorczej mogiły. Naukowcy ustalają, w jaki sposób pogrzebani zginęli, na co chorowali, jak żyli. Odtwarzają tak dramatyczne historie, jak np. egzekucja rodziny Exnerów w szubienicy w podjeleniogórskim Miłkowie.

W 1701 roku sędziowie skazali na śmierć za dzieciobójstwo Georga Exnera, jego żonę Marię oraz dwójkę ich dzieci, które miały utrzymywać ze sobą kazirodcze stosunki. Całą czwórkę ścięto mieczem. Georga i Marię dodatkowo przebito kołkami i pogrzebano przy szubienicy.

W 1689 r. w Miłkowie za zamordowanie żony trutką na szczury powieszono parobka Georga Quohla. Jako pierwszy zginął tu baron von Fitsch, który utrzymywał stosunki seksualne z pokojówką i zamordował żonę. Kochankę barona ścięto mieczem, na którym wygrawerowano mężczyznę wiszącego na szubienicy, datę 1684 i przestrogę: "Ten, kto podżegał do morderstwa, będzie stracony za pomocą miecza, a kto mordu dokonał, będzie powieszony".

Na Dolnym Śląsku zachowało się sześć kamiennych szubienic. Wrocławscy naukowcy zbadali już trzy: w Kątach Wrocławskich, Złotnikach Lubańskich i Miłkowie. Prócz Wojcieszowa czekają na nich jeszcze podobne obiekty w Lipie i Mościsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska