Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel szuka pracy, bo za mało się nauczył?

Magdalena Kozioł, Sylwia Foremna
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne fot. Piotr Krzyżanowski
Za dwa tygodnie zaczyna się szkoła, a rzesze nauczycieli na Dolnym Śląsku bezowocnie szukają pracy. Kolejki tworzą się we Wrocławiu, Jeleniej Górze, Legnicy, Wałbrzychu. W stolicy Dolnego Śląska w specjalnym serwisie utworzonym dla nauczycieli zarejestrowało się ponad 200 poszukujących zajęcia w oświacie. I nie sposób znaleźć tam ani jednej propozycji pracy od dyrektora szkoły.

Pojedyncze oferty można upolować w Powiatowym Urzędzie Pracy przy ul. Glinianej we Wrocławiu. W piątek było ich tam 18: dla nauczyciela plastyki w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 5 w Węgrach w gminie Żórawina w wymiarze dwóch godzin tygodniowo za 242 zł brutto, czyli miesięcznie 968 zł. A dla nauczyciela geografii z ochroną środowiska - 120 zł brutto za jedną godzinę lekcyjną w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych we Wrocławiu przy ul. Hubskiej, co daje na miesiąc 480 zł.

Propozycje pełnego pensum, czyli prowadzenia 18 lekcji w tygodniu, można policzyć na palcach jednej ręki. I o nie właśnie trwa najbardziej zażarta walka. - Chętnych są setki - wzdycha Piotr Burak, który w zeszłym roku został absolwentem historii i języka polskiego. Rok uczył na zastępstwie w gimnazjum w Kobierzycach. Teraz gorączkowo szuka zajęcia we Wrocławiu.

Najwięcej bezrobotnych nauczycieli jest po fizyce, historii, geografii i języku polskim. Jednak wrocławscy urzędnicy sprawę bagatelizują. - Liczba osób, które są zainteresowane znalezieniem lub zmianą pracy w stosunku do liczby nauczycieli zatrudnionych we wrocławskich szkołach, jest nieznaczna. Waha się w okolicach 1,5 proc. - przekonuje Julia Wach z magistratu.
Kacper Listwan zawsze marzył, by zostać nauczycielem. Studiował geografię, historię i pedagogikę. Złożył 200 podań we wrocławskich szkołach i okolicznych miejscowościach. - Nie dostałem żadnej propozycji - żali się. Wszędzie słyszy, że jest pełna obsada.

W szkołach przekonują, że aby teraz dostać etat, trzeba wykazać się czymś więcej niż sam dyplom. - Ważne, aby dyrektora szkoły zainteresować swoją osobą. Na przykład mieć pasję, którą można wykorzystać w pracy z młodzieżą - przekonuje Zofia Pierzchała, polonistka z Gimnazjum nr 27 przy ul. Czeskiej we Wrocławiu.

Wioletta Jagielska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Lubinie, przypomina, że jeszcze trzy-cztery lata temu w sierpniu pojawiało się sporo ofert pracy dla pedagogów. Teraz jest ich jak na lekarstwo i wszystkie wyspecjalizowane.
- Mamy tylko cztery propozycje z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Szklarach Górnych Poszukują tam nauczyciela przysposobienia obronnego, tyflopedagoga i nauczycieli do praktycznego i teoretycznego nauczania zawodu murarza - wylicza Jagielska. Podkreśla, że wszystkie te oferty pracy mają dodatkowe wymagania: kwalifikacje do pracy z uczniami z upośledzeniem umysłowym.

Stagnacja na oświatowym rynku pracy jest też w jeleniogórskich szkołach. Wakatów brak. Miejscowy wydział oświaty po zakończeniu roku szkolnego musiał znaleźć zatrudnienie dla około 30 nauczycieli ze szkół, które przestają istnieć lub są stopniowo wygaszane (na przykład Gimnazjum nr 2).

- Przejrzeliśmy siatkę godzin we wszystkich jeleniogórskich szkołach i tam, gdzie występowały nadgodziny, skierowaliśmy nauczycieli oczekujących na zatrudnienie - mówi Paweł Domagała, naczelnik wydziału oświaty w Jeleniej Górze.
W Wałbrzychu sytuacja też do łatwych nie należy. Dopiero po 27 sierpnia będzie wiadomo, czy będą jakieś wolne miejsca dla nauczycieli. Wątpliwe, by się znalazły, bo w pierwszej kolejności władze miasta muszą znaleźć pracę tym ze zlikwidowanych czterech placówek.

Wioletta Jagielska nie pozostawia złudzeń: - Teraz nauczycielom łatwiej stracić pracę niż ją znaleźć. A dzieje się tak, bo coraz mniej jest uczniów w szkołach - gminy dosięgnął niż demograficzny. Niestabilne zatrudnienie albo brak ofert zaczyna przerażać kandydatów na studia. W tegorocznej rekrutacji na Uniwersytecie Wrocławskim jest wolnych ponad 300 miejsc na takich kierunkach, jak: chemia, fizyka, geografia i historia.

Małgorzata Gregier-Głowacka, kierownik działu nauczania Uniwersytetu Wrocławskiego, wie, że to problem spowodowany brakiem zatrudnienia po ukończonych studiach. Liczy jednak, że listy na tych kierunkach jednak się zapełnią.
Ponad 40 podań w ciągu miesiąca dostaje Krystyna Krzyżanowska, dyrektorka VII LO we Wrocławiu przy ul. Kruczej. Pracy u niej szukają matematycy, a nawet angliści. Od nowego roku szkolnego mogła przyjąć tylko jednego nauczyciela - informatyki.
- A chętnych na to stanowisko akurat zbyt wielu nie było - mówi Krystyna Krzyżanowska. Nic dziwnego - informatycy znajdują nadal bez trudu zatrudnienie w komercyjnych firmach.

Wrocławscy urzędnicy, którzy zapewniają, że dzisiaj na rynku pracy nauczycieli sytuacja jest stabilna, jednak jakiś czas temu zauważyli problem . - Dyrektorzy dostali zakaz zatrudniania emerytów - przypomina Jarosław Krauze, szef klubu Rafała Dutkiewicza w radzie miejskiej, członek komisji edukacji i młodzieży.
Kacper Listwan, który skończył geografię i historię oraz pedagogikę, wysłał 200 podań i bezskutecznie szuka zatrudnienia jako nauczyciel jest już zniechęcony. - Ja będę musiał poszukać sobie pracy w innym zawodzie. Inaczej mogę zostać trwale bezrobotny - wzdycha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska