18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Czerwonka: Miłość? Mam nadzieję, że znajdzie się gdzieś po drodze

Wociech Koerber
Z Natalią Czerwonką, panczenistką Cuprum Lubin, pierwszą dolnośląską medalistką zimowych igrzysk olimpijskich (srebro drużynowe w Soczi), rozmawia Wojciech Koerber.

Co dalej, Pani Natalio? Czy ma Pani również mocarstwowe plany związane z dyscypliną, gdy chodzi o starty indywidualne?

Na pewno każdy taki sukces dodaje wiary w siebie. Nawet się ostatnio śmiałam, ponieważ trener naszego złotego medalisty z Soczi, Zbigniewa Bródki, powiedział mi po biegu na 1500 m: „Natalia, byłaś 15., a Zbyszek cztery lata wcześniej w Vancouver – na tym samym dystansie – 27. A czas na progres jest, kolejne cztery lata przede mną. I ja te swoje marzenia związane z biegiem indywidualnym mam. Przypomnę, że w Vancouver byłam na 1500 m 36. Wtedy już sama kwalifikacja była dla mnie sukcesem, a teraz wskoczyłam na wyższy poziom. Widzę ten wyraźny progres, ten krok do przodu i mam nadzieję, że następne cztery lata okażą się również owocne.

Mnie imponowało – i w Soczi, i w Vancouver – Wasze przygotowanie zespołowe. Bo Wasza trójka zawsze wpada na metę w odstępach najwyżej centymetrowych, podczas gdy u rywalek jedna zawsze się gdzieś po drodze zagubi. To Wasza siła. Poświęcacie wypracowaniu tego więcej czasu niż konkurencja?

Taki był plan, że lecimy do Soczi bronić srebrnego medalu MŚ, który wywalczyłyśmy rok wcześniej na tym samym obiekcie. Kiedyś siłę naszej drużyny stanowił fakt, że byłyśmy słabe indywidualnie, ale wspólnie potrafiłyśmy wygrywać z drużynami dużo mocniejszymi od nas. Teraz jest inaczej, bo indywidualnie również stałyśmy się mocne. Po biegu na 1500 metrów, kiedy wszystkie trzy znalazłyśmy się w piętnastce, czuć było, że powalczymy o medal. A przecież, tak naprawdę, te 36 dziewczyn, które dostały się na igrzyska, to elita. Każda tam jedzie po medale i po sukcesy. Ja jestem z tych igrzysk zadowolona podwójnie, ponieważ widać było u mnie też zmianę psychiczną. Jestem teraz zupełnie inną zawodniczką niż w Vancouver i oby najbliższe cztery lata okazały się kolejnym krokiem dojrzewania.

Ja zawsze wspominam Pani łzy szczęścia z Vancouver, tuż po zwycięskim biegu koleżanek o brązowy medal z Amerykankami. To był piękny manifest przynależności do grupy, bo przecież Pani tego medalu nie otrzymała. A może wtedy jeszcze na to podium liczyła?
Tam były takie emocje i tak niesamowicie w tym garnku wrzało, że nie miałam wtedy świadomości, iż na podium nie stanę. Ale ja już o tym zapomniałam. Naprawdę. Nie pamiętam Vancouver, mam swój medal z Soczi i dwa medale drużynowych MŚ (brąz i srebro – WoK), czas na coś własnego. Coś, co zdobędę w pojedynkę.

Wiem, że prorektor wrocławskiej AWF Andrzej Rokita, szef polskiej misji na grudniowej uniwersjadzie w Trentino, rozmawiał z Panią na temat ewentualnej zmiany barw uczelnianych, bo obecnie jest to krakowska AWF. Czy to mogłoby się również wiązać ze zmianą barw klubowych? Obecny status może ulec zmianie?

Na pewno chciałabym, żeby więcej ludzi interesowało się łyżwiarstwem szybkim i więcej sponsorów do dyscypliny garnęło, bo jest do czego. Można pokazać sukces od podstaw. W niedzielę jadę już na obóz, bo przede mną jeszcze zawody Pucharu Świata w Inzell i Heerenveen oraz MŚ w wieloboju, dlatego nie przestałam trenować. Ciągle jestem w ruchu, a warunki pogodowe są niestety wiosenne. Na razie więc nie udało mi się wejść na łyżwy, jeździłam tylko na desce, na której imituję ruchy w kapciach. W zeszłym roku często pokazywali w tych kapciach Zbyszka Bródkę. To taki kawałek blatu, z obu stron zablokowany, byśmy mieli zaparcie, by było się od czego odbić. Po tym się ślizgamy i udajemy jazdę na łyżwach. Ostatnio to robiłam i mały chłopczyk zapytał mnie później, czy idę na łyżwy do garażu. Naprawdę męczymy się w Polsce z brakiem lodowiska i krytej hali. Mam nadzieję, że coś ruszy.

A teraz jeszcze musi Pani brać udział w nietypowym Tour de Pologne. Ale to miły objazd, bo po nagrody (w piątek czekiem wysokości 15 000 zł nagrodził zawodniczkę marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski – WoK).

Tak, to bardzo miłe, kiedy sportowiec jest doceniany. Bo ten moment w telewizji, kiedy jedziemy, trwa tylko trzy minuty, podczas gdy cała droga po medal to mnóstwo potknięć, niepowodzeń i zwątpień. Takie chwile jak ta wszystko jednak wynagradzają.

Muszę przyznać, że jest już Pani bardzo doświadczona w kontaktach z mediami, bo z uśmiechem na twarzy zeszła z tematu i wciąż nie odpowiedziała na pytanie o status. Ale ja nie odpuszczę... Choć zdaję sobie sprawę, że musi być pełna dyplomacja. W końcu poruszamy się w obrębie naszego Dolnego Śląska.

Na razie jest taki status, że studiuję w Krakowie i tam obroniłam licencjat, a teraz jestem na pierwszym roku magisterskim. To prawda, rozmawiałam z panem Rokitą na uniwersjadzie, gdzie zdobyłam medal i mówił, że we Wrocławiu zostały stworzone warunki dla sportowców, że ruszyła piłka ręczna. Dokończę ten sezon, jeszcze trzy tygodnie, i pomyślę nad swoją uczelnianą przyszłością, także nad miejscem zamieszkania.

A wymarzone miejsce zamieszkania to...
Tam, gdzie powstanie tor lodowy.

A jest czas na miłość poza tą do toru łyżwiarskiego?

Na razie, niestety, nie. Ja już jako 15-latka czy nawet 14-latka poszłam do internatu i skończyłam Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Cały czas jestem na walizkach i cały czas poza domem, ale mam nadzieję, że ta miłość sama się po drodze znajdzie.

Tak się znaleźli Luiza Złotkowska i Jan Szymański, nasi medaliści z Soczi. To chyba nawet nie było trudne, skoro tak często przebywacie razem, tyle że za granicą. Jest u Was więcej par?

Kasia Woźniak i Konrad Niedźwiedzki również.

Aaa, to te medale z Soczi są typowo rodzinne.
Ma Pan sto procent racji.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska