Nasz los w naszych rękach. O prawie pracy i pomniku Żołnierzy Wyklętych we Wrocławiu

Podczas debaty sejmowej poseł Grzegorz Braun zakwestionował zasadność takich uregulowań, sugerując że to niepotrzebne, że wystarczy jak pracodawca umówi się z pracownikiem. A jak się nie umówi? Co wtedy? Pójdą do sądu? Od czasu kiedy w sejmie pojawił się Janusz Korwin-Mikke, wraz z nim upowszechniła się ultraliberalna teoria o opresyjnym państwie, które chce nam wszystko regulować. Owszem są sprawy, w których możemy sobie sami radzić, ale od starożytności ludzie zrozumieli, że muszą być ustanowione odpowiednie prawa, bo inaczej w świecie zapanuje chaos. Chodzi o to, by z tym prawem nie przesadzać. Bardziej niż naszych posłów i senatorów boję się tych komisarzy europejskich, którzy coraz bardziej zawłaszczają naszą wolność.
Wracając zaś do prawa pracy. Czas epidemii pokazał też, że możemy potrzebować elastycznego czasu pracy dostosowanego do naszych potrzeb. Wprowadzono też do kodeksu możliwość skorzystania ze zwolnienia od pracy z powodu działania siły wyższej, nowe urlopy rodzicielskie, przerwy w pracy i wiele innych rozwiązań korzystnych dla pracowników.
Wiemy, że nie ma doskonałego prawa, dlatego ciągle trzeba je poprawiać, ale twierdzić ex catedhra z trybuny sejmowej, że ludzie sami potrafią się dogadać, to już nie naiwność, ale chyba głupota. Widzimy jak wyglądają stosunki pracy w krajach, gdzie nie ma stosownych uregulowań prawnych. Tam pracodawca narzuca niekontrolowany czas pracy, nie zapewnia bezpiecznych warunków pracy i zatrudnia osoby bez kwalifikacji. Wydawałoby się, że są to rzeczy oczywiste, ale piszę o tym, bo w środowisku liberałów pojawił się nowy guru Sławomir Mentzen potrafiący chyba jeszcze lepiej niż Korwin-Mikke i Braun do spółki razem, uprawiać znaną od wieków sofistykę. Dla niego programy socjalne typu 500+ są niepotrzebne. Gdyby doszedł do władzy natychmiast by je zlikwidował. Mieliśmy już taką politykę Balcerowicza, która doprowadziła do nędzy miliony polskich rodzin. Z trudem, ale skutecznie wychodziliśmy z tej zapaści cywilizacyjnej. Niestety covid i wojna spowolniły nasz rozwój, ale go nie zatrzymały. Gorzej możemy sobie zrobić tylko sami, jeżeli oddamy władzę ludziom, dla których ważne będą interesy innych państw, a nie los naszych obywateli.
I jeszcze jedna sprawa. Jak wiemy, rada miejska we Wrocławiu zdecydowała o budowie Pomnika Żołnierzy Niezłomnych. Stanie on blisko Dworca Głównego na skwerze blisko ulic Borowskiej, Dyrekcyjnej i Glinianej. Właśnie ogłoszono przetarg na przygotowanie terenu. I nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie kolejna próba zdyskredytowania tego przedsięwzięcia przez lokalną Gazetę Wyborczą, która pisze: - Rusza budowa pomnika żołnierzy wyklętych we Wrocławiu. Będzie ulubionym miejscem nacjonalistów? Nawet gdyby tak miało być, a nie wiem skąd taką wiedzę czerpią redaktorzy GW, to każdy ma prawo mieć swoje ulubione miejsca. Problem jest w tym, że we Wrocławiu są nadal ludzie, m.in. niektórzy radni Lewicy, poseł Mieszkowski i redaktorzy GW, negujący prawo do uhonorowania ludzi, którzy walczyli o naszą wolność i niepodległość.
Historia im przyznała rację, to oni, a nie spadkobiercy komunistów zasługują na szacunek i honor. Oni walczyli z tymi, którzy teraz próbują na Ukrainie wprowadzić swój sowiecki porządek świata. Niestety, dalej mamy ludzi, którzy wolą pisać historię inaczej i deprecjonować naszych bohaterów.