Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narkotyki w szkołach - dilerzy są nawet wśród uczniów

Sylwia Królikowska
Wojciech Wilczyński
Do 730 przestępstw narkotykowych doszło w polskich szkołach w 2009 roku. To o 156 więcej niż rok wcześniej. Najwięcej takich sytuacji zdarza się w podstawówkach i gimnazjach, najmniej - w szkołach wyższych.

Tak wynika z danych komendy głównej policji. Funkcjonariusze na Dolnym Śląsku przekonują jednak, że rzadko łapią dilerów przed szkołami. I zaraz dodają, że to wcale nie oznacza, że młodzi ludzie nie ćpają.

- Handlarze pojawiają się najczęściej w pobliżu dyskotek i klubów, gdzie najłatwiej im znaleźć odbiorców - mówi Krzysztof Zaporowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Mundurowi walczą też z tzw. plantatorami. Kilka dni temu policjanci z Żarowa zlikwidowali plantację konopi indyjskich. Zabezpieczyli ponad 480 krzaków, w efekcie kilkaset działek narkotyku nie weszło do obrotu.

A handel narkotykami w szkole ma się świetnie. Olek, 17-letni uczeń z Wałbrzycha, przyznaje, że z kupnem marihuany albo amfetaminy w jego szkole nie ma problemu. Rozprowadzaniem zajmują się jego rówieśnicy. Podobne zdanie ma Jakub, uczeń jednego z liceów w Legnicy. Lepiej jest w szkołach w niewielkich miejscowościach, gdzie wszyscy się znają.

- Wystarczy zejść do szatni i wiedzieć, kogo spytać - podsumowuje Olek i przekonuje, że wcale nie trzeba mieć dużo pieniędzy. - Na działkę marihuany wystarczy już 20 zł. Około 10 zł tabletka extasy - wylicza.

Coraz bardziej popularne stają się też dopalacze. Właściciele takich punktów często lokują się w pobliżu szkół. Tak stało się m.in. w Kłodzku. Wczoraj o narkotyki w szkole spytaliśmy czterech dyrektorów. Wszyscy opowiadali o programach profilaktycznych, ale żaden nie chciał oficjalnie odpowiedzieć na pytanie, czy w jego szkole uczniowie biorą narkotyki.

Pedagodzy mówią, że ważna jest rola rodziców. Ci drudzy uważają, że to właśnie szkoła powinna zadbać, by dzieci problem nie dotykał. Policja może i kontroluje tereny przy szkołach. Nie może już natomiast robić niezapowiedzianych kontroli z psem, który sprawdzał plecaki uczniów. M.in. rzecznik praw obywatelskich uznał, że to niezgodne z prawem.

- W szkołach organizujemy zajęcia profilaktyczne i reagujemy, kiedy jest już podejrzenie, że uczeń ma narkotyki - mówi Jerzy Rzymek z Komendy Miejskiej w Wałbrzychu.

Coraz częściej wyłapywani są też młodzi ludzie, którzy mają przy sobie narkotyki. Niedawno w Żarowie wpadło dwóch nastolatków, którzy w samochodzie mieli 200 porcji amfetaminy.
- Gdyby okazało się, że w szkole są narkotyki, dyrektor ma obowiązek nas o tym poinformować - mówi Janina Jakubowska z kuratorium oświaty we Wrocławiu.

Współpraca: PEKA

Z Martą Stefaniak-Łubianką, psychologiem z Monaru, rozmawia Paweł Gołębiowski

Czy liczba narkomanów wśród uczniów rośnie?

Statystyki mówią, że nie. U nas jednak zauważamy coś zupełnie innego. Zgłaszających się do Monaru młodych ludzi jest od kilku lat tyle samo. Zmieniają się ostatnio tylko substancje. Pojawiły się coraz powszechniejsze, dopalacze, które, niestety, są legalne.

W jakim wieku są wasi najmłodsi podopieczni?

W naszych ośrodkach dla dzieci i młodzieży są nawet 13--14-letni narkomani. Najtrudniejszy okres to klasy gimnazjalne.

Szkoła jest chyba dobrym miejscem do działania dilerów?

Oczywiście. Diler to często kolega z ławki. Bywa że jest uzależniony i handluje narkotykami, żeby zarobić na narkotyki dla siebie. A nauczyciele, niestety, często nie wiedzą, co dzieje się z uczniami.

Jest szansa na wyeliminowanie narkotyków ze szkół?

Narkotyki były, są i będą. Tylko profilaktyka może coś zmienić. Trzeba walczyć z mentalnością nauczycieli, rodziców, a młodych zachęcić do innego stylu życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska