Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw mama Madzi, potem Ryszard, teraz Bolek, czyli jak zamęczyć widza

Agata Grzelińska
Media są jak słodycze. Wszyscy je kochamy, nie potrafimy bez nich żyć, nawet jeśli udajemy, że ich nie lubimy. Pisząc „my”, mam na myśli nie tylko nas, dziennikarzy, ale także, a może przede wszystkim nas, odbiorców. Media jednak potrafią nas też doprowadzić do solidnych mdłości. Czym?

Zapewne każdego czymś innym, mnie - tematami zastępczymi, które niektóre stacje telewizyjne, radiowe, portale i gazety międlą w nieskończoność, jak pewien młody bóg z pewnej reklamy.

Sięgnijmy pamięcią nieco wstecz, niedaleko, jakieś cztery lata. W mediach królowała wtedy mama małej Madzi, a poza nią? No właśnie, o czym poza dzieciobójczynią mówiły wtedy media? Co się wtedy ważnego działo w polskiej gospodarce? Jakie wtedy ważne dla naszego życia polityczne decyzje zapadały? Właśnie, trochę się nad tym trzeba zastanowić, odpowiedź nie jest już taka oczywista. Trochę to denerwujące, że chcąc nie chcąc, w pamięć wrzyna nam się tak mocno taka mało istotna, żeby nie powiedzieć kompletnie niewarta zapamiętania obłąkana kobieta, a nie jakieś wiekopomne dzieło czy wielki artysta.

Czy to znaczy, że media mają nie mówić o krzywdzie dziecka zabitego przez okrutną matkę? Nie, oczywiście, że mają mówić, ale nie tak długo. W Polsce jednak nie ma umiaru. Wszystkie telewizje, stacje radiowe, mnóstwo portali i wiele gazet cierpi na jakiś zbiorowy obłęd. Jak już złapią jakiś temat, to nie tylko zrobią go, jak się mówi w dziennikarskim żargonie „do spodu”, ale wywleką go na prawą i lewą stronę 77 razy, czyli w nieskończoność (pamiętacie tę symboliczną liczbę z Biblii), wymiędlą go, zamordują i wskrzeszą wspomniane 77 razy. Jak już dopadną jakiegoś komentatora, to będziemy go słuchać codziennie, po 77 razy dziennie. Do kiedy? Do momentu, aż zastąpi go inny nieśmiertelny, niezatapialny, nie do zdarcia. Tak jak teraz Ryszarda Petru, który mówił do nas non stop, zastąpił Bolek vel Lech Wałęsa.

Faktycznie rację mają autorzy internetowych memów, jest za co dziękować Marii Kiszczakowej. Z ekranów zniknął Petru, ale czy to znaczy, że powiało świeżym spojrzeniem? Że ktoś pokazał nowy punkt widzenia? Że ktoś wygłosił odmienny, intrygujący, zaskakujący, skłaniający do myślenia i budzący ciekawość komentarz? Nie!

Przestano nas zamęczać Ryszardem, zaczęto Bolkiem. I znów, jak z mamą Madzi, nie idzie o to, by o Bolku milczeć. Przeciwnie, trzeba o nim powiedzieć jasno i dobitnie całą prawdę, ale nie od rana do wieczora tyle dni z rzędu. Tym bardziej że przecież już dawno wszyscy o tym wiedzą. Czy się to Lechowi Wałęsie podoba, czy nie, czy On i jego oddani koledzy po resorcie sobie tego życzą, czy nie. My to już wiemy.

Teraz czekamy na resztę. Na nowości. Na to, co jeszcze skrywała szafa Kiszczaka, jakie jeszcze nazwiska generał ukrywał też. Ale nie tylko na to.

Czekamy też na nowe informacje z rządowego, sejmowego i unijnego podwórka. Na przykład o tym, na jaką w końcu liczbę uchodźców zgodziła się Polska. Ostatnio tu i tam pojawia się wieść, że nieoficjalnie zgodzono się nawet na 200 tysięcy. Czy to za dużo? Nie wiem, ale chciałabym wiedzieć. Co dalej z kredytami we frankach? Akurat ja takiego nie mam, ale wiem, że na te informacje czeka mnóstwo ludzi.

Czy może chodzi o to, by po raz kolejny zastępczy temat uśpił naszą ciekawość?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska